PREZES SEKCJI ROWERZYSTÓW MIEJSKICH: "MUSIMY STAWIAĆ NA TRANSPORT ZBIOROWY I ROWEROWY."
Pasażer samochodu wymaga wielokrotnie więcej miejsca w miejskiej przestrzeni niż ta sama osoba jadąca tramwajem albo rowerem. W ograniczonej przestrzeni to duży problem. Infrastruktura dla aut pochłania olbrzymie pieniądze, ale jej przepustowość jest niższa niż w przypadku innych środków transportu - mówi w rozmowie z nami Tadeusz Mirski prezes Sekcji Rowerzystów Miejskich.
Rower na Grunwaldzkiej
Sebastian Borkowski: Jak miałaby wyglądać trasa rowerowa na ul. Grunwaldzkiej?
Tadeusz Mirski: Droga dla rowerów powstanie od Bałtyku do rejonu ronda Smoluchowskiego, gdzie obecnie istnieje już odcinek prowadzący na Junikowo. To będzie bardzo atrakcyjna trasa, która obsłuży ruch w całej dzielnicy. Całość ma mieć ciągłość po południowej stronie, gdyż tam najłatwiej było wszystko wydzielić. Po stronie północnej infrastruktura rowerowa pojawia się natomiast tam, gdzie dało się ją możliwie bezkonfliktowo stworzyć.
Czy w projekcie jest mowa z jakiego materiału będzie wykonana droga rowerowa?
Z całą pewnością będzie zrobiona z asfaltu, zwłaszcza że jesteśmy świeżo po przyjęciu standardów rowerowych. Będzie miała szerokość 2,5m, przydałaby się większa, ale to i tak będą komfortowe warunki do jazdy.
A jak będą wyglądały przejazdy przez ulicę? Światła wzbudzane na przycisk?
Nie, byłoby to już niezgodne z nowymi standardami. Wiadomo, że to była jedna z rzeczy, na którą rowerzyści najbardziej narzekali. Zielone światło ma się zapalać automatycznie.
Wybiegając trochę w przyszłość – stacje roweru miejskiego też są planowane?
W tej chwili trwają jeszcze prace nad tym, gdzie miałyby być ulokowane stacje. Zresztą dopiero teraz ich ustawienie na Grunwaldzie ma większy sens. Dotychczas, jeżeli nie było drogi dla rowerów, to i jazda była utrudniona. Proszę zwrócić uwagę na pętlę na Junikowie – tam już nawet nie ma miejsc, żeby zaparkować rower w ciągu dnia. W ostatnich miesiącach dokładano kolejne stojaki. Ludzie podjeżdżają rowerem i wsiadają w tramwaj. Część z nich mogłaby bezpośrednio na dwóch kołach pojechać do centrum, ale ulicy Grunwaldzkiej się boi. Jeśli więc powstanie infrastruktura, to i stacja roweru miejskiego będzie częściej użytkowana i lepiej wykorzystana.
Tramwaj nie będzie stał w korku
Przesuńmy się bliżej centrum na ul. Grunwaldzkiej, czyli na odcinek do Matejki do Bałtyku. Tam zmiany mają dotyczyć nie tylko roweru.
Na tamtym odcinku rowerzyści mieliby jechać drogą rowerową przy chodniku, obecnie są tam skośne miejsca parkingowe, które zostaną zamienione na równoległe.
To będzie od strony MTP czy po drugiej stronie?
Od strony targów i Collegium Chemicum. Rowerzyści tutaj nie mają większych potrzeb, wydzielenie z obu stron związane jest z usprawnieniami dla transportu zbiorowego. Tramwaje będą dzięki temu jechały niezależnie od ruchu samochodowego. Czyli nawet w godzinach szczytu, nawet kiedy są targi, będą mogły sprawnie dojechać do centrum. To jest ogromna zaleta projektu.
Trzeba pamiętać, że większość mieszkańców Grunwaldu porusza się do centrum tramwajami i to będzie dla nich wielkie ułatwienie.
A co powiemy kierowcom samochodów, którzy obecnie teraz i tak często stoją w korkach? A po zmianach, również w trakcie targów, będą mieli tylko jeden pas ruchu? Dopiero na wysokości wejścia na teren MTP ilość pasów będzie się zwiększać.
Po pierwsze zwiększenie atrakcyjności transportu zbiorowego pozwoli niektórym osobom, które dotychczas się wahały, co wybrać, zdecydować samochód czy tramwaj…
…Ale przecież na Targi niekoniecznie ludzie dojeżdżają komunikacją miejską.
W korku stoją przede wszystkim poznaniacy. Przepustowość ulicy tak naprawdę się zwiększy, gdy odblokujemy tramwaje. A auta wcale tak wiele nie stracą. Na Bałtyku skrzyżowanie będzie bez zmian, tylko na wcześniejszym odcinku auta ustawią się w jednym rządku zamiast dwóch.
