WYSADZANIE ROZUMU
Grupę poznaniaków skrajnie zdeterminowanych, by wyrazić wdzięczność, świerzbią ręce. Dziś ponownie przyszli do urzędu miasta. Prezydenta nazwali bandytą, któremu mimo wszystko chcieli wręczyć pismo w sprawie Pomnika Wdzięczności. Emocje kipią. Lada chwila ściśnięte dłonie mogą zostać użyte. Inny atak wręcz jednak już trwa. To atak na język.
Środowisko skupione wokół hasła-pretekstu, jakim jest Pomnik Wdzięczności, wpisuje się w szerszy trend. Trend, w którym kompleksowość przekazu jest imponująca. Dziś w urzędzie miasta po raz kolejny padły porównania władz miasta do nazistów. Dziś wykrzykiwali je aktywiści pod wodzą niejakiego Bogdana Freytaga. Wcześniej nie wahał się ich użyć nobliwy historyk sztuki, profesor Jan Skuratowicz. Najbardziej niestrawne porównania powtarzane wiele razy powoli przestają oburzać, a stają się częścią rzeczywistości. Jeszcze kilka takich incydentów w urzędzie, a naziści staną się poznaniakom trochę mniej obcy. Precedens zostaje właśnie ustanawiany i z każdą chwilą obrzucenie kogoś tym błotem będzie wymagało mniej odwagi. Pół biedy, gdyby jednak chodziło tylko o brunatne skojarzenia. Dążący do wskrzeszenia pomnika ludzie z Komitetu mają szerszy plan: otworzyć głowy na równoległy świat. Komitet przygotował właśnie konspekty lekcji religii dla poznańskich szkół. Katecheci mają wpajać dzieciom zasadność idei i absolutną potrzebę odbudowy pomnika. Stanisław Mikołajczak ewentualny sprzeciw rodziców komentuje tak: Szkoła uczy wielu rzeczy, z którymi część rodziców się nie zgadza, uczy np. ewolucjonizmu, a co mają powiedzieć zwolennicy kreacjonizmu? Nie pozostaje im nic innego jak tłumaczyć dzieciom, że jest inaczej niż mówi pani w szkole. To ważne słowa, bo wpisują się w intensywnie uprawianą od kilku lat politykę relatywizowania rzeczywistości. Jej zwolennicy chcą pozbawić ludzi poczucia pewności, że da się ustalić fakty, opisać rzeczywisty przebieg zdarzeń. A więc, że człowiek nie został stworzony z kosmicznego pyłu, tylko pochodzi od małpy. Że globalne ocieplenie jest faktem. Że samoloty ulegają wypadkom, a skoro znawcy lotnictwa ustalają przebieg katastrofy, laicy ich wiedzę przyjmują. Spiskowcy potrafią być wyjątkowo efektowni. Zwolennicy kreacjonizmu, który w Stanach Zjednoczonych jest uczony w szkołach, mają na przykład następujący dowód na to, że człowiek musiał powstać jako gotowa całość, a nie w długim procesie. Ot, mówią, spójrzmy na taką dłoń. Wyjmiesz z niej jedno ścięgno i już nie działa jak trzeba. Jest więc zupełnie niemożliwe, żeby dłoń kiedyś istniała bez owego ścięgna. W sprawie globalnego ocieplenia nastroje muszą być kiepskie, skoro papież Franciszek właśnie wydał encyklikę poświęconą temu zjawisku, a Watykan jest pełen paneli słonecznych.
Jak ma się dłoń kreacjonistów do Pomnika Wdzięczności? Na razie jeszcze można chwytać się starej wiedzy o małpie, podobnie jak zadawać zasadnicze pytanie o prawo żądania miejsca na publicznym gruncie. Ale jeśli batalia w szkołach i narzucanie języka mówiącego o równoległym świecie wreszcie się dokonają, łatwo już nie będzie. Darwin spłonie na stosie, a pomnik będzie wyrażał wdzięczność za mglistą, ale oczywistą niepodległość rozumowi. W szeroko otwartych w ten sposób na wszelkie rojenia głowy będą mogły dokonywać się cuda. Czytałam ostatnio na faceboku relację Zbigniewa Pakuły, który był świadkiem gry miejskiej w kościele Najświętszej Krwi Pana Jezusa przy ul. Żydowskiej, znanym z antysemickich obrazów nad ołtarzem i legendy o profanacji hostii. Właśnie tu był finał gry śladami tamtych „wydarzeń”. Uczestniczyło w niej ponoć wiele nie lada przejętych dzieci. Łatwo zatrzeć granicę między odrażającą legendą a historyczną prawdą.
W kwietniu przez Poznań przeszedł marsz ONR, środowiska w mieście niszowego. Zupełnie jednak nie wiem dlaczego właśnie teraz przypomniały mi się wypowiedziane tam przez szefa ruchu słowa: Anarchiści dziś pochowali się jak szczury do swoich nor i niech tam siedzą i z nich nie wychodzą. Nie oni są jednak dla nas największym zagrożeniem, ale anarchista ukryty w każdym nas. To posiadanie własnej opinii, własnych sądów na każdy temat, postawa "ja wiem, ja sądzę". To jest zagrożenie. Pamiętajmy, że najważniejsza jest lojalność i dyscyplina. Gotowe i atrakcyjne teorie na każdy temat na szczęście mogą zwolnić z konieczności posiadania tych sądów. Nawet lepiej ich nie mieć, bo podzielanie wiary w rzeczywistość staje się poglądem politycznym.