SZEŚCIOLATEK - POSŁAĆ DO SZKOŁY CZY NIE? KOMU POZOSTAWIĆ WYBÓR?
Kończą się wakacje, a wraz z nimi zaczyna się nowy rok szkolny. Zanim zadzwoni pierwszy dzwonek powraca temat sześciolatków w szkołach. Dzisiaj napiszę z jednej strony jako strona ustawodawcza, która była za edukacją sześciolatków w szkołach, z drugiej zaś jako rodzić dziecka, które poszło do szkoły w wieku sześciu lat. Obecnie ma 7 lat i idzie do drugiej już klasy.
Zacznijmy na początek od szkół - te jak widzę, szczególnie w dużych aglomeracjach miejskich są przystosowane do edukacji sześciolatków. Toalety, łazienki i ławki: tu muszę dać plusa. Oddzielne spożywanie posiłków, bez dzieci starszych, brak dzwonka oraz dużo zabawy- tutaj też szkoły się sprawdzają.
Pytanie zatem czy jest jakiś problem?
Otóż jest. Nauczyciele. Świetna, doświadczona kadra, której nic nie można zarzucić poza jednym – wielu z pedagogów nie przestawiło się na pracę z sześciolatkami. W tym wieku rok to przepaść. Nie będę się rozpisywał o tym czym różnią się dzieci sześcioletnie od siedmioletnich, jedynie chciałbym zwrócić uwagę na umiejętności. Prozaiczne rzeczy takie jak zawiązanie buta, założenie rękawiczki, czapki, zapięcie zamka wielu sześciolatkom jeszcze często sprawia problem. O ile w przedszkolach są panie, które pomagają dzieciom, to w szkołach jest tylko wychowawca. Często przy grupie 25 dzieci dochodzi do niepotrzebnych napięć. Warto w tym momencie zwrócić uwagę, że wraz reformą weszła ustawa o tzw. „asystencie nauczyciela”. To jest osoba, której zadaniem jest pomoc nauczycielom w klasach I-III. Gorzej, że prawie nikt nie słyszał o stanowisku asystenta nauczyciela. Sam jestem ciekaw w ilu szkołach jest takich asystentów? Niestety nauczyciele się obawiają, że takie osoby „zabiorą” im etat , co jest oczywiście bzdurą. Takiego asystenta na prośbę nauczyciela czy rodziców zatrudnia Dyrektor Szkoły na koszt gminy, co Wam rodzice polecam.
Wiele do życzenia w mojej ocenie, pozostawia też treść merytoryczna zawarta w elementarzu do którego zostaliśmy niejako przymuszeni. Dobrze, że chociaż jest finansowany przez państwo. Krytyczne uwagi dotyczące treści elementarza które do mnie docierają , są głosem wielu rodziców z różnych szkół.
Podsumowując.. Dziś patrząc przez pryzmat pierwszego roku szkolnego mojego sześciolatka, pozostaję przy decyzji posłania swego dziecka do szkoły w wieku 6 lat, ale jestem za tym aby to rodzice decydowali o swoich dzieciach, a nie państwo! Pozostaje jeszcze szeroka kwestia reformy systemu edukacji, który wymaga gruntownych zmian. Uważam , że powinniśmy wziąć przykład z Finlandii, która ma najlepszy i najbardziej przyjazny system nauczania, a nauczyciel zarabia lepiej jak lekarz.
Przypomnę też drodzy rodzice, że ze sklepików ustawowo znikają puste kalorie czyli chipsy i wszelkie słodycze czy słodkie napoje. Moją być zastąpione owocami i sokami. To na pewno jest dobra zmiana.