CZY ANDRZEJ DUDA RZECZYWIŚCIE NIE PODPISZE USTAWY O IN VITRO?
Deklarując więc bezwarunkowe odrzucenie projektu rządowego Andrzej Duda stawia się na pozycji tych, którzy w 1993 roku, głosując przeciw obecnym przepisom ustawy antyaborcyjnej, brali na siebie ryzyko, że gdyby ich głosami ta ustawa nie przeszła, to mielibyśmy dziś całkowicie wolny i dowolny dostęp do aborcji.
Dziś Andrzej Duda wystąpi w Radiu Maryja. Będzie gościem „Rozmów Niedokończonych”. Z całą pewnością też będzie pytany o najgorętszy dla niego kampanijny temat ostatnich dni, czyli o kwestie in vitro. Kilka dni temu, 10 marca, kandydat PiSu na prezydenta mówił „Nie, nie podpisałbym takiej ustawy. Nie jest to ustawa, która w sposób rozsądny regulowałaby te kwestie. Ja jestem przeciwnikiem in vitro, chociaż rozumiem ludzi, którzy chcieliby mieć dzieci za wszelką cenę”( http://300polityka.pl/news/2015/03/10/duda-jednoznacznie-o-in-vitro-nie-podpisalbym-tej-ustawy-jestem-przeciw-to-temat-zastepczy-pelny-cytat/).
Czy rzeczywiście Andrzej Duda, chcą być w zgodzie z nakazami Kościoła nie powinien tej ustawy podpisać? Otóż moim zdaniem sprawa jest tu bardziej skomplikowana. I nie można jej zamknąć taką prostą deklaracją. Odwołajmy się do podobnej, trudnej sytuacji sprzed lat. Do momentu, gdy uchwalano obowiązującą w obecnym kształcie ustawę antyaborcyjną. Był to bodajże 1993 rok. Parlamentarzyści chcący się wówczas kierować wskazaniami Kościoła stanęli w tym głosowaniu przed następującym wyborem: albo głosować za ustawą dopuszczającą aborcję w wyjątkowych sytuacjach, albo być przeciw niej.
I pozostawić tę sprawę w ówczesnych uregulowaniach prawnych. Uregulowaniach, pozwalających na aborcję bez ograniczeń. Wtedy, choć byli posłowie, którzy przeciw obecnym uregulowaniom głosowali, albo się wstrzymali uznając te wyjątki za niedopuszczalne, a tym samym podejmując ryzyko, że ich głosami aborcja byłaby szeroko dostępna, to jednak głos Kościoła wspierał ten kompromis uznając go za niedoskonały, ale jednak krok w dobrym kierunku. To na skutek tego doświadczenia i tej sytuacji w encyklice Evangelium Vitae z 25 marca 1995 roku, w jej punkcie 73, Jan Paweł II napisał: „Jeśli nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej. Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu niesprawiedliwego prawa, ale raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego szkodliwych aspektów” (http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/evangelium_4.html#m38).
Trzeba tu jasno stwierdzić, że ta papieska wykładnia ma charakter uniwersalny. To znaczy, że stosować ją należy do każdej sytuacji, dotyczącej spraw ludzkiego życia, kiedy decydować ma o nim polityk, chcący być w zgodzie ze wskazaniami Kościoła. To dlatego właśnie Prezydium Konferencji Episkopatu Polski, w swoim stanowisku z dnia 4 marca 2015 roku do rządowego projektu ustawy o leczeniu niepłodności napisało: „Rozumiemy potrzebę ustawowego uregulowania kwestii zapłodnienia pozaustrojowego, gdyż obecny brak jakichkolwiek rozwiązań pozwala na całkiem dowolne postępowanie z ludzkim materiałem genetycznym i powoływanymi do życia embrionami”(http://episkopat.pl/dokumenty/pozostale/6504.1,Glos_Prezydium_Konferencji_Episkopatu_Polski_w_kontekscie_przygotowywanej_ustawy_o_leczeniu_nieplodnosci.html).
Jeśli zajrzymy zaś do projektu rządowego tejże ustawy to widzimy, że zakazuje ona i penalizuje choćby następujące działania: „odpłatne kupno lub sprzedaż (w tym także pośredniczenie) komórek rozrodczych i zarodków, pobieranie komórek rozrodczych ze zwłok w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji, ale np. będzie można pobrać komórki w postępowaniu dowodowym prowadzonym przez organy ścigania, tworzenie zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie, tworzenie chimer i hybryd, interwencje w celu dokonania dziedzicznych zmian w genomie ludzkim, które mają być przekazane następnym pokoleniom, klonowanie zarodków” (https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/decyzje-rzadu/projekt-ustawy-o-leczeniu-nieplodnosci.html).
I to choćby dla tych zapisów, które zakazują właśnie takich działań Episkopat zamieścił w tym oświadczeniu właśnie ten cytowany powyżej fragment. Sam jestem przeciwnikiem metody in vitro. Uważam bowiem, że choć z jednej strony daje ona życie, to z drugiej otwiera szerokie pole do licznych nadużyć na polu szacunku i godności dla tegoż życia. Jeśli więc przyjdzie mi o tej metodzie decydować to będę stopniował takie rozwiązania, które będą tę metodę jak najbardziej ograniczać od wariantu jej zakazu do takiego, możliwego do przyjęcia przez parlament wariantu, który ograniczy obecny, całkowity brak uregulowań w tej kwestii. Oczywiście po wcześniejszym jasnym stwierdzeniu, że jestem tej metodzie przeciwny. Andrzej Duda dopytywany przez dziennikarzy mówił 10 marca: „Ja jestem przeciwnikiem tej metody”. Spełnia więc tą wypowiedzią warunek pierwszy, opisany przez Jana Pawła II. Co powinien więc, chcąc dalej postępować według tej wykładni, czynić? Zakładając teoretyczny wariant, iż byłby prezydentem, to powinien on najpierw zgłosić projekt zakazujący metody in vitro, a gdyby on nie przeszedł, powinien podpisać każdy projekt ustawy ograniczający obecną próżnię prawną, w tym – na jakimś etapie - obecny projekt rządowy gdyby trafił on na jego biurko. W sposób oczywisty ogranicza on bowiem obecną dowolność i brak uregulowań prawnych dotyczących zapłodnienia pozaustrojowego. Andrzej Duda nie może więc mówić, że nie podpisałby tego właśnie projektu. Jeśli bowiem będzie on projektem jedynym możliwym do uchwalenia, to jego odrzucenie będzie utrzymaniem stanu braku jakichkolwiek rozwiązań prawnych w tej sprawie, co pozwoli na całkiem dowolne postępowanie z ludzkim materiałem genetycznym i powoływanymi do życia embrionami – jak mówi o tym głos Prezydium Episkopatu z dnia 4 marca. Deklarując więc bezwarunkowe odrzucenie projektu rządowego Andrzej Duda stawia się na pozycji tych, którzy w 1993 roku, głosując przeciw obecnym przepisom ustawy antyaborcyjnej, brali na siebie ryzyko, że gdyby ich głosami ta ustawa nie przeszła, to mielibyśmy dziś całkowicie wolny i dowolny dostęp do aborcji.
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 - najważniejsi w jednym miejscu - bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki