BERET, ODKURZACZ, WĄS I PIES - CZYLI KAMPANIA PO POZNAŃSKU
Czas kampanii wyborczej zazwyczaj obfituje w emocje. Plakaty - lepsze lub gorsze, spoty - zabawne lub udające poważne, konfrontacje - merytoryczne lub medialne. Podczas, szczęśliwie kończącej się już, kampanii wyborczej tego wszystkiego w Poznaniu zabrakło. Co dostaliśmy w zamian? Sprzedawcę beretów, imię psa i lekceważący uśmiech spod wąsa.
Kandydaci podczas każdej kampanii wyborczej starają się zwrócić naszą uwagę. To naturalne. Czasem przy tej okazji zdarzają się wpadki. To też naturalne. Nie jest za to naturalny fakt, że podczas kończącej się poznańskiej prezydenckiej kampanii wyborczej mieliśmy do czynienia z mnogimi występami raczej bazarowego marketingu.
Akcja jednego z takich występów miała nawet miejsce dokładnie na bazarze. Kandydat PO – Jacek Jaśkowiak w pewną październikową niedzielę wybrał się bowiem na wildeckie Targowisko Bema. Tam, uzbrojony w beret z antenką w stylu francuskim, sprzedawał czapki. Na pierwszy rzut oka akcja całkowicie absurdalna. Jednak po chwili refleksji można zrozumieć zawiłą, aczkolwiek przebiegłą myśl sztabowców PO. To próba otwarcia się na nowy elektorat! Nie często przecież widzimy ludzi Platformy w otoczeniu produktów z moheru!
Nieodzownym elementem tej kampanii jest też nieustanny brak Grobelnego. Nie, nie Ryszarda – chociaż on też w pierwszym etapie kampanii był, delikatnie mówiąc, mało widoczny. Chodzi o Bogdana.
Szczeciński wyborczy towar eksportowy nie pojawił się w Poznaniu na żadnej debacie i na żadnym spotkaniu. Poznańscy wyborcy mogli zobaczyć pretendenta do fotela prezydenta miasta dopiero w ubiegłym tygodniu. Oczywiście nie zaszczycił nas swoją obecnością, ale udzielił wywiadu Radiu Szczecin. Zrobił to tylko dlatego, że starania o głosy poznaniaków łączy ze staraniami o głosy szczecinian – gdzie próbuje zostać radnym miejskim. Podczas rozmowy dziennikarka zapytała kandydata o najlepsze rozwiązanie komunikacyjne dla mieszkańców Naramowic. W odpowiedzi, zatroskany losem Poziaków, Bogdan Grobelny lekceważąco, ale trochę nerwowo tylko zaśmiał się spod wąsa. Wojciech Rosada – rzecznik komitetu Bogdana Grobelnego – powiedział w rozmowie z jedną z gazet: „Bogdan Grobelny prowadzi kampanię niekonwencjonalną”. Trudno się nie zgodzić panie rzeczniku!
Idąc dalej tropem kandydatów na prezydenta miasta dochodzimy do społeczników. Skutecznie się oni podzielili i swoją szanse na ewentualny sukces rozmienili na drobne. Tak to już jest, że jak do gry wchodzi władza, to okazuje się, że wszystko można podzielić. Nawet kilkuprocentowe poparcie.
Tadeusz Dziuba nie zaskoczył. Podczas całej kampanii był sobą. Stonowany, grzeczny, kulturalny. Zgodnie z oczekiwaniami. Ciekawe tylko jaki za tym pójdzie wynik PiS. Zaskakująco dobry, czy (patrząc na ostatnie wyborcze rezultaty partii w Poznaniu) również zgodny z oczekiwaniami.
Zygmunt Kopacz próbuje swoich sił z ramienia Kongresu Nowej Prawicy. Ten młody przedsiębiorca, w myśl swojego hasła „Przewietrzmy Poznań”, podczas ostatnich występów medialnych głownie wyposażony jest w suszarkę albo odkurzacz do liści. To już jakaś mała zmiana w tej partii. Jeszcze nie tak dawno temu Janusz Korwin-Mikke i Przemysław Wipler urządzili sobie sesję fotograficzną, gdzie pozowali z karabinem i pistoletem. To już chyba faktycznie lepszy odkurzacz i suszarka.
Tomasz Lewandowski próbował. Próbował zaistnieć, próbował pokazać się wyborcom, próbował częstować Poznaniaków kawą, próbował fajnej kampanii. I co? I chyba się udało. Lewandowski prowadził również całkiem sprawną kampanię w internecie. Widać, że radny Lewandowski ma chęć i siłę do działania. Jaki będzie efekt jego kampanii? Wzrost rozpoznawalności na pewno jest, ale mimo wszystko chyba ciężko będzie o drugą turę. Może jednak w świadomości wyborców zostanie coś więcej niż imię psa, który w towarzystwie Tomasza Lewandowskiego sympatycznie spogląda na nas z plakatu. Jedno jest pewne radny Lewandowski do spółki ze swoim psem Cortezem w tym roku nie wygryzą Ryszarda Grobelnego ze stanowiska.
A co z samym Ryszardem Grobelnym? Początkowo nie pojawiał się na debatach. A sama kampania toczyła się raczej wokół niego a nie z jego udziałem. Później to się zmieniło. Grobelny zaczął przychodzić na debaty i większość z nich wygrał. Sytuacja w Poznaniu zaczyna przypominać tę z politycznej areny Polski. Jeden silny lider, kilka aspirujących postaci i… bez zmian. Żeby coś personalnie mogło się zmienić na scenie ogólnokrajowej, Donald Tusk musiał wyjechać. Wyjeżdżając pozostał wyborczo od 7 lat niepokonany. Wydaje się, że podobnie będzie w Poznaniu. Ryszard Grobelny tak, jak swego czasu Donald Tusk, po prostu nie ma z kim przegrać.
P.S. Niektórzy kontrkandydaci Ryszarda Grobelnego mają chyba podobne odczucie. Dość powiedzieć, że na tydzień przed wyborami kandydat Platformy zamiast starać się o głosy Poznaniaków wolał pojechać do Warszawy na pożegnanie Donalda Tuska. Wszystko to, oczywiście zgodnie z hasłem na ulotce kandydata PO – Moje priorytety dla Poznania!