W 2018 ROKU BYŁO 40 TYS. ODMÓW SZCZEPIEŃ
Zjawisko odporności zbiorowiskowej najlepiej ilustruje wspólnotowy aspekt szczepień, pokazuje konsekwencje szczepienia całej populacji oraz ich zaniechania. Szczepienie w wymiarze indywidualnym pozwala na uniknięcie choroby oraz jej powikłań jednostkom, a jednocześnie jest ważnym elementem profilaktyki chorób zakaźnych całych populacji. Niestety, ilość odmów szczepień nadal rośnie, a podstawy tych decyzji nie są oparte o wyniki badań naukowych oraz są niezgodne z zaleceniami lekarzy.
Odporność zbiorowiskowa polega na tym, iż osoba odporna, w wyniku zaszczepienia lub po przechorowaniu, nie tylko sama nie zachoruje (lub nie zachoruje ponownie), ale również nie przenosi zakażenia na inne osoby. Jest to szczególnie ważne, jeśli w najbliższym otoczeniu znajdują się osoby nie mogące się zaszczepić, na przykład z powodu wieku lub przeciwwskazań klinicznych. Co więcej, pośród osób zaszczepionych, jest niewielki odsetek, który nie wytworzy wystarczającej odporności i one również potrzebują ochrony wytworzonej przez zaszczepioną większość:
Próg odporności zbiorowiskowej jest inny dla każdej choroby - wyjaśnia doktor Agnieszka Motyl, specjalista w dziedzinie epidemiologii, Kierownik ds. Jakości i Standardów Medycznych Medicover Polska - Dla ospy prawdziwej, choroby wyeliminowanej dzięki szczepieniom, wynosił on 80%, co oznaczało, że 80% populacji powinno być odporne, aby choroba nie mogła się rozprzestrzeniać. Dla polio wynosi on 97%, zaś dla krztuśca 92-95%, a dla odry 95%. Wartości te pokazują, że odmowy szczepień, które nie są związane z czynnikami medycznymi, po pewnym czasie mogą odprowadzić do zwiększonej ilości zachorowań i epidemii.
Według danych Narodowego Instytut Zdrowia Publicznego Państwowego Zakładu Higieny (NIPZ PZH) w 2018 roku było 40 tysięcy odmów szczepień. Powodów, dla których rodzice odmawiają szczepień, jest wiele, choć, według lekarza Alicji Nojszewskiej-Rydlińskiej, pediatry z Nowego Dworu Mazowieckiego, u podstaw tych decyzji zwykle leżą lęk i plotki:
Pracuję jako pediatra już 39 lat i wyraźnie widzę, na przykładzie mojej przychodni, że rodzice coraz częściej padają ofiarą fałszywych informacji i najgroźniejsza jest sytuacja, kiedy w ogóle nie chcą przyjść do lekarza i porozmawiać. Jeśli widzę, że rodzic ma niechętny stosunek do szczepień, to staram się przedstawić nie tylko naukowe dowody na ich bezpieczeństwo oraz skuteczność, ale również odwołuję się do mojego doświadczenia. I, co chyba najważniejsze, mówię, że sama się szczepię. Ostatnio zaszczepiłam się przeciw odrze, gdyż pojawiło się wiele zachorowań w podwarszawskim Pruszkowie. Ja chorowałam w dzieciństwie, ale się zaszczepiłam. Nie dla siebie, ale dla moich małych pacjentów. Ze mną muszą być bezpieczni.
Odra jest groźną chorobą zagrażającą życiu. Na świecie pozostaje jednym z głównych powodów śmiertelności małych dzieci - zachorowanie na nią kończy się tragicznie dla 20-30% chorujących niemowląt w krajach rozwijających się. W Polsce na szczęście, dzięki programowi szczepień ochronnych oraz wyższym standardom opieki medycznej, już od lat nie było przypadku śmiertelnego związanego z zachorowaniem na odrę i jej powikłaniami. Jednak doktor Agnieszka Motyl uważa, iż jest to tylko kwestia czasu:
Wraz ze spadającą liczbą osób zaszczepionych i brakiem ochrony wynikającej z odporności zbiorowiskowej, choć brzmi to tragicznie, w końcu może dojść do śmierci z powodu powikłań po odrze. Mylą się ci, którzy uważają, że zachorowania dotyczą tylko osób przyjezdnych - coraz częściej chorują również polskie dzieci oraz dorośli.
