GDZIE NAJCHĘTNIEJ JEŹDZILIŚMY ZIMĄ? JEST RAPORT!
Chętniej, taniej, bliżej – tak wygląda podsumowanie narciarskiego sezonu w biurach podróży. Od lat najpopularniejsze Włochy są w mocnym odwrocie, bo daleko a na dodatek oferty z karnetem w cenie to obecnie najczęściej iluzoryczna oszczędność.
Coraz chętniej na narty wybieramy się z biurami podróży. Za ich pośrednictwem na stoki w tym sezonie wyjechało ok. 10 proc. więcej niż w sezonie 2016/17 (rezerwacje założone do początku marca, wyjazdy od 8 grudnia do 31 marca).
Średnio 1420 zł, a więc 32 zł mniej od osoby, płacili w tym sezonie miłośnicy białego szaleństwa za narciarskie eskapady. Najbardziej staniały wyjazdy do Austrii – o przeszło 200 zł od osoby ( w tym sezonie niespełna 1500 zł) Wyjazdy do Włoch, wciąż najpopularniejszego kierunku wśród polskich narciarzy zdrożały o 30 zł i w tym sezonie kosztowały ich średnio ok. 1550 zł. Najbardziej, bo aż o blisko 380 zł podrożały narciarskie wakacje w Polsce, za które w tym sezonie turyści płacili blisko 1100 zł od osoby. W biurach podróży zarezerwowało je 6,5 proc. klientów - narciarzy.
Numer jeden mocno traci
Włoskie stoki, od wielu lat numer jeden wśród polskich narciarzy, gwałtownie tracą na popularności. Co prawda w tym sezonie wyjechało tam 44 proc. klientów biur podróży, ale ruch na tym kierunku w porównaniu z sezonem 2016/17 zmniejszył się aż o 11 proc. Drugą co do popularności Austrię wybrało natomiast blisko 27 proc. narciarzy - klientów biur podróży. W tym sezonie wyjechało tam aż o 39 proc. więcej miłośników białego szaleństwa niż w sezonie poprzednim.
Do Włoch i Austrii, dwóch czołowych narciarskich destynacji wyjechało ok 71 proc. klientów polskich biur podróży. To o ok. 4 pkt proc. mniej niż w sezonie 2016/17. Narciarskie rezerwacje wzrosły mniej więcej o tyle w wypadku Czech, Polski i Słowacji liczonych łącznie.
- A jeśli zliczyć wyjazdy do tych krajów oraz Austrii, okaże się że wzrost na tych czterech kierunkach wynosi aż 40 proc. i po raz pierwszy od wielu lat jest wyższy niż liczba wyjazdów do Włoch – zauważa Radosław Damasiewicz, dyrektor marketingu i e-commerce Travelplanet.pl.
Karnet w sporo wyższej cenie
Co kryje się za tak zasadniczą zmianą preferencji polskich narciarzy? - Kilka czynników – odpowiada Radosław Damasiewicz. – Bardzo ważna jest odległość. Klienci biur podróży wciąż w ponad 90 proc. wyjeżdżają na narty własnymi samochodami. Na uastriackie stoki, nie mówiąc o czeskich, słowackich czy polskich jest znacznie bliżej niż w Dolomity czy włoskie Alpy. A to nie tylko uciążliwa, długotrwała podróż w zimowych warunkach, ale również oszczędności na paliwie, winietach itp.
Niebagatelne znaczenie ma fakt, że narty w Austrii mocno staniały, po raz pierwszy od wielu sezonów pobyt na tamtejszych stokach spadł poniżej kosztów, jakie trzeba wydać we Włoszech.
Ale, zdaniem dyrektora Travelplanet.pl jest jeszcze ważniejszy powód. – Włoskie stacje narciarskie zmieniły politykę dotyczącą free ski, czyli karnetu w cenie pobytu – wyjaśnia Radosław Damasiewicz. – Dotychczas cena oferty free ski we Włoszech zasadniczo była najwyżej 20 proc. wyższa od identycznej oferty bez karnetu w cenie. W tym sezonie była to rzadkość, 15 – 20 proc. można było w rzeczywistości zaoszczędzić na karnecie. Włoskie oferty free ski zaczęły przypominać bardzo te austriackie, stąd właśnie taka poważna zmiana preferencji. Tym samym karnet położył się cieniem na szusowaniu w słonecznej Italii – konkluduje Damasiewicz.
