POZNAŃ NAJWAŻNIEJSZĄ ARENĄ II TURY
Walka o Poznań w końcu jest ekscytująca! Ostre debaty, wojna na filmiki i aktywni sztabowcy. Tego w naszym mieście nie było od lat. Nic dziwnego, to w końcu Poznań jest najciekawszą areną II tury wyborów samorządowych. Dlaczego?
Jeden z dziennikarzy po środowej debacie w Telewizji WTK napisał na portalu społecznościowym, że starcie Grobelny – Jaśkowiak było najostrzejszą debatą telewizyjną od czasu słynnej rozmowy Tomasza Lisa z Jarosławem Kaczyńskim. Dodał jeszcze jedno słowo - rzeź.
Nie wiem, jak było w kuluarach debaty Grobelny - Jaśkowiak. Tak się składa, że dużo wiem natomiast o wydarzeniach w budynku TVP przed i po rozmowie Lis - Kaczyński sprzed 3 lat. Napisać mogę tylko, że o tej debacie i wydarzeniach wokół niej do dziś mówi się na telewizyjnych korytarzach. Podobnie, jak o debacie Grobelny – Jaśkowiak jeszcze długo mówić będzie Poznań.
Rozmowa mająca miejsce w pewien październikowy wieczór przy ul. Woronicza 17 zmieniła wynik wyborów parlamentarnych w 2011 roku. O stawce tej debaty wiedział i Kaczyński i Lis, co przełożyło się na nerwowość obu panów. Nerwowo jest również w Poznaniu. Jeśli sami kandydaci i ich sztabowcy czują, że to właśnie debata może zmienić wynik wyborów, to dwie rzeczy są pewne:
1. Już dawno nie było tak zaciętej politycznej rywalizacji w stolicy Wielkopolski
2. Coś w myśleniu o wyborach się w naszym mieście zmieniło
Kilka dni temu przeprowadzałem wywiad z Ryszardem Grobelnym. Na chwilę przed rozpoczęciem rozmowy zapytałem obecnego prezydenta czy uważa, że poznańska kampania jest ostra i brutalna? Odpowiedział, że na tle ogólnopolskiej politycznej rywalizacji w Poznaniu nie jest ostro. Na tle konfliktu Kaczyński - Tusk/Kopacz rzeczywiście nie. Ale na tle poprzednich kampanii owszem. I to bardzo.
Pamiętam debaty przed II turą 4 i 8 lat temu. W 2006 roku miałem okazje prowadzić jedną z ostatnich debat Maria Pasło-Wiśniewska vs Ryszard Grobelny. Jak było? Merytorycznie, ale z małą ilością emocji. Kandydatka PO, co zresztą przyznała po wyborach czuła małe wsparcie ze strony partyjnych struktur. Była uważana za osobę, która przyjechała do Poznania na wyraźną prośbę D. Tuska i dla lokalnych działaczy nie była stąd. Cztery lata później spór Grobelny vs Ganowicz był tak mało interesujący (właściwie można napisać - nudny) a kandydaci tak do siebie podobni w postulatach, że mowy o ostrej debacie w ogóle nie było.
Jak jest dziś? Wystarczy przywołać dwa cytaty: „Unika pan wyjaśnienia swojej przeszłości”, „Ile lat pan spędził na ławie oskarżonych? Ile razy miał pan postawione zarzuty?”. Ostro? Owszem. I nie jest to fragment wystąpień sejmowych z debaty nt. smoleńska. To zaledwie dwa cytaty kandydatów ze środowej debaty w studiu WTK.
Z czego wynika takie zaostrzenie? Choćby z małej różnicy między kandydatami w I turze. Spośród dużych polskich miast, o które toczy się prestiżowa rywalizacja, tylko w Poznaniu jest o co walczyć. W pozostałych metropoliach jest właściwie po zawodach, wskazują na to zdecydowanie większe niż w Poznaniu różnice między poszczególnymi kandydatami: Warszawa (47%-27%), Gdańsk (46%-26%), Wrocław (42%-26%), Kraków (39%-27%) i Katowice (43%-22%).
