W KULTURZE TRZEBA STAWIAĆ NA MAŁE INICJATYWY
Rozmawiając ostatnio z dyr. Kostaszukiem nie byłem zaskoczony słysząc, że ciężko oczekiwać w Poznaniu dużej ilości wielkich koncertów. Z jednej strony szkoda, bo takie wydarzenia przyciągają nie tylko miejscowych ale sporo gości. Z drugiej strony ten fakt sam wskazuje na kierunek, w którym powinno iść Miasto.
„Nie od wczoraj, ani nie od roku, w Poznaniu ufamy w aktywność oddolną” – mówił w rozmowie ze mną Marcin Kostaszuk. I to oddaje charakter tego, w którym kierunku zmierza szeroko pojęta kultura w stolicy Wielkopolski. Nie wielkie festiwale, ale lokalne inicjatywy, nie zagraniczne gwiazdy, ale młodzi, dopiero rozpoczynający większą karierę muzycy.
Jestem pod wrażeniem ilości podmiotów, które w tym roku uzyskały dofinansowanie z Urzędu Miasta na działalność kulturalną. Dzięki temu w tym roku odbędą się m.in. Enter Musi Festiwal, Międzynarodowy Festiwal Sztuki Cyrkowej, Neon Film Festiwal czy III Festiwal Kultur Indiańskich. A to tylko przykłady, które mają pokazać rozpiętość wydarzeń, która będzie miała miejsce.
Jest dla mnie jasne tez, że rozwijając, czy odkrywając na nowo takie miejsce jak Madalina, Dom Tramwajarza czy Starą Parowozownię stawiamy na to co dzieje się u nas w Poznaniu, co zrobimy i zorganizujemy sami dla siebie. W Poznaniu powinniśmy stawiać na małe inicjatywy, lokalne działania kulturalne, które swoim działaniem będą rozwijać więzy lokalne. W Poznaniu kultura powinna być nie tylko ogólnodostępna dla każdego, ale powinna jak tylko się da zrastać się z miastem, jego mieszkańcami, uliczkami, czy parkami. Jej wyjście poza mury budynków w plener nie tylko przyczyni się do większego zainteresowania, ale pozwoli na wiele wydarzeń spojrzeć z zupełnie innej, nowej perspektywy.
W to o czym piszę wpisuje się też fakt, że Poznań postanowił nie wesprzeć finansowo (a już na pewno nie na poziomie oczekiwanym) Galerię Sztuki, którą stawia obecnie w Warszawie Grażyna Kulczyk. Nie wiem jakie były oczekiwania ze strony pani Kulczyk, ale moim zdaniem brak akurat tego miejsca u nas należy uznać za pewną porażkę władz miasta.
A wracając do koncertów czy festiwali muzycznych trzeba po prostu przyjąć do wiadomości, że nie ma sensu rywalizować chociażby z Krakowem, Gdańskiem czy Warszawą o wielkie gwiazdy i duże wydarzenia. Jeżeli od czasu do czasu zespoły pokroju Radiohead czy wokaliści tacy jak Sting, Nelly Furtado lub Bryan Adams będę pojawiać się w Poznaniu to świetnie. Ale na co dzień nastawny się na coś innego. Na największe gwiazdy możemy jechać chociażby do Berlina.
Koleżanka redakcyjna Anna Kowalewska pisze w swoim komentarzu, że wiele osób sugeruje, iż kulturalnie Poznań jest prowincją. Nie wiem czy tak jest, ale nawet jeśli…to ja zapraszam na prowincję. Może się okazać, że będzie tu działo się więcej i ciekawiej niż w innym kulturalnym centrum Polski.