MIASTO POZNAJ OKOLICE - BUK I DROGA DO NIEGO!
Niezwykłe Jezioro Niepruszewskie, dziwne zapaszki Sierosławia, krzyż na polach i dwie wieże w Buku. Wiele ciekawych rzeczy spotkało nas na drodze do miasta, w którym podobno zginął Mieszko I.
Likwidacja nie gimnazjów!
Jeszcze nigdy tak przyjemnie nie opuszczało nam się Poznania. Słonko grzało plecki i nawet wycinka drzew przy cmentarzu junikowskim nie była w stanie wyprowadzić nas z równowagi. Odkryliśmy natomiast wehikuł czasu. Jeśli tęsknicie za tandetą lat ’90 i bawi Was natłok obrzydliwie nieestetycznych reklam, polecamy marsz ulicą Malwową oraz jej kwietnymi siostrami. To prawdziwy skansen ostatniej dekady XX wieku. Jeśli kojarzycie końcowe sceny z kultowej komedii Janusza Załuskiego „Kogel-mogel”, to kwietne ulice Junikowa są powieleniem domu budowanego przez Pawła Zawadę, chłopaka głównej bohaterki. Trochę nie wiadomo, czy to jeszcze miasto, czy już może podpoznańska wieś. O 8 rano w tak piękny słoneczny dzień te ulice wydały nam się prześlicznie urocze.
Tuż po powrocie do teraźniejszości powitało nas Skórzewo. Ta wieś ma w sobie dwa charakterystyczne elementy, których nie sposób przegapić. Pierwszy, to kościół pw. św. Marcina i Wincentego. Jego historia sięga 1300 roku. Pierwotnie, świątynia miała tylko jednego patrona - świętego Marcina. Gdy w XV wieku na miejscu kościoła drewnianego postawiono ceglany, dodano świętego Wincentego. W XVII wieku budowlę zastąpiono budynkiem w stylu późnogotyckim. Niestety, kościół popadł w ruinę. Obecny obiekt zbudowano w 1929 roku. Inicjatorem powstania nowego kościoła był ksiądz Stanisław Kozierowski. Wielka postać dla Poznania, jeden z czwórki założycieli Wszechnicy Piastowskiej w Poznaniu, późniejszego Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza. Charakterystyczna wieża kościoła ma 45 metrów wysokości i widać ją z wielu miejsc w Poznaniu. W niej, na jednym z dzwonów, który odlano w 1543 roku, widnieje napis „O Rex Gloriae veni cum Pace”, czyli „O Królu chwały przyjdź z pokojem”.
Drugą, niewątpliwą atrakcją Skórzewa jest rondo u zbiegu ulic Poznańskiej i Kolejowej. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdyż w pierwszej chwili myśleliśmy, że mieszkańców tej wsi dawno temu odwiedzili kosmici, a ich spodek stoi tu tak długo, iż zdążyły na nim wyrosnąć drzewa. Rondo nie jest tak stare jak mógłby to sugerować drzewostan. Oddano je do użytku w 2015 roku, lecz już wiadomo, że doczeka się liftingu. Miłośników UFO uspokajam, nikt nie zamierza niszczyć latającego spodka.
„Prace remontowe polegać będą nie na przebudowie ronda, a na robotach związanych z poprawą bezpieczeństwa ruchu drogowego i w szczególności obejmują ul. Poznańską - wlot na rondo od strony Poznania. Zakres zadania dotyczy między innymi odsunięcie przejścia dla pieszych od ronda za zjazdem w ul. Polną oraz zainstalowanie zarówno w tym miejscu jak i przy przejściu dla pieszych w pobliżu szkoły sygnalizatorów ostrzegawczych (migające światło żółte), które będą informować kierowców o tym, że przy pasach, do których zbliża się samochód, znajduje się pieszy.” informuje portal dopiewo.pl .
Creme de la creme skórzewskiej przygody jest Gimnazjum im. Ignacego Jana Paderewskiego. Na naszej drodze stanęło przypadkiem. Nie wiedzieliśmy dotąd o jego istnieniu. Przepiękny, ogromny, nowoczesny gmach, z jeszcze większymi i wspaniałymi boiskami. Rzeczy, o których my nawet nie mogliśmy pomarzyć za naszych szkolnych czasów, dzieciaki w Skórzewie mają na wyciągnięcie ręki. Lecz nie na długo. Kto śledzi wydarzenia polityczne, ten wie, iż gimnazja są teraz passe. To nic, że budowa tego „zamku” pochłonęła 32 miliony złotych. To nic, że budynek nie ma nawet 10 lat. Nawet przerastająca możliwości tego budynku frekwencja, nic dla ministerstwa edukacji nie znaczy. Społeczność szkolna broni się nieśmiało wywieszając protestacyjne plakaty. Władze mają taki plan, że być może to będzie podstawówka, na pewno nie liceum lub technikum. Cóż, ostatecznie mogą to przerobić na magazyny… albo patriotyczną galerię handlową. Sytuacja jest na tyle poważna, iż stojący nieopodal Jezus dosłownie stracił głowę!
