REKORDOWA ILOŚĆ RODAKÓW Z BIURA PODRÓŻY. RÓWNIEŻ WE WRZEŚNIU.
Tak można podsumować statystyki wypoczynku Polaków z biurami podróży od 1 czerwca do końca września. W beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu – efekt 500+ w turystyce, widoczny poprzedniego lata w postaci wzrostu wyjazdów dzieci, prysł jak bańka mydlana. A last minute w tym sezonie wielokrotnie okazywało się niewypałem.
Klienci polskich biur podróży wolą wakacje we wrześniu niż w czerwcu. Ze statystyk rezerwacyjnych Travelplanet.pl, największego polskiego multiagenta turystycznego, wynika że we wrześniu na wakacje wyjechało aż 43 proc turystów niż rok wcześniej w tym samym czasie. To o 7 pkt proc. więcej niż średnia z całego sezonu letniego (czerwiec – wrzesień: wzrost o 37 proc.). Analogicznie wyjazdy w czerwcu 2017 wzrosły o 34 proc. i były niższe niż średnia z całego sezonu.
W efekcie po raz pierwszy od przynajmniej dekady wrzesień był wyraźnie popularniejszy od wyjazdów na wakacje w czerwcu. I to mimo faktu, że wakacje rozpoczęły się 24 czerwca i cały ostatni tydzień należałoby potraktować jako początek wysokiego sezonu. A tymczasem wyjazdy we wrześniu osiągnęły pułap 23,6 proc. sprzedanych ofert przez biura podróży na cały sezon letni. Wyjazdy przed letnią przerwą szkolną natomiast stanowiły 22 proc. ogółu wyjazdów w sezonie.
Skąd taka popularność września? – To wcale nie jest kwestia upolowania tańszych ofert – uważa Radosław Damasiewicz, dyrektor marketingu i e-commerce Travelplanet.pl. – Statystyki mówią, że za wakacje po wysokim sezonie turyści płacili ok. 2200 zł za osobę, zaś przed sezonem mniej, bo ok.2150 zł.
Według eksperta do pewnego stopnia wpływ ma…majówka. Im lepszy układ kalendarza, im więcej wyjazdów na przełomie kwietnia i maja, tym więcej klientów, którzy jeżdżą z biurami kilka razy w roku decyduje się na dłuższą przerwę pomiędzy zagranicznymi wypadami.
Wysoki sezon droższy nawet o 500 zł
Wakacje ogółem w 2017 roku kosztowały 2361 zł, tj. o ok. 60 zł więcej niż rok wcześniej (2299 zł za osobę). Za to rozpiętość kosztów wypoczynku pomiędzy miesiącami niskiego i wysokiego sezonu letniego to ok. 350 - 400 zł. Ale np. koszt wakacji w Grecji czy Hiszpanii w niskim i wysokim sezonie letnim to różnica nawet 500 zł.
Przy czym warto zauważyć, że turyści zarówno w wysokim jak i niskim sezonie letnim wypoczywali w bardzo podobnym standardzie: ok 31 proc. wybierało hotele 3*, ok. 49 proc. – hotele 4*, ok. 15 proc. – hotele 5*.
Wakacje w czerwcu kosztowały ok 2150 zł i były o 50 zł tańsze niż wrześniowy wypoczynek. Ale jadąc we wrześniu do Bułgarii Hiszpanii czy Egiptu można było zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych, zaś w wypadku wrześniowych wakacji w Portugalii czy Chorwacji klienci biur podróży płacili za nie 100 - 150 zł mniej niż ci, którzy pojechali tam w czerwcu.
Last minute, czyli drożej
Wrześniowe wakacje kosztowały jednak średnio o ok 50 zł więcej niż czerwcowe bowiem te drugie kupowane były zawczasu a nie na ostatnią chwilę. Wrześniowi turyści bowiem kupowali dwa razy chętniej oferty last minute niż na trzy miesiące przed wylotem, a więc w promocjach first minute.
- Minione lato było wyjątkowe pod względem wczesnego rezerwowania letnich wakacji – wyjaśnia Radosław Damasiewicz. – Ogromne zainteresowanie, właściwie już od jesieni 2016, spowodowało wyprzedanie najbardziej atrakcyjnych kierunków. Last minute, jakie pamiętaliśmy z poprzednich lat, a więc ogromna podaż, kilkudziesięcioprocentowe przeceny, tego lata odnosiły się jedynie do kilku kierunków: Tunezji, Turcji i Egiptu. Za wakacje kupowane na ostatnią chwilę w Grecji, Hiszpanii czy Chorwacji trzeba było płacić często więcej niż za zarezerwowane kilka miesięcy wcześniej.
Tymczasem struktura wrześniowych rezerwacji bardziej przypomina zachowania turystów z lata 2016 i znacznie odbiega od tegorocznych zachowań ogółu klientów biur podróży w całym sezonie.
Jeszcze większy kontrast widać, jeśli porównamy jak turyści rezerwowali wakacje na czerwiec i wrzesień. Na dwa miesiące przed wyjazdem na czerwiec zarezerwowano aż 44 proc. ofert zaś na wrzesień tylko 25 proc. ofert. To grubo poniżej średniej dla całego sezonu, która wyniosła 32 proc.
Z kolei wakacje w czerwcu na ostatnią chwilę rezerwowało 31 proc. turystów zaś wrześniowe 36 proc. W tym wypadku – wyraźnie powyżej średniej dla całego sezonu (34 proc.).
Zdaniem eksperta Travelplanet.pl nadchodzący sezon będzie należał raczej do turystów, którzy rezerwują wakacje wcześniej niż do tych, którzy polują na okazje last minute. – Przy przekonaniu ogółu, że Turystyczny Fundusz Gwarancyjny eliminuje ryzyko utraty pieniędzy wpłaconych na wycieczkę kilka miesięcy wcześniej a na dodatek wiele biur gwarantuje zwrot nadpłaty, gdyby kupiona wycieczka okazała się tańsza w last minute, zniknęły powody dla których wiele osób wstrzymywało się z wczesnymi rezerwacjami wakacji – uważa Radosław Damasiewicz.
Dzieci były już za granicą. Rok temu
Ogromny wzrost wyjazdów w skali sezonu letniego – 37 proc. - to rekord dekady. Ale boom na wakacje z biurami podróży ominął dzieci. Tu skala wzrostu wyjazdów dzieci na wakacje była ponadtrzykrotnie niższa, to tylko o 10 proc. Udział dzieci w wyjazdach ogółem spadł z blisko 18 proc. do 14,5 proc. Klienci biur podróży zabierali je na wakacje chętniej w lipcu niż w sierpniu. Najbardziej popularna na takie wyjazdy okazała się Turcja (23,5 proc. ogółu klientów biur podróży w tym kraju) i Bułgaria (17,7 proc).
W świetle tych statystyk efekt 500+, widoczny latem ubiegłego roku, okazał się jednorazowym skokiem.
– 15-procentowy udział dzieci w wakacyjnych wyjazdach polskich turystów to powrót do poziomu sprzed wprowadzenia Programu Rodzina 500+ - zauważa dyrektor Radosław Damasiewicz. – Porównując skalę wzrostu wyjazdów ogółem do wyjazdów dzieci można powiedzieć, że teraz za 500 plus na wakacje pojechali tego lata sami rodzice.