Znacznie chętniej do hoteli z obiadokolacjami
Narciarskie wakacje w tym sezonie były bardziej komfortowe a przy tym nieco tańsze niż w poprzednim. Obecnie 55 proc. narciarzy wybierało hotele 3* (w sezonie 2016/17 – 57%) zaś 31 proc. obiekty 4* (30%). Na standard 0 – 2* zdecydowało się 13 proc. miłośników białego szaleństwa (13%).
W tym sezonie znacznie mniej narciarzy niż w poprzednim, bo tylko 24 proc., nie wykupiło wyżywienia, decydując się na przyrządzanie posiłków samodzielnie (koszt pobytu to ok 970 zł za osobę – w sezonie 2016/17 32 proc. za średnio 1100 zł), 9 proc. – pobyt tylko ze śniadaniami (1100 zł/os. – w sezonie poprzednim to 9 proc za 1000 zł/os) a 67 proc. wykupiło pobyty z co najmniej śniadaniami i obiadokolacjami (1575 zł/os – w sezonie poprzednim 59 proc. za 1700 zł/os).
- Statystyki pokazują wyraźnie, że wyjazdy z wyżywieniem staniały bardziej niż pobyty w apartamentach, przesuwanie się popytu narciarzy w kierunku wyższego komfortu jest więc zrozumiałe – zauważa dyr. Damasiewicz.
Włochy: skromniej niż przeciętna
Do Włoch pojechało mimo wszystko 44 proc. narciarzy – klientów biur podróży. Najchętniej wybierali oni region Val di Sole (Folgarida, Marilleva, Madonna di Campiglio, Passo Tonale), okolice słynnej Sella Ronda, a więc doliny Val di Fassa i Val di Fiemme oraz Południowy Tyrol. Choć Alta Valtelina region narciarski ze słynnymi ośrodkami Bormio i Livigno zajął dopiero 4 miejsce, to jednak sama miejscowość Livigno, słynąca z polskiej atmosfery i bezcłowych zakupów, była w tym sezonie wiceliderem popularności (8 proc. narciarzy wyjeżdżających z biurami podróży do Włoch. Najchętniej wyjeżdżali oni do Ponte di Legno w Passo Tonale (11 proc.) a na trzecie miejsce – a właściwie miejsca – należały do Marillevy w Val di Sole i Predazzo w Val di Fiemme (po ok 5 proc.).
Włoskie wakacje na stokach były znacznie skromniejsze niż średnia. Spowodowała to duża rozpiętość kosztów pomiędzy wypoczynkiem z własnym wyżywieniem a pobytem z posiłkami w hotelu – to blisko 1000 zł od osoby.
61 proc. klientów biur podróży na narty do Włoch pojechało do hoteli 3* a 27 proc. do obiektów 4*.
12 proc. wybrało standard 0 – 2*
Z kolei wyżywienie HB zarezerwowało 63 proc. narciarzy, płacąc za nie średnio ok 1850 zł za osobę, zaś 30 proc. zdecydowało się na przygotowanie posiłków we własnym zakresie, wydając na tygodniowe noclegi ok 870 zł.
Austria: po raz pierwszy taniej niż we Włoszech
Na austriackie stoki wybrało się w tym sezonie blisko 27 proc. narciarzy – klientów biur podróży. Duży, bo blisko 40 proc. wzrost wyjazdów spowodował aż o 200 zł niższy przeciętny koszt pobytu i mniejsze koszty podróży niż w wypadku Włoch.
Po 38 proc. narciarzy, którzy wyjeżdżali za pośrednictwem biur podróży, wybierało ośrodki w Tyrolu i na Ziemi Salzburskiej, 18 proc. pojechało do kurortów Karyntii. Najpopularniejsze austriackie miejscowości wśród polskich narciarzy to Kaprun – Zell am See (13 proc.) kurorty w regionie Saalbach – Hinterglemm – Leogang – Fieberbrunn (ok. 5 proc.) i Mayerhofen w dolinie Zillertal (4 proc.).
Połowa narciarzy, którzy spędzali urlop w Austrii, wybrała hotele 3* ale – w odróżnieniu od Włoch – aż 38 proc. wypoczywało w obiektach 4* a 4 proc. w standardzie 5*.
Jeszcze ciekawiej wyglądają dysproporcje pomiędzy Austrią a Włochami jeśli chodzi o wyżywienie. Do apartamentów z własną aprowizacją w Austrii pojechało tylko 16 proc. klientów (koszt to 870 zł od osoby), pobyt ze śniadaniami wybrało 8 proc. narciarzy (ok. 1300 zł/os.) za to na narty z co najmniej śniadaniami o obiadokolacjami zdecydowało się ponad 76 proc. (1650 zł/os.).