Celem szczepienia jest nie tylko uniknięcie zachorowania, ale przede wszystkim powikłań po przechorowaniu. Na przykład jednym z najcięższych powikłań odry jest podostre stwardniające zapalenie mózgu u osób, które przeszły tę chorobę w dzieciństwie. Uważa się, iż występuje ono 1 raz na 1,7 tys. dzieci, które zachorowały przed ukończeniem drugiego roku życia. Zwykle w ciągu 2 lat kończy się ono śmiercią. Nie powinno się również lekceważyć ospy wietrznej, dlatego rodzice, których dzieci chodzą do żłobka lub przedszkola, powinni rozważyć szczepienia przeciw tej chorobie (darmowe dla dzieci chodzących do tych placówek). Powikłania ospy to na przykład: zakażenie skóry, zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Sam przebieg choroby jest bardzo nieprzyjemny, szczególnie dla małych dzieci, a może być wyjątkowo groźny dla osób dorosłych.
Ignorowane bywa również zagrożenie związane z krztuścem:
Krztusiec to nie jest zwykły kaszel - przypomina pediatra Alicja Nojszewska-Rydlińska - To tak zwany kaszel 100 dni, ciężka choroba dla każdego, a dla niemowląt - śmiertelna. Dlatego, zanim dziecko będzie mogło być zaszczepione w 2 miesiącu życia, coraz częściej zaleca się szczepienie kobietom w ciąży, aby to ich przeciwciała mogły chronić maluszka. Ważne jest również szczepienie dorosłych, nie rzadziej niż co 10 lat, aby utrzymać odporność na odpowiednim poziomie.
Naukowcy i lekarze słuchają głosów rodziców i w swoich decyzjach ważą nie tylko racje naukowe, ale także te podnoszące komfort i, czasem rozumiane subiektywnie, bezpieczeństwo. Dobrym przykładem jest niedawna decyzja przeniesienia szczepienia przeciwko gruźlicy z pierwszej doby życia dziecka, na czas przed wyjściem ze szpitala, co oznacza drugą lub trzecią dobę po urodzeniu:
Nie możemy w Polsce zrezygnować ze szczepień przeciw gruźlicy przede wszystkim z powodu nierównej ilości zachorowań na terenie naszego kraju oraz ciągle wyższej średniej zachorowalności niż w Europie Zachodniej. Na południu i na wschodzie Polski choruje nawet 26 osób na 100 000. Dodatkowo sąsiadujemy z krajami, gdzie przypadków gruźlicy jest nadal bardzo dużo i coraz częściej pojawiają się szczepy wielolekooporne - wyjaśnia epidemiolog Agnieszka Motyl - Rodzice coraz częściej zgłaszali obawy przed szczepieniem dzieci w pierwszej dobie życia, więc odsunięcie szczepienia o kilka dni, a przed wyjściem noworodka ze szpitala, pozwala na dłuższą jego obserwację przez specjalistów oraz podnosi poczucie bezpieczeństwa rodziców.
Na bezpieczeństwo szczepień składają się nie tylko badania naukowe oraz kontrola każdej partii szczepionek, ale również stosowanie się do zaleceń lekarskich:
Zawsze tłumaczę rodzicom, iż powinni po szczepieniu zostać przez 30 minut na terenie przychodni, gdyż mamy tu, podobnie jak w każdej przychodni, gdzie wykonywane są szczepienia, zestaw przeciwwstrząsowy pozwalający działać szybko w sytuacji silnej reakcji anafilaktycznej. Nie wolno lekceważyć tych zaleceń - mówi stanowczo lekarz Nojszewska- Rydlińska.
Co myślą ekspertki o rodzicach, którzy uchylają się od szczepień?
Epidemiolog Agnieszka Motyl: Najbardziej dziwi mnie, kiedy, wbrew danym oraz po prostu codziennemu doświadczeniu, niektórzy nie widzą, że pod względem epidemiologicznym żyjemy w bezpiecznym kraju, a zawdzięczamy to, między innymi, szczepieniom i odpowiedniemu nadzorowi sanitarnemu oraz epidemiologicznemu. Trudno mi zrozumieć, dlaczego bez wątpienia troskliwi rodzice, którzy sami są beneficjantami szczepień, uniknęli chorób i powikłań, odmawiają ochrony własnym dzieciom.
Pediatra Alicja Nojszewska-Rydlińska: Kiedy zaczynałam pracę jako pediatra bardzo częste były zachorowania na różyczkę, w tym zachorowania podczas ciąży, które mogą powodować nie tylko poronienia, ale również ciężkie choroby i niepełnosprawność dziecka. Dlatego rodzice odmawiający szczepień muszą wiedzieć, że nie tylko narażają na zachorowanie swoje dziecko, ale i pośrednio swoje przyszłe wnuki. To są realne zagrożenia. Nie można ich ignorować.