F.KACZMAREK: PREZYDENTOWI JAŚKOWIAKOWI MOŻE POMÓC ŚCIŚLEJSZA WSPÓŁPRACA Z PO
Im więcej rozmów, konsultacji i wspólnej refleksji w dobrej wierze, tym więcej potencjalnych korzyści dla miasta, mieszkańców, prezydenta i na samym końcu dla Platformy - tak o współpracy PO i prezydenta Jaśkowiaka mówi w rozmowie z naszmi Filip Kaczmarek. Komentuje też możliwość swojego powrotu do funkcji w Platformie.
Sebastian Borkowski: Spodziewał się Pan takiej decyzji prokuratury, że nie będzie podejmować śledztwa w Pana sprawie?
Filip Kaczmarek: Spodziewałem się w tym sensie, że widziałem, że nie zrobiłem nic co by złamało przepisy, procedury, ale także dobry obyczaj. Prokuratura w ogóle się ze mną nie kontaktowała, więc nie wiedziałem nawet, że toczy się jakieś wyjaśnianie. Samo postępowanie prokuratury mnie nie dziwi, bo wiedziałem, że nie złamałem prawa.
To jedna rzecz w tym wszystkim mnie zaskakuje. Skoro wiedział Pan, to dlaczego zrezygnował Pan z pewnych funkcji politycznych?
Zrezygnowałem dlatego, że niesłuszne ataki na mnie były też wykorzystywane do atakowania Platformy.
Ale patrząc w ten sposób to bardzo łatwo kogoś skreślić niesłusznymi atakami.
Tak, zgadza się.
Ale czy w takim momencie taka decyzja o wystąpieniu z pola walki nie pokazuje ludziom pewnego wycofania?
Dla mnie osobiście to nie było korzystne posunięcie. Ale nie miałem żadnej możliwości, żeby te ataki zredukować. Pytano przecież PO: A co na to Platforma? Dlaczego nie wyciąga jakiś wniosków? Dlaczego nie wyciąga konsekwencji? Przekazałem swoje wyjaśnienia Rafałowi Grupińskiemu i Markowi Sternalskiemu, oni je przyjęli do wiadomości. Nie prosili mnie o żadne dodatkowe informacje. Ta sytuacja nie była jednak korzystna dla Platformy. Stwierdziłem więc, że aby chronić PO to rezygnacja z funkcji jest jedynym co mogę robić. Zresztą okazało się to skuteczne, bo tego typu pytania do partii ustał. Mam jednak wrażenie, że odbyło się to moim kosztem.
BARDZIEJ AKTYWNY W POLITYCE
Spotykamy się w okolicach Uniwersytetu Ekonomicznego, gdzie obecnie Pan pracuje. Czy to już tak na stałe, czy rozważa Pan powrót do polityki?
Nie zrezygnowałem z polityki, ale tylko z funkcji, które pełniłem w partii.
Ale Pana aktywność jako polityka zdecydowanie została ograniczona.
Tak, jestem szeregowym członkiem Platformy, nie kandyduję w wyborach parlamentarnych. Moja aktywność polityczna jest więc zdecydowanie mniejsza niż była wcześniej. Nie wycofałem się jednak z polityki, chciałem tylko ułatwić działanie mojej organizacji. Czuję się lojalny wobec PO, więc chciałem swoim odejściem z funkcji pomóc jej w funkcjonowaniu. Ale wracając do pytania, chciałbym w polityce być bardziej aktywny.
Co to znaczy „bardziej aktywny”?
To znaczy albo poprzez jakąś funkcję albo zadanie polityczne, a nie tylko poprzez bycie szeregowym członkiem.
W przyszłym roku w PO wybory.
Nie wiadomo czy w przyszłym, bo najpóźniej wybory mógłby się odbyć w 2017, ale pani Ewa Kopacz zapowiedziała, że po wyborach parlamentarnych odbędzie się cały cykl wyborów, od najniższych jednostek, czyli od kół, przez powiaty, regiony, aż po wybory przewodniczącego.
Czyli chciałby Pan, żeby gdzieś w tym wszystkim pojawiło się Pana nazwisko.
Nie wykluczam tego, bo przynajmniej częściowo przyczyny, z powodu których ustąpiłem, ustały. Niezależny organ zewnętrzny ocenił przecież, że nie ma mowy o żadnym przestępstwie. I to ma inną wagę, niż gdy np. ja mówię, że jestem niewinny.
