ARMENIA 2018. WOKÓŁ ARKI NOEGO I TURCJI…
Zaczynam coraz bardziej rozumieć, że wszystko w Armenii krąży wokół arki Noego i Turcji. To są dwa wyznaczniki historycznej ale i współczesnej tożsamości Armenii. Kolejny dzień naszego pobytu w Armenii.
Tym razem zwiedzamy Erywań z przewodnikiem. Jest nim pani Sophia Chilingaryan., świetnie mówiąca po polsku Ormianka. Zwiedzanie zaczynamy od fabryki koniaku Noi. To jedna z dwóch fabryk tego narodowego napoju Ormian. Pierwsza nazywa się Ararat i należy do Francuzów, druga należy do Ormian i nazywa się właśnie Noi czyli Noe. Widać, że w tym kraju wszystko obraca się wokół owej biblijnej góry, na której - wedle tradycji - miała wylądować arka Noego. Fabryka Noi została wskrzeszona w latach 90-tych ubiegłego wieku, a powstała jeszcze w wieku XIX. Muzeum, istniejące w zakładach, składa się trochę z historii, a trochę z beczek ze spirytusem w różnym wieku, no i oczywiście ze sklepu firmowego z koniakiem. Wszystko to jest bardzo ciekawe, a zwłaszcza to jak długo i w jakich warunkach przechowuje się spirytus do produkcji koniaku w konkretnym wieku. W sklepie firmowym mogę zrobić szybki rachunek ile pieniędzy będzie mi potrzebne, aby zakupić prezenty dla wszystkich znajomych z mojej słynnej już listy prezentowej.
Po fabryce koniaku udajemy się do Muzeum Rzezi Ormian, którego nazwa brzmi Cycernakabert to znaczy Wzgórze Jaskółek. Nie jest ono może bardzo nowoczesne, ale w sposób obrazowy, wręcz wstrząsający, pokazuje rzeź Ormian, której Turcy dokonali w latach 1915 – 1917.. Zginęło wówczas półtora miliona Ormian, a więc blisko połowa ówczesnej populacji. Muzeum to robi naprawdę wstrząsające wrażenie, a początkiem tego wrażenia jest monumentalny pomnik tego mordu, przy którym płonie wieczny ogień. Jesteśmy w połowie dnia, a ja zaczynam coraz bardziej rozumieć, że wszystko w Armenii krąży wokół arki Noego i Turcji. To są dwa wyznaczniki historycznej ale i współczesnej tożsamości Armenii. Po zwiedzeniu Muzeum Rzezi udajemy się na zwiedzanie Erebuni. To starożytna forteca, można powiedzieć matka współczesnego Erywania, z VIII wieku przed Chrystusem, której szczątki można oglądać na terenie wykopalisk, a w znajdującym się obok muzeum można zobaczyć jak wyglądała ta starożytna fortecę oraz poznać to, co udało się wydobyć z ziemi pracującym przy fortecy archeologom.
Wszystko to jest ciekawe, ale przyznaję, że większe wrażenie robi na mnie pozostałość fortecy, niż to, co udało się spod jej szczątków wydobyć specjalistom. Wreszcie ostatnia część zwiedzania tego dnia to muzeum rękopisów Matenadaran. Jednych z najstarszych na świecie, bo przecież – jak już wspominałem – Armenia, to najstarszy kraj chrześcijański, jest więc naturalnym, że ma też bardzo stare rękopisy. Sam – ze względu na bariery architektoniczne - rezygnuję z oglądania tego muzeum, postanawiając spożytkować czas na filiżankę kawy. Moi towarzysze postanawiają jest wiedzieć. Z ich relacji wnioskuję, że muzeum to jest jednak placówką bardziej przeznaczoną dla specjalistów i historyków, aniżeli zwykłych turystów. Połączone jest ono również z uniwersytecka placówką naukową, dzięki czemu tworzy jeden kompleks, i właśnie w stołówce tejże placówki, popijam sobie powoli kawę myśląc o tym, że barki uczelniane na całym świecie są w zasadzie takie same.
Na koniec intensywnego dnia odwiedzamy restaurację kaukaską. Dobre, egzotyczne jedzenie, urozmaicone pokazami ludowych tańców ormiańskich jest tym, czego po intensywnym dniu nam potrzeba. Powoli więc jemy obiad, a potem niespiesznie udajemy się do hotelu. Trzeba się przygotować na jutrzejszy dzień. Na wizytę nad największym ormiańskim jeziorem Sewan.
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki