KAMPANIA WYBORCZA NIE MUSI BOLEĆ
Listy zarejestrowane, kandydaci oficjalnie znani, kampania rozpoczęta, pierwsze debaty wyborcze za nami. Ciekawie jest już w internecie. Co jednak zrobić, by równie interesująco było też poza światem wirtualnym.
Jak na razie kampania rozkręciła się w mediach społecznościowych, a dokładnie na facebooku. Radni PiS próbują namierzyć kandydata PO Huberta Świątkowskiego (akcja #gdziejesthubert), członkowie KWW Ryszarda Grobelnego dziękują Filipowi Kaczmarkowi za jego spot sprzed roku pokazujący rozwój Poznania, a Jacek Jaśkowiak prezentuje kolejne filmy mające na celu ukazać jak źle zorganizowane jest nasze miasto.
Cóż, osoby na facebooku niewątpliwie kandydatom uda się do siebie przekonać. A co z resztą, co z przeciętnymi poznaniakami, niekorzystającymi z mediów społecznościowych (albo po prostu nielubiącymi profilów polityków)?
Czy skończy się na wrzucaniu ulotek do skrzynek pocztowych, kilku odwiedzinach na osiedlu, debatach? Mam nadzieję, że czekają nas jakieś happeningi, zorganizowane akcje, czy nietypowe pomysły marketingowe. Kampania wyborcza dla przeciętnego odbiorcy nie powinna być czymś uciążliwym. To święto demokracji, ale by zachęcić do udziału w wyborach i głosowaniu na siebie trzeba się wyróżnić. Stojąc na rynku na Łazarzu czy Jeżycach, czy zaczepiając spieszących się ludzi na deptaku, często możemy ich bardziej zdżaźnić niż do siebie przekonać.
Dlaczego nie zorganizować w któryś weekend w Poznaniu „miasteczka wyborczego”? Niech na Placu Wolności rozstawią się z namiotami wszystkie komitety wyborcze, niech pojawią się wszyscy kandydaci, niech media i komitety zaproszą na spotkanie poznaniaków. Bez żadnych debat gdzie będziemy słuchać kandydatów, nie mogąc się odezwać. Ale by po prostu porozmawiać z nimi, poznać ich jacy są, przedstawić problem, który konkretnie nas dotyczy i który chcielibyśmy, by kandydaci rozwiązali dochodząc do władzy. Bo często o tym, czy na kogoś zagłosujemy czy nie, decyduje nie program wyborczy, ale jak tą osobę po prostu postrzegamy.
Nie traktujmy kampanii wyborczej jako konieczny co parę lat obowiązek. Zróbmy z tego prawdziwe święto demokracji i miejmy z tego po prostu przyjemność.