KSIĄŻKA W ŚREDNIOWIECZNYM POZNANIU
Książki są obecne w Poznaniu prawie od samych jego początków. Zajrzyjmy więc do księgozbiorów średniowiecznych mieszkańców stolicy Wielkopolski.
Tyle się dzisiaj mówi o spadku zainteresowania książką i czytelnictwem w ogóle. Nauczyciele i socjologowie alarmują, że młodzi ludzi coraz mniej czytają, a nawet jeśli coś przeczytają, to najczęściej bez zrozumienia. Nie sądzę jednak, aby sprawdziły się katastroficzne wizje społeczeństwa, w którym dominować będą wtórni analfabeci. Wielokrotnie już prorokowano koniec ery słowa drukowanego. Pierwszy raz po wynalezionemu radia, później po upowszechnieniu się telewizji, a w końcu po pojawieniu się gier komputerowych i Internetu, a książka dalej żyje i ma się całkiem dobrze. Co prawda, wiele osób czuje osobliwy wstręt do czytelnictwa, ale na szczęście zawsze będą tacy, którzy nie wyobrażają sobie życia bez czytania, a domu bez książek. Im właśnie dedykuję ten tekst. Zapraszam więc do wędrówki po dziejach książki w średniowiecznym Poznaniu.
Początki książki i piśmiennictwa na terenie Poznania, wiążą się oczywiście z przyjęciem chrześcijaństwa w 966 roku i pojawieniem się tu pierwszych duchownych, z biskupem misyjnym Jordanem na czele. Jordan przybył do Polski, a raczej państwa gnieźnieńskiego, prawdopodobnie w 968 roku i osiadł w Poznaniu, tak przynajmniej informują najstarsze źródła. W Poznaniu powstała też, według wszelkiego prawdopodobieństwa, pierwsza katedra na ziemiach polskich, utworzona w miejscu pierwotnej stacji misyjnej biskupa Jordana. On też musiał przywieźć pierwsze księgi liturgiczne, a więc ewangeliarze i mszały, zbiory kazań, czyli homiliarze i inne księgi rękopiśmienne, niezbędne dla sprawowania liturgii. Przy katedrach biskupich powstawały pierwsze biblioteki. Biblioteka przy katedrze poznańskiej, uzupełniana przez co bardziej światłych biskupów, padała ofiarą kolejnych najazdów i pożarów. Właściwie, z tamtej pierwotnej biblioteki, do naszych czasów przetrwał zaledwie jeden homiliarz, zawierający kazania papieża Grzegorza Wielkiego (590-604). Dzięki pozostawionej na nim inskrypcji, wiemy, że używał go biskup Boguchwał II (1242 – 1253), człowiek gruntownie wykształcony, jeden z ojców lokacyjnego Poznania, o którym Jan Długosz napisał: Ten mąż wykształcony i uczony zostawił kościołowi poznańskiemu piękną bibliotekę.
Przez wiele lat duchowieństwo było jedyną grupą umiejącą czytać i pisać, choć zdarzało się, że i członkowie rodziny panującej i niektórzy spośród możnych, również posiedli tę sztukę. Wiadomo, że pisać i czytać umiał król Mieszko II, syn i następca Bolesława Chrobrego. Ponoć znał też łacinę i grekę. Jego żona Rycheza Lotaryńska, córka palatyna reńskiego, również musiała być wykształcona, skoro stała się opiekunką kultury dworskiej. Mieszko i Rycheza zadbali też o wykształcenie swoich dzieci: Kazimierza (późniejszego Kazimierza Odnowiciela) i dwóch córek: Gertrudy, późniejszej żony księcia kijowskiego Izjasława i nieznanej z imienia, która później została żoną króla Węgier, Beli I. Z tego okresu przetrwały dwie księgi, pierwsza, to słynny Ordo Romanus, podarowany Mieszkowi przez księżniczkę szwabską Matyldę, zawierający słynną miniaturę, przedstawiającą księżniczkę Matyldę, wręczającą księciu księgę.
Do księgi dołączony był list, w którym ta sama księżniczka, wychwala Mieszka II jako władcę mądrego i pobożnego. Drugą księgą jest tzw. Kodeks Gertrudy, przechowywany dziś w Cividale. Jest to psałterz wykonany w X wieku na zamówienie arcybiskupa trewirskiego Egberta, a który prawdopodobnie Rycheza przywiozła do Polski. Kodeks ten zawiera kalendarz i modlitwy księżniczki Gertrudy, stąd nazwa. Rodzina Mieszka II, to pierwszy, poświadczony źródłowo, krąg osób świeckich obcujących w książką.
Dalej jednak katedra pozostała ośrodkiem, w którym zbierało się i korzystało z ksiąg. Przyczyniło się do tego z pewnością utworzenie szkoły katedralnej. Pierwszy spis księgozbioru katedralnego istnieje w katalogach krakowskich z lat 1101 – 1110. Poza Biblią i księgami liturgicznymi, znajdował się tam też wczesnośredniowieczny zbiór prawa Leges Longobardorum oraz typowo szkolne lektury i podręczniki niezbędne do nauki „artes”, czyli „siedmiu sztuk wyzwolonych” (gramatyka, retoryka, dialektyka, geometria, arytmetyka, astronomia, muzyka).
Po lokacji miasta w połowie XIII wieku, posiadanie i obcowanie z książką nadal było domeną kleru. Członkowie niższego kleru poznańskiego musieli posiadać podstawową biblioteczkę, składającą się zwykle z Biblii, psałterza, mszału i zbiorów kazań. Prócz tego zachowywali, wyniesione ze szkół parafialnych, wypisy z tekstów wybitnych teologów i wybory tekstów klasyków łacińskich. Ci spośród kleryków i księży, którzy kontynuowali naukę na uniwersytetach, posiadali dodatkowo teksty z komentarzami do dzieł Arystotelesa, księgi teologiczne i podręczniki prawa kanonicznego. Kaznodzieje kolegiaccy musieli mieć książki z zakresu teologii moralnej i pastoralnej. Kanonicy katedralni, aby myśleć o awansie i zajmowaniu w przyszłości eksponowanych stanowisk kościelnych, musieli znać się na prawie kanonicznym. Biblioteka biskupów poznańskich powiększała się z zależności od zainteresowań naukowych duchownych, piastujących to stanowisko. Najwięcej książek nabywali biskupi-prawnicy: Piotr Wysz (1413-1414) i Andrzej Łaskarz (1414-1426) oraz literat Stanisław Ciołek (1428-1437). Prawdziwy rozkwit przeżyła jednak biblioteka biskupia za czasów Jana Lubrańskiego (1498-1520). Największą biblioteką w Poznaniu był księgozbiór kapituły katedralnej, istniejący od XI wieku. Od XV wieku miał on osobny lokal i własnego bibliotekarza. Znamy ok. 300 tytułów książek z tego zbioru, choć sama biblioteka liczyła zapewne ponad 1000 dzieł. Biorąc pod uwagę, jak droga była książka przed wynalezieniem druku w 1455 roku, należy stwierdzić, że biblioteka poznańskiej kapituły katedralnej należała do największych w Polsce.
Swoją bibliotekę miała też, nieistniejąca już niestety, kolegiata farna św. Marii Magdaleny. Ciekawe dzieła można było spotkać również w zbiorach klasztornych. Z zakonów męskich największe biblioteki posiadali dominikanie i bernardyni. W ich zbiorach dominowały książki z zakresu kaznodziejstwa, filozofii i teologii tomistycznej. W bibliotece Dominikanów można było znaleźć jednak również sporo dzieł świeckich, jak chociażby roczniki polskie, czy literaturę humanistyczną, w tym dzieła Giovanniego Boccaccio, ciekawe, czy wśród nich był również Dekameron, który jak wiadomo jest dość frywolnym, a nawet rubasznym dziełem, w którym mnisi są przedstawieni głównie jako nieroby i próżniacy, niestroniący w dodatku od wina i kobiet. W samym dziele znakomitego florentczyka nie brakuje też scen erotycznych. Jeśli pobożni braciszkowie czytali Dekameron, to pewnie musieli się później gęsto z tego spowiadać. Z zakonów żeńskich, tylko dominikanki posiadały niewielką bibliotekę.
Wynalezienie przez Jana Gutenberga (ok.1399 – 1468) ruchomych czcionek drukarskich spowodował prawdziwą rewolucję kulturalną i przełamał monopol kleru na zbierania i studiowanie książek. Wytwarzanie materiału pisarskiego przeszło w ręce świeckich rzemieślników. Nie było jeszcze w tym czasie papierni w Poznaniu, ale produkcją pergaminu zajęli się pergameniści zgrupowani w cechu białoskórników. Pod koniec XV wieku pojawił się w Poznaniu nowy zawód, a mianowicie introligatorzy, zajmujący się oprawianiem ksiąg. Książka stała się też produktem handlowym. Rozprowadzaniem jej zajęli się kupcy. W działający od 1477 w Poznaniu Piotr Lubik, otworzył pierwszą w mieście księgarnię przy ulicy Koziej w 1486 roku. Zwiększył się także obrót książkami na skalę europejską. Kanonik i rektor szkoły katedralnej, Mikołaj Hesken z Kościana, potrafił nabyć książkę w 50 dni od momentu zakończenia jej druku w Moguncji.
Dla lekarzy i aptekarzy poznańskich, traktaty medyczne i farmaceutyczne stanowiły niezbędny element ich codziennej pracy. Rajcy i ławnicy poznańscy aby dobrze wypełniać swoje funkcje, studiowali podręczniki prawa miejskiego i rzymskiego. Nieobca im była też wiedza z zakresu historii, astrologii i prawa kanonicznego. Prawdopodobnie czytano także działa z zakresu literatury klasycznej, romansu historycznego i opisy podróży.
Książka towarzyszyła Poznaniowi niemal od początków jego istnienia. Mimo tego, że długo pozostawała ona atrybutem kleru, to szybko przyjęła się wśród świeckich mieszkańców po upowszechnieniu się wynalazku Gutenberga. Nawet w okresie pierwszych Piastów, docierały na dwór książąt i biskupów największe dzieła literatury tamtych czasów.
Źródło:
Dzieje Poznania, Tom 1, do roku 1793, praca zbiorowa pod redakcją Jerzego Topolskiego, Warszawa – Poznań 1988.