ZATAPIANIE PLATFORMY. CZYLI JAK SAMA PARTIA SOBIE SZKODZI.
O charakterze świadczy m.in. to, jak radzimy sobie z porażkami. Wychodząc z tego założenia można z całą stanowczością powiedzieć, że Platforma Obywatelska w ostatnim tygodniu pokazała całkowity brak charakteru.
„Przegrał Bronisław Komorowski a nie Platforma”, „To nie nasza porażka”, „Platforma nie przegrała, to dlaczego mamy jakieś konsekwencje wyciągać, wobec kogo?” – takie słowa dało się w ostatnich dniach słyszeć dość często. Padały one w oficjalnych lub nieoficjalnych wystąpieniach ważnych działaczy Platformy Obywatelskiej. Po kilku godzinach przyszło otrzeźwienie i złagodzenie tonu. Minister Biernat, jeden z najgłośniej wypowiadających te słowa, miał zdaniem premier Ewy Kopacz "posypać głowę popiołem”. To może być zdanie prorocze. Posypanie głowy popiołem rozpoczyna bowiem czas pokuty a przed Platformą Obywatelską teraz zapewne Wielki Post. Post od rządzenia.
WŁADZA DEPRAWUJE
Jak ktoś stale wygrywa, to się niestety do tego szybko przyzwyczaja i chce jak najmniejszym wysiłkiem odnosić kolejne sukcesy. Zaczyna bowiem stosować (tyle kuriozalne, co popularne) stwierdzenie, że zwycięstwo się mu po prostu należy. Od 2007 roku Platforma Obywatelska wygrywała właściwie wszystko. Jako pierwsza partia po 1989 roku zwyciężyła w dwóch wyborach parlamentarnych z rzędu. Miała swojego prezydenta, premiera, rządziła w większości samorządów. I co? Poczuła się bardzo silna i się w tym wszystkim pogubiła.
Premier Ewa Kopacz potwierdziła, że 20 czerwca odbędzie się prezentacja nowego programu PO. Według nieoficjalnych informacji ma się w nim znaleźć m.in. propozycja wprowadzenia systemu mieszanego, likwidacja Senatu, zmniejszenie liczby posłów i ograniczenie immunitetu. Czy jest to nowy program? Oczywiście, że nie! Z tymi postulatami Platforma szła już do wyborów w 2005 i 2007 roku. Z tym programem udało się wygrać wybory 8 lat temu i… nie wprowadzono żadnego z tych elementów. Jak zatem teraz wyborcy mają uwierzyć w chęć wprowadzenia tych obietnic? Tego nie wiadomo, bo trudno będzie wytłumaczyć fakt, że rządzi się prawie dekadę i nic nie zrobiono w celu realizacji sztandarowych punktów programu.
NOWE TWARZE - BRAK
Wśród licznych obietnic Platforma wskazywała również na potrzebę przewietrzenia sceny politycznej. Polska polityka ma bowiem duży problem z nowymi twarzami. Właściwie od 26 lat na arenie politycznej widzimy te same osoby. Zmieniają się partie, zmieniają się kartki w kalendarzu, ale większość polityków tylko zmienia klubowe koszulki i w kolejnych wyborczych rozdaniach znów wybiega na boisko. Ten problem dotyczy i Platformy Obywatelskiej. Na pierwszej linii politycznego frontu widzimy cały czas tych samych polityków. Pojawiają się co prawda i ludzie młodsi, dobrze wykształceni z dorobkiem na arenie europejskiej – takim przykładem może być Rafał Trzaskowski, który w szeregach PO uosabia nowe pokolenie i nową jakość. Ale jeden Trzaskowski, to zdecydowanie za mało.
POLITYKA MEDIALNA
W PO za mało jest również dobrej polityki informacyjnej. Donald Tusk jest niezwykle sprawny medialnie. Potrafi mówić na nawet najtrudniejszy temat w taki sposób, że wydaje się, że coś powiedział istotnego, ale jak zaczniemy się zastanawiać nad jego słowami, to okazuje się, że mało z tego wynika. To cecha popularna i poszukiwana wśród wielu polityków, szczególnie widoczna na Zachodzie. Ewa Kopacz bez wątpienia jest mniej sprawna medialnie i co za tym idzie w mediach pojawia się rzadziej. Donald Tusk, korzystając ze swojego talentu medialnego, w krytycznych sytuacjach często brał na siebie medialny przekaz najtrudniejszych kwestii. Ewa Kopacz pozbawiona tego talentu nie pojawia się w mediach tak często i na pewno wypada w nich znacznie gorzej niż poprzednik. To natomiast rzutuje na przekonanie o słabej polityce informacyjnej rządu.
STRASZENIE PiSem NIEAKTUALNE - PiS IDZIE PO WŁADZĘ
Czasem można nawet odnieść wrażenie, że polityka informacyjna Platformy ogranicza się do stwierdzenia – „PiS jest groźny, PiS jest zły”. To już nie działa. To Platforma, z racji rządzenia od 8 lat, jest utożsamiana ze wszystkim, co złego dzieje się w Polsce. Nastroje te, co nie powinno dziwić, podgrzewa PiS. Partia ta bowiem po raz pierwszy od 10 lat wyraźnie i jednoznacznie wygrała wybory. Teraz chce wygrać kolejne – jesienne wybory parlamentarne. Apetyty są duże.
Szefowie poznańskiego Prawa i Sprawiedliwości ogłosili, że w jesiennych wyborach chcą w powiecie poznańskim i Poznaniu zdobyć 4 z 10 możliwych mandatów. Ambitnie? Bardzo! Niemożliwe? Wcale nie!
PLATFORMA ZAPADŁA W SEN I NIE MOŻE SIĘ OBUDZIĆ
Jakiś czas temu pisałem o tym, że w poznańskiej Platformie odbywa się chocholi taniec. Postawiłem wówczas tezę, że PO śpi a PiS jest aktywny, pokazuje chęć działania i na tym wygrywa. Widać to chociażby w poznańskich wynikach ostatnich wyborów - znakomity wyniki PiS w wyborach samorządowych i świetny wynik Ryszarda Czarneckiego w wyborach do Parlamentu Europejskiego są tego najlepszymi przykładami. A wszystko to, w słynącym z przywiązania do Platformy Obywatelskiej, Poznaniu.
Od tych kliku tygodni niewiele się zmieniło. W Poznaniu wciąż najaktywniejszy jest PiS, świetną robotę wykonuje Szymon Szynkowski vel Sęk a Platforma….coraz bardziej pogrąża się w wewnętrzne spory i afery, o których piszą media. Jakub Jędrzejewski i Filip Kaczmarek, to może być tylko wierzchołek góry lodowej. Podobnych spektakularnych tąpnięć w karierach platformerskich polityków może być więcej. Dlaczego? Ponieważ długotrwała władza deprawuje, obniża czujność i często powoduje zapominanie o wyborcach i ich potrzebach.
PLATFORMA SIĘ ZATAPIA
Dziś najważniejsze pytanie wyborcze brzmi – o co jesienią będzie walczyć Platforma Obywatelska? Raczej nie ma mowy o walce o zwycięstwo. Będzie to walka o przetrwanie. A czy uda się jej przetrwać z poparciem 25 czy 15% to już zależy od samej Platformy i jej działań.
Na dzień dzisiejszy jest jej zdecydowanie bliżej do poparcia na poziomie 15%, bo zwycięstwo i sukces wymaga aktywności i ogromnej dawki pokory. A póki co ani jednego ani drugiego w Platformie nie widać.