TABLETKI „JEDEN DZIEŃ PO” W POZNANIU TYLKO NA RECEPTĘ
Burza medialna wokół tabletki antykoncepcji „awaryjnej” trwa. Jak reagują pracownicy aptek, kiedy chce ją kupić mężczyzna, który nie ma recepty?
W skali całej Unii Europejskiej zapadła decyzja o rozpoczęciu sprzedaży bez recepty tabletki, służącej do antykoncepcji „awaryjnej”. O wszystkim zadecydowano w styczniu, krajom członkowskim pozostawiono decyzję o tym czy wolno sprzedawać tabletkę bez recepty czy też nie. Nie wdając się w ideowe dyskusje i rozważania o słuszności, lub jej braku w przypadku ostrych środków hormonalnych dostępnych bez recepty, postanowiłem sprawdzić czy możliwe jest ich zdobycie w stolicy Wielkopolski.
W przypadku owej antykoncepcji „awaryjnej” najważniejszym czynnikiem jest czas. Telefonując do konkretnych aptek założyłem więc, że rozpocznę od tych „dyżurnych” czyli czynnych całą dobę, dalej zapytam o dostępność, problem z receptą, a także cenę.
Apteka na ulicy Gwarnej. – Jest dostępna, oczywiście z receptą. Burza medialna nic nie zmieniła w kwestiach dostępności. Według wytycznych tabletka jest tylko na receptę i tego się trzymamy. Cena 110 złotych – słyszę.
Ulica Ratajczaka. – Może pan przyjechać z receptą – Proszę Pani, to pilna sprawa muszę zdobyć tę tabletkę, załatwienie recepty zajmie kilka godzin, a zależy mi na czasie! – Proszę pana! Nie ma pan „załatwić” recepty, tylko pójść z wybranką do lekarza! Proszę wrócić z przepisanym specyfikiem, jest dostępny – podsumowała zdecydowanie farmaceutka.
Szukam dalej, w końcu jest noc, a trzeba działać. Ulica 23 lutego. – EllaOne tylko na receptę. Musi pan pójść ze swoją dziewczyną do lekarza i zacząć przewidywać niektóre sytuacje. Tabletkę mamy na miejscu, kosztuje 143 złote – otrzymałem wytyczne na przyszłość.
Biegnę na Strzelecką, to kolejna całodobowa apteka. – Mamy proszę pana – To się cieszę, bo nigdzie nie ma! Skłamałem. – My zawsze mieliśmy, ale niech pan pamięta, że tylko na receptę – Naprawdę?-Pytam. – Według dostępnych wytycznych tabletka sprzedawana jest tylko za zgodą lekarza, kosztuje 129 złotych – potwierdziła farmaceutka.
Brak pomysłów. Dzwonię do apteki na ulicy Piątkowskiej. – Jeszcze w tej chwili nie mamy – słyszę w słuchawce. To znaczy, że się skończyły? Dopytuję. – Nie proszę pana, po prostu nie mieliśmy ich w ofercie – dotarł do mnie wyraźny komunikat.
Telefonując na Osiedle Przyjaźni kontaktuję się z pierwszym tej nocy farmaceutą. – W tej chwili nie mam, ale niech pan zaczeka. Mogę mieć tę tabletkę na 17:30 – Bez recepty? – Nie, nie szanowny panie. Żadna apteka panu tego nie sprzeda bez recepty, Niezależnie od tego jak bardzo będzie pan zdeterminowany. Mamy konkretne wytyczne, a nowsze, wnoszące coś innego w tej kwestii się nie pojawiły – ucina dyskusję farmaceuta.
Dało się wyczuć, że wszyscy, z którymi rozmawiałem robili niewielki krok w tył, kiedy pytałem o tabletkę „dzień po”. Nikt nie odmówił udzielenia informacji, wszyscy zaznaczyli, że recepta jest konieczna i bez niej nic nie da się zrobić. Ceny są zróżnicowane. Co ciekawe ceny w sieci są niekiedy dużo wyższe. Może dlatego, że zawierają absurdalną „Poradę lekarską online”. Takie porady, za pośrednictwem komputera, to jest dopiero problem.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
WILDA NA GLANC WYCHODZI DO LUDZI
