„OBUDŹ SIĘ, PLATFORMO!” ALBO ZAPADNIESZ W SEN, Z KTÓREGO JUŻ SIĘ NIE OBUDZISZ
„Śpiąca Królewno, Leniwa Poznańska Platformo, rusz szanowne partyjne siedzenia ze swoich dostojnych stołków!” – pisał ostatnio prof. Krzysztof Podemski. Ostro? Oczywiście. Ale jeśli chce się kogoś wyrwać z letargu tak właśnie musi być. No chyba, że śpiący w ogóle nie chce się obudzić.
- Nie widziałem wielkiego zaangażowania w poznańskiej Platformie – komentował w „Gazecie Wyborczej” wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich szef lokalnych struktur PO, Filip Kaczmarek. Jakie wnioski wyciągnięto? Chyba żadnych. Zaangażowania jak nie było, tak nie ma. Na poznańskich ulicach można spotkać tylko najwierniejszych działaczy młodzieżówki oraz (od czasu do czasu) posłów i radnych. Wielkiej fali zaangażowania i walki o jak najlepszy wynik Komorowskiego nie widać. Nic dziwnego, bo w poznańskiej PO wrze.
BEZ MOBILIZACJI NIE BĘDZIE ZWYCIĘSTWA
Piątkowe popołudnie. Centrum Poznania. W jednej z kawiarni spotyka się dwóch mężczyzn. Jeden z nich mówi – Mobilizacja w poznańskiej Platformie jest bardzo niska. Jest to spowodowane wewnętrznymi tarciami w naszej partii. Wielu działaczy niższego szczebla ma za złe to, w jaki sposób liderzy pozbyli się Kuby Jędrzejewskiego, chodzi o styl. To spowodowało duże podziały, brak zaufania i zaangażowania wśród działaczy PO. Wypowiadającym te słowa jest działacz poznańskiej Platformy, celowo nieangażujący się w kampanię wyborczą. Drugim z mężczyzn jest jeden z dziennikarzy naszego portalu. Słowa polityka pokazują stopień rozżalenia i podziału wewnątrz poznańskiej PO.
A przecież z platformereskiego punktu widzenia miało być inaczej. Zupełnie inaczej. Jeszcze wieczorem po I turze wśród polityków PO można było wyczuć, poza szokiem i niedowierzaniem, zapowiedź ostrej walki. Rafał Grupiński szumnie mówił - Poprowadzimy kampanię bezpośrednią "od drzwi do drzwi". Naszym celem będą ludzie niezdecydowani, którzy nie wzięli udziału w wyborach. A także ci, co złożyli głos sprzeciwu na Pawła Kukiza. Dotrzemy do tych, co nie chcą powrotu Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza do władzy – straszył szef wielkopolskiej Platformy. Wtórował mu szef poznańskich struktur partii - Zabrakło przed I turą emocji. Ale jeśli się nie zmobilizujemy, to będzie nam bardzo trudno wygrać – mówił Filip Kaczmarek. Dni mijają, emocje są a tej mobilizacji wciąż nie widać. A skoro nie ma mobilizacji, to sam Pan Przewodniczący przewidział, co się stanie…
PLATFORMA - „ŚPIĄCA KRÓLEWNA”
Wróćmy jeszcze na moment do słów, od których zacząłem ten tekst – „Śpiąca Królewno, Leniwa Poznańska Platformo, rusz szanowne partyjne siedzenia ze swoich dostojnych stołków!” - apelował na Facebooku profesor Krzysztof Podemski. Czy ma rację? Oczywiście! Poznań i Wielkopolska to bastion Platformy. W 2010 roku Bronisław Komorowski zmiażdżył tutaj Jarosława Kaczyńskiego. Wynik II tury wówczas to 72,31% do 27,69%. Można powiedzieć wprost - to klasyczny nokaut.
Jeśli Platforma myśli o powtórzeniu takiego wyniku i w tym roku, to musi zadbać o jak najwyższą frekwencję. Elektorat PiS jest zmobilizowany i z całą pewnością w niedzielę do urn pójdzie zdyscyplinowanie. Tym bardziej, że poznańscy działacze Prawa i Sprawiedliwości próbują go systematycznie mobilizować, co (przypomnę to jeszcze raz) w bastionie Platformy wcale nie jest takie łatwe. Widać za to, że PiS nie śpi i że mu się chce, a to może być kluczowa różnica.
Jeśli liderzy poznańskiej PO uważają, że bez wielkiej mobilizacji w II turze Bronisław Komorowski osiągnie w Poznaniu wynik zbliżony do tego sprzed 5 lat, to mogą się zdziwić. I to boleśnie. Komorowski oczywiście w Poznaniu wygra. Ale jeśli nie będzie, to podobny stosunek głosów, jak w roku 2010 roku, to PO może powoli wyprowadzać się i z Pałacu Prezydenckiego i z budynków rządowych.
MOBILIZACJA SWOICH
Prawo i Sprawiedliwość współorganizowało swego czasu marsze pod hasłem „Obudź się, Polsko”. Robili to w dużej mierze nie po to, żeby zdobyć nowych wyborców, ale żeby zmobilizować tych już pozyskanych. To samo powinna robić Platforma, szczególnie w Poznaniu. Musi mobilizować swoich wyborców, ma ich przecież w Poznaniu i Wielkopolsce zdecydowanie więcej niż w innych częściach kraju. Tylko wysoka frekwencja i spektakularne zwycięstwo w miastach i województwach zachodnich może zbalansować oczywiste zwycięstwo Andrzeja Dudy w województwach wschodnich. Jeśli Platforma tego nie zrozumie i nie urządzi sobie wewnątrzpartyjnego marszu pod hasłem „Obudź się, Platformo”, to może zapaść w sen. Długi, głęboki sen w ławach opozycji. Z tego snu może się już w ogóle nie obudzić, bo po wielu latach u władzy, przejście do opozycji może oznaczać w perspektywie długofalowej rozpad.
KOMOROWSKI SIĘ OBUDZIŁ, TERAZ CZAS NA PARTIĘ
Całą kampanię wyborczą zarzucano Bronisławowi Komorowskiemu, że przesypia czas batalii o głosy. W końcu się obudził, na niedzielną debatę. Obudził się i od razu widać było efekty – w zachowaniu i słowach Komorowskiego dało się wyczuć siłę, energię i nadzieję. Teraz to samo musi jeszcze zrobić Platforma Obywatelska. Być może po dobrej debacie, kandydat doda sił swoim zwolennikom, którzy będą w stanie zakopać topór wewnętrznych sporów. W przeciwnym razie, nawet pobudka Prezydenta i debatowe zwycięstwo mogą nie pomóc w ostatecznym wyborczym rozrachunku.
Czas leci, zegar tyka a budzik dzwoni coraz głośniej. Tyle tylko, że w tle wciąż słychać chrapanie uśpionej partii. Jest jeszcze szansa, aby się obudzić. To ostatnia chwila. Za moment nawet budzikowi przestanie się chcieć dzwonić. Tik, tak, tik tak…