DROGA DO TERRAVITY
Powstał mural na Śródce. Pisali o tym w internetach i spory kawał świata ten mural zobaczył. Wiele osób, które w życiu o Poznaniu nie słyszały teraz kojarzy nasze miasto z trębaczem, kotem, babą w oknie i Terravitą.
Mural jest kiczowaty, to fakt. Podoba się ludziom, to drugi fakt. Zdobył sławę, fakt trzeci. Śródka skupiła na sobie oczy świata. Teraz jest jej czas. Czas zmartwychwstania umarłej dzielnicy. Szansa na podjęcie alternatywnej roli względem zdewaluowanego Starego Rynku.
Czy to, że mural jest kiczowaty może jej w tym przeszkodzić? Moim zdaniem nie powinno. Ten mural jest bowiem emanacją prawdziwą. Emanacją charakteru zmian. Śmiem twierdzić, że mural mniej kiczowaty byłby też mniej popularny, bo mniej prawdziwy. Byłby eksponatem, nie elementem przestrzeni.
Na szczęście nie mnie decydować co dobre, a co złe i chyba nawet nie o to w tym wszystkim chodziło. Niejednoznacznie przyjęty mural stał się jednoznacznie sławny i rozpoznawalny, i to jest jego największą zaletą. Bo tak naprawdę w internetach nie jest ważne, czy coś jest dobre czy złe od strony warsztatowo-formalnej. Ważne jest przede wszystkim by to coś dotarło ze swym komunikatem do jak największej rzeszy odbiorców. Swojskość i przaśność naszego muralu sprawiły, że dzieliły się nim tysiące. Bo tysiące są swojskie i przaśne.
A że czasem swojskość i przaśność powoduje śmieszne sytuacje? No cóż, to tylko lepiej, bo o śmiesznych sytuacjach też w internetach lubi być głośno. Polecam zatem uwadze Państwa następującą śmieszną sytuację związaną z naszym muralem. Tuż po jego odsłonięciu, na jednym z zagranicznych portali, pod zdjęciem pojawił się między innymi taki komentarz : „I have no idea where Terravita is, but I'd happily go there” („Nie mam pojęcia gdzie jest ta Terravita, ale bym się chętnie tam wybrał”).
P.S. Ilustracja nie przedstawia muralu, lecz moją pracę sprzed kilku lat "Wakacje na Śródce". Wiele się zmieniło.