Co z osobami jadącymi z Grunwaldu i skręcającymi w Szylinga?
Są dwa pomysły. Jeden jest taki, że po prostu będą mieli zapewnioną możliwość skręcania w lewo. Drugi jest taki, żeby utworzyć lewoskręt na ul. Bukowskiej. Tam w tej chwili jest znacznie więcej miejsca, więc jeżeli ktoś jedzie od strony Przybyszewskiego czy Uniwersytetu Medycznego po prostu miałby możliwość skrętu w lewo w Kraszewskiego z dobudowanego, wydzielonego lewoskrętu.
Kończąc temat tego fragmentu, jakie są Pana zdaniem główne argumenty by poprzeć projekt w tej wersji w jakiej jest obecnie?
Projekt wspiera zrównoważony transport. I zapewnia mieszkańcom możliwość punktualnego dojazdu do centrum tramwajem, niezależnie od liczby samochodów na drodze. Mieszkańcy zyskają alternatywę dla aut: szybki tramwaj albo rower.
Drugi argument jest taki, że ul. Grunwaldzka jest niebezpieczna, to jest ulica na której jest najwięcej wypadków rowerzystów, a problemy tutaj mają również kierowcy i piesi. Jest szansa, by to zmienić. Wydzielona trasa zapewni wreszcie bezpieczeństwo rowerzystom. Pieszym będzie łatwiej przejść przez Grunwaldzką. Ponadto równolegle z budową drogi dla rowerów mają być poprawione chodniki.
Rower nie tylko dla młodych
Popatrzmy teraz na kwestię transportu zbiorowego i rowerowego z perspektywy całego miasta. Skąd w ostatnim czasie w Poznaniu ta zmiana patrzenia? Wiele osób nadal uważa, że głównym środkiem transportu powinien być samochód.
Doświadczenia miast zachodnich nas uczą tego, że samochód jest mało efektywny w mieście.
A jakiś przykład?
Pasażer samochodu wymaga wielokrotnie więcej miejsca w miejskiej przestrzeni niż ta sama osoba jadąca tramwajem albo rowerem. W ograniczonej przestrzeni to duży problem. Infrastruktura dla aut pochłania olbrzymie pieniądze, ale jej przepustowość jest niższa niż w przypadku innych środków transportu. Zrobiliśmy w Poznaniu wszystko, żeby samochody miały jak najwięcej miejsca i doprowadziło to do ogromnych kosztów bez widocznych rezultatów. Tymczasem pieniądze miasta są ograniczone i jeśli zaczynamy się zastanawiać realnie nad tym, jak przetransportować więcej ludzi, a jednocześnie by było bezpiecznie i bardziej ekologicznie – to musimy mocniej stawiać na transport zbiorowy i rowerowy. I nie musimy nawet oglądać się na zachód, zwróćmy uwagę na to, co dzieje się w Gdańsku, Krakowie czy Wrocławiu. Tam inwestycje rowerowe są na znacznie większą skalę i udział rowerów jest też automatycznie większy.
Przeciwnicy ruchu rowerowego i promowania go mówią często, że wcale tak dużo osób nie jeździ rowerami.
Gdybyśmy robili infrastrukturę tylko dla istniejących rowerzystów, to byłoby wręcz dziwne, no bo oni przecież już dzisiaj jeżdżą. A tu chodzi głównie o osoby, które chciałyby, ale nie poruszają się na rowerach bo np. się boją. Takich osób jest wiele i one nie mają dzisiaj realnego wyboru. Obecni rowerzyści to osoby często zdeterminowane, które widziały jak to jest gdzie indziej. Tam, gdzie jest infrastruktura, pojawiają się jednak nowi rowerzyści. Tak się stało przecież np. na Bukowskiej.
Widziałem niedawno zdjęcie zrobione przed jedną z poznańskich szkół, na którym widać dziesiątki zaparkowanych rowerów i to mimo tego, że na dworze mamy kilka stopni. Czy ci młodzi ludzie jak wejdą w dorosłość również będą chcieli poruszać się rowerem?
Tak – można się spodziewać, że popularność rowerów wśród młodych ludzi będzie tylko rosła. Jeśli ktoś od dziecka korzysta z roweru w codziennych dojazdach, to jazda zimą nie jest dla niego niczym nadzwyczajnym. Tak jak jeżdżą teraz do szkoły, potem pojadą na zajęcia na studiach, a potem do pracy.
Z drugiej strony myślę, że nie doceniamy jednak starszych osób. Im oczywiście znacznie częściej zależy na bezpiecznych, wydzielonych drogach dla rowerów. I gdy będzie powstawała nowa infrastruktura, chętnie z niej skorzystają. Tylko dajmy im taką możliwość.