DZIKI, PARÓWKI, POIDEŁKA DLA LUDZI. CO JE ŁĄCZY?
Pomysłowość i oryginalność w sprawie interpelacji nie jest obca naszym przedstawicielom władzy w Urzędzie Miasta i Sejmie. Choć, trzeba przyznać parlamentarzyści w tej kwestii mniej się wyróżniają. Prym zdecydowanie wiodą nasi radni. Oto kilka przykładów z ich politycznego dorobku tej kadencji.
Michał Grześ (PiS) zastanawiał się nad kwalifikacjami Plastyka Miejskiego. Powodem tych rozważań była decyzja, zdaniem radnego – kuriozalna, dotycząca zmiany wizerunku miasta i malowania wszystkiego na ciemny grafit. Grześ nazwał to Zakładem Karnym Poznań. - Proszę o przedstawienie informacji na temat wykształcenia jakie posiada ten urzędnik i jego dorobku zawodowego – apeluje w swojej interpelacji. - Goście Konferencji Klimatycznej określali Poznań jako ponure przemysłowe miasto. Jak będzie określało się Poznań po pomalowaniu wszystkiego w kolorze więziennym? - dopytuje radny.
Spacerujące dziki
Innym razem Michał Grześ zainteresował się sprawą niesfornych, lubujących się w wędrówkach, zwierząt. Złożył wówczas interpelacje ws. dzików spacerujących po lesie i cmentarzu. I choć w tym wypadku miał zdecydowaną słuszność, trzeba przyznać, iż sam tytuł pisma brzmi dość oryginalnie. Trudno tej interpelacji nie dostrzec w gąszczu innych.
- Mieszkańcy skarżą się, że przy ulicy Mogileńskiej wychodzą z lasu dziki. Dziki bywają agresywne. Również osoby odwiedzające cmentarz na Miłostowie skarżą się na dziki. Wizyta starszych osób na tym obiekcie staje się niebezpieczna – czytamy. - Mieszkańcy skarżą się też na zjadanie kwiatów na cmentarzu Miłostowo przez dziką zwierzynę. Czy zarząd cmentarza panuje nad porządkiem na swoim obiekcie? - pyta Grześ, całą winą obarczając dziki. A są przecież także sarny, co prawda prawdopodobnie nie są tak agresywne i wyglądają zdecydowanie przyjemniej, ale są współwinne – przynajmniej w części dotyczącej zjadania kwiatów.
Na interpelację ws. dzikich spacerowiczów odpowiedział Zastępca Prezydenta Mariusz Wiśniewski. - Uprzejmie informuję, że okolice ul. