ZRÓWNOWAŻONY I ROMANTYCZNY
Jednym z terminów, który robi ostatnio błyskotliwą karierę na świecie, w Unii Europejskiej, ale także w Polsce jest przymiotnik: ZRÓWOWAŻONY. W samym zjawisku, że niektóre słowa i terminy robią zawrotne kariery nie ma nic złego. Warto jednak pamiętać, że oprócz „słowa” jest jeszcze „ciało” czyli realne życie. A w życiu, prawie jak zawsze, diabeł tkwi w szczegółach. Ta sama zasada odnosi się do kwestii równowagi.
Dylemat klasycznej, matematycznej równowagi jest dwubiegunowy. Dziś sprawy są jednak bardziej skomplikowane. Dziś równowaga wymaga uzgodnienia trzech, czterech, a czasami i większej liczby płaszczyzn. Najczęstsze z nich to: wymiar ekonomiczny, społeczny, środowiskowy i wspólnotowy. Zbudować równowagę na czterech poziomach jest, rzecz jasna, zdecydowanie trudniej niż na dwóch. Co nie znaczy, że nie warto próbować.
Przeczytałem niedawno, że prezydent Jacek Jaśkowiak będzie jeździł do pracy rowerem. Jego zastępca – Mariusz Wiśniewski pochwalił się mediom społecznościowym, że jeździ do Urzędu Miasta tramwajem. Słyszałem, ale szczerze mówiąc, nie sprawdzałem czy to prawda, iż drugi z zastępców prezydenta – Maciej Wudarski chodzi do pracy pieszo. Niezależnie od tego czy ta ostatnia forma transportu ma rzeczywiście miejsce, tak czy inaczej, dla równowagi ktoś powinien jeździć samochodem. A zatem składam uroczystą deklarację: w imię zrównoważenia transportu miejskiego, jeżdżenie samochodem biorę na siebie! W sumie to dość romantyczne. A jeżeli nie romantyczne, to przynajmniej przeciw dominującej, w przekazie publicznym, modzie.