SYNERGIA MIĘDZY PREZYDENTEM A PARTIĄ
Chciałbym przejść do drugiego wątku, czyli wydarzeń w urzędzie miasta. Mieliśmy krótką wymianę zdań na Twitterze, gdzie zwrócił Pan uwagę, że prezydent Jaśkowiak mógłby w pewnych politycznych sprawach inaczej postępować. O co dokładnie Panu chodziło?
Tym co może pomóc prezydentowi jest ściślejsza praca z Platformą. Jacek Jaśkowiak jest członkiem PO, i członkiem władz Platformy. Ma bardzo silny mandat, bo pochodzący z wyborów bezpośrednich, ale też trochę ponadpartyjny. Przecież nie tylko zwolennicy PO głosowali na prezydenta Jaśkowiaka. Natomiast jako osoba, która jest stosunkowa nowa w polityce, powinien czerpać z doświadczeń, które ma Platforma. Mamy określoną wiedzę i doświadczenie i dzięki temu możemy uchronić prezydenta przez pewnymi błędami. I to jest coś dobrego, a nie coś złego. Oczywiście kwestia jest delikatna, bo trzeba zachować autonomię prezydenta. Nie chodzi na przykład o to, żeby ktoś wskazywał prezydentowi takiego czy innego urzędnika.
Czyli o co dokładnie?
Chodzi o obustronną współpracę, która pomoże czerpać z tego bagażu wiedzy, która jest w Platformie, a której prezydent nie ma, bo nie prowadził tego typu działalności. Np. Klub Radnych PO jeszcze przed piątkową publikacją artykułu w Gazecie Wyborczej Poznań mówił o tym, niewłaściwe relacje między pracownikami Urzędu nie mogą mieć miejsca. I to niezależnie od tego czy osobą podejrzewaną o zły wpływ jest członek Platformy, czy nie. Chodzi o to, że gabinet prezydenta to bardzo ważna grupa osób. Od jakości ich pracy zależy sukces prezydenta, a pośrednio i sukces PO.
No właśnie tego nie rozumiem. Przecież to są osoby, pośrednio wyznaczone przez prezydenta. Albo nawet wspólnie uzgodnione z PO. Skąd więc taka sytuacja?
Prezydent zna niektóre osoby tylko z kampanii wyborczej. Nie znał ich pracy codziennej, pracy urzędniczej. Zatrudnienie osoby, której doświadczeń się nie zna, zawsze jest pewnym ryzykiem. I tutaj proszę zauważyć, że nie mówimy o żadnych kwestiach merytorycznych, ale o sprawach utrzymywania relacji międzyludzkich, co w urzędzie jest bardzo ważne.
I druga sprawa, że mieszkańcy to widzą. To psuje nie tylko atmosferę pracy, ale przede wszystkim wizerunek prezydenta Jaśkowiaka.
I może utrudniać realizację zadań, które stoją przed konkretnymi jednostkami urzędu. Więc np. radni krytykują taką sytuację, niezależnie do tego, że dotyczy to osób związanych z PO. Dlaczego? Bo w rezultacie cierpią też oni – dla wielu osób w potocznym rozumieniu władza wykonawcza i uchwałodawcza w urzędzie to jedno i to samo.
Ta bliższa współpraca prezydenta z Platformą powinna więc polegać na wspólnym konsultowaniu pewnych decyzji?
Chodzi o pewną synergię. Każda z tych instytucji – prezydent i partia – ma swoje walory. Pan prezydent jest osobą, którego walorem jest pewna świeżość, nowość, spojrzenie, które nie jest obarczone bagażami przeszłości. To jest wartość, ale niesie ze sobą też określone ryzyka. I odwrotnie - Platforma ma wiedzę, doświadczenie, ale one również niosą pewne ryzyko. I teraz chodzi o to, żeby z tych dwóch potencjałów wybierać to, co jest najlepsze. Im więcej rozmów, konsultacji i wspólnej refleksji w dobrej wierze, tym więcej potencjalnych korzyści dla miasta, mieszkańców, prezydenta i na samym końcu dla Platformy.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
WARTO CZY NIE WARTO? PICIE NAD WARTĄ