Jest jeszcze jeden powód wyjątkowości poznańskiej rywalizacji. Poznański poligon stał się w II turze realnym elementem walki PO – PiS. Po stronie Jaśkowiaka poza PO mamy SLD i społeczników. Po stronie Grobelnego mamy jego wieloletni elektorat, PiS oraz Jarosława Gowina. Ciekawy jest fakt, że w ostatnim tygodniu przed wyborami w Wielkopolsce przebywał Jarosław Kaczyński. Po co przyjechał? Odpowiedź jest prosta - wesprzeć jednego z kandydatów starających się o stanowisko prezydenta. Prezydenta Poznania? Nie. Lider PiS był w Gnieźnie. Dlaczego nie przyjechał do oddalonego o 60 km Poznania? Bo nie miał kogo wesprzeć? Nic z tych rzeczy miał i wsparł.
Przyjazd Jarosława Gowina do Poznania i jego mowa na temat „krystalicznego kręgosłupa moralnego” Grobelnego nie była tylko wsparciem przyjaciela, którym przecież dla Gowina jest Grobelny. To było coś więcej. To była próba wysłania emisariusza, który ma dać wsparcie jednemu z kandydatów i pobudzić elektorat prawicy do głosowania. Kaczyński wie, że ma negatywny elektorat i w proplatformerskim Poznaniu nie byłby przydatny dla niezależnego kandydata. Co innego Gowin. Były minister w rządzie PO, dziś jeden z liderów porozumienia prawicy ma zupełnie inną pozycję. Kilkadziesiąt godzin później i Tadeusz Dziuba (nie mając już innego wyjścia) wsparł Grobelnego.
Dzięki temu zabiegowi w przypadku zwycięstwa Grobelnego, Jarosław Kaczyński będzie mógł powiedzieć, że w Poznaniu wygrał kandydat, którego bezpośrednio wspierał jeden z liderów porozumienia prawicy i PiS. Jeśli natomiast przegra zawsze, w akcie desperacji, prezesowi zostaje bardzo modny ostatnio argument o fałszowaniu wyborów.
Tym sposobem rywalizacja PiS – PO przeniosła się i nad Wartę. Czy to ma swój wpływ na zaostrzenie rywalizacji przed II turą w Poznaniu? Pewnie tak, ale w mniejszym stopniu. Ta partyjna rywalizacja z perspektywy Poznania jest tylko tłem i element długo nieobecnej w Poznaniu polityki ogólnopolskiej. Prawdziwe emocje w stolicy Wielkopolski wzbudza coś innego.
Dlaczego zatem kampania jest tak ostra? Odpowiedź jest prosta: Ryszard Grobelny poczuł, że może przegrać a Platforma poczuła, że może z nim wygrać. Nikt nie może zatem odpuścić. I nie odpuści. Walka jest ostra, a wynik trudny do przewidzenia.
Dzięki emisariuszowi Gowinowi i możliwości przełamania wieloletniej hegemonii Grobelnego, Poznań stał się areną walki politycznej, na wynik której w niedzielny wieczór patrzeć będzie cała Polska. Już dziś mówi się w mediach ogólnopolskich o ostrej i wyrównanej rywalizacji kandydatów w Poznaniu. To element nowy.
Sam w ostatnich dniach jestem często pytany przez dziennikarzy i polityków w Warszawie o wynik wyborów w Poznaniu. Do tej pory pytali mnie głównie o poznańskie osiołki, abpa Gądeckiego i koncert Behemotha.
Jeszcze nierozstrzygnięte wybory w Poznaniu już dały zatem realną zmianę! Poznań znów budzi zainteresowanie a nie tylko pusty śmiech.