CZY POZNAŃSKA PO WPŁYNIE NA DECYZJE WŁADZ CENTRALNYCH?
W mediach społecznościowych, w telewizji, oraz prasie i radiu politycy PO próbują rozliczyć przegraną kampanię wyborczą. Szkoda tylko, że chyba nie wszyscy zrozumieli, dlaczego tak naprawdę przegrali.
To co mnie najbardziej cieszy – to sygnały idące z poznańskiej lokalnej PO. Mimo że w Poznaniu Platforma odniosła naprawdę dobry wynik, wśród wielu lokalnych działaczy widać chęć zmiany, a przede wszystkim – dostrzegają prawdziwe przyczyny porażki.
Marek Sternalski, szef klubu radnych PO w Poznaniu napisał na Facebooku tak: Używając piłkarskiej terminologii przegraliśmy ten wyborczy mecz na własne życzenie i z naszej winy. Potem dodał też: W Poznaniu osiągnęliśmy najlepsze wyniki w kraju, czy to wystarczy ? NIE, pięć lat temu było lepiej o 4 % i na jesień musimy do tych najlepszych wyników wyborczych wrócić. Potrzebna do tego jest pokora i zapieprz każdego dnia. Najbliższe miesiące pokażą czy mamy charakter do walki w trudnych czasach.
Inny członek PO stwierdził: Zimny zaś prysznic się przyda, by wyciągnąć wnioski na przyszłość. Niektórzy uwierzyli, że samo się zrobi i będzie tak zawsze. A tu potrzebna jest codzienna i rzetelna praca, praca i raz jeszcze praca dla Polski, powrót do obywatelskich korzeni i wartości, otrzeźwienie, właściwe odczytanie oczekiwań ludzi, odbudowa wiarygodności - to najbliższe wyzwania. Polska potrzebuje więcej wielkopolskiego myślenia i działania.
W podobnym tonie wyraża się wielu lokalnych członków partii. Widać w nich często nawet sporo złości na wiele centralnych decyzji, czy działań. Tylko czy w Warszawie ktoś słucha poznańskiej PO? Nie mamy tam ministra, a Rafał Grupiński wydaje się nie mieć zbyt dużego wpływu na działania we władzach partii. Usunięcie Jakuba Jędrzejewskiego udało im się bardzo szybko, czy tak samo będzie z przekonaniem zarządu o potrzebie zmiany polityki i prowadzonych działań?
I na koniec żeby była jasność – jestem przekonany, że przegrana Bronisława Komorowskiego to nie tylko efekt jego słabej kampanii wyborczej. To przede wszystkim znak od wielu ludzi, że rządy PO – takie jak obecne – im nie odpowiadają. Podkreślam – to jest ocena rządów całej Platformy Obywatelskiej i wszelkie próby zrzucenia porażki na prezydenta to tylko próba ucieczki od problemu i zamazywania prawdziwego obrazu sytuacji.
Przegrana Bronisława Komorowskiego to ostatni dzwonek dla PO, że jeżeli chcą liczyć na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych jesienią, to muszą nie tylko zająć się sprawami, które dotyczącą obywateli, ale zmienić też formę przekazu. Jeżeli dzień po wyborach słyszę, że prezydent wycofał projekt zmiany ustawy emerytalnej – to niezależnie od słuszności tej decyzji – wizerunkowo wygląda to tragicznie.
Jeżeli czytam w Gazecie Wyborczej wypowiedź wiceministra zdrowia, który stwierdza, że „Przegrał Bronisław Komorowski, który od samego początku starał się kreować na kandydata spoza Platformy", albo sekretarza generalnego PO Andrzeja Biernata, który pytany czy należałoby wyciągnąć konsekwencje wobec członków sztabu wyborczego, odparł, że "sztab był pana prezydenta Komorowskiego, nie PO", po czym dodał: "To był nasz kandydat, ale sztab nie był nasz Platforma nie przegrała, to dlaczego mamy jakieś konsekwencje wyciągać, wobec kogo?”, to pytam się – czy władza naprawdę tak zawęża widzenie?
Łukasz Kozłowski, członek PO w Poznaniu, radny osiedlowy, napisał na Twitterze „Teraz potrzeba rewolucji, tylko czasu za mało”. Jak widać, nie dość, że czasu za mało, to nawet tego w centralnych władzach PO chyba nie dostrzegają.