Tragedia zapachowa
Jak się później okazało, nasza podróż miała w zanadrzu jeszcze kilka abstrakcyjnych niespodzianek. Uważam, iż jedną z najbardziej zaskakujących był pomnik postawiony w hołdzie Janowi Pawłowi II przez mieszkańców wsi Dąbrowa. Jest to wielki kamulec położony pośrodku trawnika, trochę ogrodzonego, a trochę nie. Do kamulca przybito trzy tabliczki (jakby metodą na chybił trafił), pierwsza z 2008 roku mówiąca o hołdzie, druga z okazji beatyfikacji w 2011, a ostatnia z 2014 roku dotyczy kanonizacji. Na kamulcu znajduje się też jakiś bliżej nieokreślony przedmiot, wszystko połączone razem, tworzy raczej groteskowy, niż gloryfikujący obraz. Zwłaszcza, że kamień położony jest przy bocznej drodze. Tak jakby tylko wtajemniczeni powinni wiedzieć, że się tam znajduje.
Prawdziwy chrzest bojowy czekał nas jednak dopiero w lasku przy szosie 307. Nie wiem co hodują mieszkańcy Sierosławia, lub może użytkownicy jednego z najrozleglejszych kompleksów działkowych w okolicach stolicy Wielkopolski, lecz w okolicznych lasach śmierdzi nie do wytrzymania. Początkowo, zapach przypominał odchody. Później, przerodził się w smród hałd śmieci. To całkowicie popsuło nam przyjemność z przebywania blisko natury. Niektórych smród dosłownie powalił…
Przydrożna ścieżka zaprowadziła nas do małego parkingu w lesie, skąd, niczym spłoszona sarenka, z piskiem opon wyjechał nagle tir. Najwyraźniej kierowca przestraszył się leśnego patrolu, bo krótko po jego odjeździe naszym oczom ukazała się pani lekkich obyczajów, która zapewne na obrzeżach Sierosławia pełni funkcję centrum terapii manualnej.
Żeby tego wszystkiego było mało, to jeszcze przy drodze wyjazdowej z tej makabrycznej wsi znaleźliśmy kości. Miłośników mocnych wrażeń zapraszam do wsi Sierosław. Oj tam się dzieje!
Krzyż i jezioro
Gdy w końcu ujrzeliśmy Jezioro Niepruszewskie, naszą uwagę przykuł krzyż stojący na małej górce pośród pola. Dziwny, w żaden sposób nie opisany, ale o wiele piękniejszy od tych stawianych na rogach ulic na wsiach i w małych miasteczkach. Krzyż jest zadbany, i stoją przy nim świeże znicze. Brak jakiejkolwiek informacji wynika zaś z tego, że jego powstanie owiane jest tajemnicą.
„Z kierunku Buku do Poznania po prawej stronie na małym wzgórku napotykamy na stojący, na kamiennym fundamencie krzyż. Obelisk nie ma żadnych napisów, nie wiadomo kiedy i przez kogo został postawiony. W ustnych podaniach przekazywane są różne legendy i historie. Jedna z nich mówi, że to kurhan poległych żołnierzy napoleońskich, lub zmarłych z panującej wówczas zarazy. Następna opowieść mówi, że orszak weselny jadący z Więckowic do Niepruszewa skrócił sobie drogę przez zamarznięte jezioro, lód się załamał i wszyscy zginęli." możemy przeczytać w publikacji Elżbiety Cichej pod tytułem „Krzyże i kapliczki przydrożne w gminie Buk”.
Po drugiej stronie jeziora, na wytrwałych podróżników, czeka przepiękna plaża oraz Przystań Niepruszewo. Stworzone dzięki środkom z Unii Europejskiej miejsce wypoczynku przyciąga (nas nawet w marcu!). Malownicze jezioro kusiło, by się w nim wypluskać, zwłaszcza po 20 kilometrowym marszu. Niestety, woda wciąż jest lodowata, co zbadałem własnoręcznie (a moja ręka wcale nie była tym zimnem zachwycona).
Ciąg dalszy w piątek 24.03.