DEWASTATOR GROBELNY
Kilka dni temu odbyła się w Radiu Merkury debat kandydatów na prezydenta Poznania. Nawiasowo warto wspomnieć, że organizator przyjął dowcipną formułę, przyznając na pojedynczą wypowiedź jedną minutę. Tak więc w ciągu jednej minuty kandydaci mieli – przykładowo – wypowiedzieć się o komunikacji, budownictwie komunalnym, inwestycjach i zarządzaniu zasobami samorządu poznańskiego. Przy takiej formule trudno mówić o prawdziwej debacie. Nie to jednak jest ważne. Ciekawy był wątek debaty dotyczący tzw. galerii handlowych.
Zwróciłem uwagę na zgubne średnio - oraz długoterminowe skutki jakie wywołuje lokowanie w Poznaniu galerii handlowych i to poza szeroko rozumianym centrum Poznania (z jednym wyjątkiem). Prezydent Grobelny – który obecnością pierwszy raz zaszczycił, w swoim przekonaniu, kolejną debatę prezydencką – chwalił się tym, że jest zwolennikiem sytuowania dużych galerii w naszym mieście, bo ich właściciele zostawiają tu podatki od nieruchomości. Mało tego, jest zwolennikiem lokowania ich w centrum miasta.
Skoro tak, można zapytać, to dlaczego podczas jego długoletniej prezydentury galerie handlowe powstawały omal wyłącznie poza centrum. On to przecież jest projektodawcą planów zagospodarowania przestrzennego oraz organem wydającym decyzje budowlane. Mniejsza z tym jednak. Podatki od nieruchomości właściciele galerii płacą w Poznaniu, ale podatków od dochodów przedsiębiorstw już nie, ponieważ nie są oni w naszym mieście zarejestrowani jako przedsiębiorcy. A przecież ich przychody są spore. W skali naszego miasta to łącznie setki milionów złotych w każdym roku.
Co ważniejsze, masowe lokowanie wielkopowierzchniowych centrów handlowych poza śródmiejskim obszarem miasta skutkuje zamieraniem tu tradycyjnego handlu, a w konsekwencji pustoszeniem centrum. Śródmieście stopniowo przestaje być miejscem, do którego się przyjeżdża, lecz staje się miejscem, przez które się przejeżdża. Od lat obserwujemy proces bardzo powolnego, ale nieuchronnego zamierania centralnych obszarów miasta. Łatwo zauważyć, że będzie to po wielu latach skutkować koniecznością dokonywania tzw. rewitalizacji. A rewitalizacja społeczna i materialna substancji miasta jest niezmiernie kosztowna. To odłożony koszt decyzji prezydenta Grobelnego, za co niestety nie poniesie on najmniejszej odpowiedzialności.
Ale jest negatywny skutek znacznie wcześniejszy. Wyprowadzając handel ze śródmiejskich obszarów, Grobelny obniża tam popyt na powierzchnie handlowe, a zatem także na powierzchnie usługowe lokali komunalnych. Dlatego od pewnego czasu nie wzrastają dochody samorządu z wynajmowania tych lokali. Z tego samego powodu spada zainteresowanie nieruchomościami komunalnymi przeznaczonymi do sprzedaży. Jednym z licznych tego przykładów jest nieruchomość po dawnej siedzibie szpitala miejskiego im. Józefa Strusia. Znajduje się ona w samym centrum Poznania, więc w miejscu potencjalnie extra atrakcyjnym. Jednak niewygórowaną cenę obniżono bodaj o połowę, a kupca i tak nie ma. Kuleją więc dochody samorządu ze sprzedaży nieruchomości komunalnych.
Krótko mówiąc, prezydent Grobelny idzie na rękę finansowym magnatom, a szkodzi samorządowi Poznania. Szkodzi, degradując substancję miasta, uszczuplając dochody naszej wspólnoty samorządowej, zarówno w horyzoncie średnio - jak i długookresowym, a nadto generując grubo nadmiernie przyszłe wydatki.
I co? I nic. Żadnej naprawczej reakcji. I to jest w tej opowieści najsmutniejsze.