ŻYCIE W OKOPACH, CZYLI JAK POZNAŃSKA PLATFORMA STAJE SIĘ SZWEJKIEM
Od dłuższego czasu poznańska Platforma Obywatelska zamknęła się w okopach i prowadzi wojnę pozycyjną. To dość ryzykowna taktyka w sytuacji, kiedy wróg pod dowództwem zdolnego generała systematycznie i skutecznie idzie do przodu.
Ostatnio jeden z ogólnokrajowych dziennikarzy zapytał mnie, kto jest najbardziej aktywnym politykiem w Poznaniu? Po chwili namysłu odpowiedziałem, że Szymon Szynkowski vel Sęk z PiS. Mój rozmówca uznał, że skoro nawet w mieście uważanym za bastion PO inicjatywę ma PiS, to sytuacja Platformy przed jesiennymi wyborami jest bardzo zła.
Już pod koniec kwietnia pisałem o tym, że miasto przejmuje PiS. Było to przed zwycięstwem Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Wówczas w Platformie panował jeszcze błogi nastrój pewności siebie. Jeszcze. Kilka tygodni później nastroje były już zupełnie inne. Po pierwszej turze wyborów prezydenckich władze poznańskiej Platformy zapowiadały walkę o wyborców. I… Na zapowiedziach się skończyło. Przed drugą turą żadnej walki widać nie było. Nic dziwnego, bo politycy PO już dawno temu okopali się na swoich pozycjach. Prowadzą wojnę pozycyjną. Dla siebie zgubną.
SPRAWNY GENERAŁ Z PIS
Działaniami poznańskiego PiS, niczym sprawny generał, kieruje bowiem Szymon Szynkowski vel Sęk. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych i najaktywniejszych miejskich radnych. Dodatkowo blisko współpracuje on zarówno z posłem Tadeuszem Dziubą, jak i z europosłem Ryszardem Czarneckim.
Szynkowski vel Sęk jest także zauważany przez centralne władze partii, czego dowodem niech będzie fakt, że kilka dni temu prowadził jeden z paneli na konwencji programowej PiS w Katowicach. Dodatkowo przewodniczący radnych PiS został przedstawicielem Poznania w Związku Miast Polskich. Często zwołuje on konferencje, zgłasza wiele swoich pomysłów i widać po prostu, że mu się chce.
BEZKRÓLEWIE W PLATFORMIE
Po stronie będącego w ofensywie PiSu jest zatem ambitny, bardzo pracowity i dobrze zarządzający ruchami swoich wojsk generał. A po stronie Platformy… Jest raczej marazm, snucie planów i opowieści rodem z „Przygód dobrego wojaka Szwejka” Jaroslava Haška. Politycy tej partii działają według zasady pięknych opowieści, snucia planów, ale jednocześnie i ciągłego unikania pola walki.
Trudno nawet jednoznacznie wskazać kto poznańską Platformą obecnie dowodzi. Jeszcze do niedawna przywódcą był Filip Kaczmarek, po jego rezygnacji… Nie dość, że nie ma przywódcy, to nawet nikt się nie kwapi do tego, żeby (używając słów Napoleona) wyjąć z plecaka swoją buławę marszałkowską. Liderem partii nie jest bowiem ani prezydent Jacek Jaśkowiak, ani przewodniczący Rady Miasta Grzegorz Ganowicz ani też szef radnych PO Marek Sternalski.
No to może posłowie. Rafał Grupiński – zbyt zaangażowany w sprawy krajowej polityki, żeby kierować działaniami poznańskich struktur partii. Waldy Dzikowski - już dawno porzucił lokalną politykę i lokalne struktury. Arkady Fidler, Michał Stuligrosz, Bożena Szydłowska i Jacek Tomczak nie mają wystarczającego poparcia i posłuchu w strukturach lokalnych, żeby móc myśleć o byciu liderem. Czyli dowódcy nie ma. A jak brakuje dowódcy, to wojsko ani nie maszeruje równo ani też nie wie, jak zachować się na froncie. W końcu brakuje nawet kogoś, kto da rozkaz do wyjścia z okopów i rozpoczęcia realnej walki o głosy wyborców.
ŻYCIE W OKOPACH
Platforma okopała się na swoich pozycjach i nie ma najmniejszego zamiaru ich opuścić. Wychodzi bowiem z całkowicie błędnego przekonania, że trzyma to, co ma i się nie wychyla. Tyle, że wyborcy oczekują czegoś zupełnie innego. Oczekują zaangażowania, aktywności i propozycji, jak poprawić ich życie. Tymczasem poznańska Platforma jakby o tym całkowicie zapomniała. Jeśli ktoś w PO uważa, że podpisanie koalicji z SLD jest wielkim osiągnięciem i zaspokaja oczekiwania wyborców, to jest w dużym błędzie.
Z Platformą Obywatelską w Poznaniu może być, jak z Dobrym Wojakiem Szwejkiem. Fajnie go posłuchać, fajnie z nim pogadać, ale żeby miał być dowódcą… Chyba, że szybko znajdzie się jakiś generał, zmobilizuje szeregi swoich wojsk i udowodni, że jego żołnierze chcą walczyć. Póki co z okopów słychać raczej ziewanie i beztroskę. A takie wojsko po prostu nie może wygrać.