SYMBOL CENTRUM CZY SZPECĄCA PRZESZŁOŚĆ?
Ciepły, jesienny wrzesień 1969 roku przywitał poznaniaków niecodziennym wydarzeniem. W budowanych od roku 1965 wieżowcach przy ulicy Armii Czerwonej otwarto pierwszą placówkę handlową.
Wysokościowce alfy, to niejednokrotnie, znienawidzone przez poznaniaków budynki. Można usłyszeć głosy, że szpecą ulicę Święty Marcin. A także, że są plamą na wizerunku centrum miasta. Warto wspomnieć że zaprojektowane przez spółkę „Miastoprojekt” gmachy miały być jednak jednymi z elementów przemiany centrum Poznania. To, że właściwie tylko na nich poprzestano, to wynik ciągle zmieniających się założeń ówczesnej władzy.
Alfy wcale nie były pierwsze
O tym że „alfy” nie są najstarsze wie niewiele osób, przyjezdni zaś w ogóle. Jak się bowiem okazuje, najbardziej sędziwym wysokościowcem w stolicy Wielkopolski jest budynek przy alei Niepodległości. Jedenaście kondygnacji w roku 1950, czyli w momencie ukończenia budowy było sporym wyczynem. Była to pierwsza siedziba „Miastoprojektu”, istnieje do dziś i mieści w sobie biura innej firmy budowlanej. Nie wywołuje emocji, pewnie dlatego, że nie rzuca się w oczy i jest to budynek zadbany i zrewitalizowany.
Pomysł Liśniewicza
Jerzy Liśniewicz, najpłodniejszy z Poznańskich architektów od lat 50 do końca lat 70, zaprojektował wiele budynków które nie wywołują aż takich emocji. Dom Technika, Marago na ulicy Zwierzynieckiej czy hotel Polonez, jednak to przez konstrukcję na ulicy Św. Marcin został zapamiętany. Patrycja, fotografka z zamiłowania, była we wszystkich wieżowcach „Alfy” – To co tam zobaczyłam przeszło moje najśmielsze wyobrażenia, miałam zrobić zdjęcia, także te z widokiem na miasto. Moją uwagę przykuł jednak wszechogarniający bałagan, i atmosfera opuszczonych miejsc - opowiada.
Co do mało estetycznej „formy” budynków to zwraca na to także uwagę Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, Paweł Łukaszewski - Budynki wymagają natychmiastowego czyszczenia, ich kondycja wizualna to większy problem niż stan techniczny, ten jest całkiem dobry - tłumaczy inspektor. O ciekawych tęsknotach można było przeczytać 47 lat temu czyli w roku 1967 na łamach „Głosu Pracy”: Wielu poznaniaków odczuwało do tej pory osobistą przykrość, inne miasta w kraju mają już nowoczesną, modernistyczną zabudowę. W poznaniu dopiero się ona tworzy. Pani Alicja ze Starego Miasta wspomina wszystko zupełnie inaczej. – Kiedyś wszyscy przyjeżdżali do centrum na zakupy, te budynki i „Okrąglak” stanowiły o sile miasta i tylko tam, w częściach handlowych, można było zdobyć cokolwiek - dodaje.
Duży problem, dużo pomysłów
Obecnie budynki są problemem i miejscem na kreatywne pomysły. Powstają projekty zagospodarowania ich zadaszeń, które łączą w sobie założenia ekologów i osób chcących ożywić centrum miasta. Jak tłumaczy Plastyk Miejski, Piotr Libicki - Alfy nie niszczą całkowicie obrazu ulicy Święty Marcin. Część handlowa współgra z środowiskiem kamienic, wysokie budynki są nieco bardziej schowane. Uporządkowane, zrewitalizowane centrum, z zaplanowaną powierzchnią reklamową, pełne ludzi z pewnością odwróciłoby uwagę od wieżowców. Gdyby jeszcze ożyły same budynki na wszystkich kondygnacjach i zostały oświetlone i umyte, wtedy raczej byśmy je komplementowali - podsumowuje.
Mające więc 12 pięter wieżowce póki co wyróżniają się nadal na tle miasta. I chyba dobrze, że nie ma ich więcej bo według pierwotnych planów w miejscu hotelu Lech miał być budynek wysoki na 25 pięter, a kolejny na działce przed Teatrem Polskim niewiele niższy.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
TWIERDZA POZNAŃ
