CZY KRZYŻ POWINIEN WISIEĆ W URZĘDZIE MIASTA?
Temat prawdopodobnie by się nie pojawił, gdyby dziennikarz Radia Merkury, Adam Michalkiewicz, nie zauważył kilka dni temu, że krzyż zniknął z Sali Błękitnej Urzędu Miasta Poznania. Krzyż potem wrócił na swoje miejsce, ale faktycznego powodu jego zniknięcia nie sposób chyba wskazać, bo informacje napływające z magistratu są niespójne.
Osobiście nie rozumiem tych, którzy oczekują usunięcia krzyża, albo twierdzą, że jego ponowne powieszenie po jednym dniu „zniknięcia” to krok w tył. Dziennikarz Tomasz Nyczka w swoim komentarzu w Gazecie Wyborczej Poznań pisze m.in: „Gdyby prezydent Jaśkowiak zdjął krzyże z Sali Sesyjnej i Sali Błękitnej, byłby konsekwentny. No chyba, że prezydent znów kalkuluje politycznie: mówienie o roszczeniach Kościoła w sprawie nieruchomości przyniesie mi poparcie, ale "podniesienie ręki" na krzyż - już nie.”
Jak dla mnie, to właśnie pomieszanie zupełnie dwóch elementów – biznesowego podejścia do układów na linii Kościół – Miasto, a walki z symbolami Kościoła czy wiary. Nie chcę by prezydent miasta był jak Janusz Palikot, który swego czasu dążył do tego by usuwać krzyże ze szkół, urzędów, czy sali plenarnej sejmu. Czy to przeszkadza w pełnieniu funkcji w urzędzie? Czy to jest element gorszący? Czy krzyż w sali spotkań z dziennikarzami albo na sali, gdzie radni debatują powoduje coś złego? Jeżeli wisi tam od x lat, co takiego nagle się zmieniło w postrzeganiu tego symbolu, że musimy się go pozbyć? Obraził kogoś? Zranił?
Wolę by prezydent Jaśkowiak wyjaśniał kwestie gruntów i czynszów oraz wspólnych zależności finansowych pomiędzy Kościołem a Miastem, a nie mieszał się do kwestii wiary i jej symboli, nawet tych obecnych w UM. Od prezydenta miasta oczekuję działań, w których interesy Miasta będą zabezpieczone, w szczególności w tych miejscach, w których pod rządami poprzedniego prezydenta nie były.
No chyba, że prezydentowi chodzi faktycznie o walkę z Kościołem, a nie równe i partnerskie traktowanie przez siebie Miasta i Kościoła. W takim przypadku jednak będę bardzo zawiedziony.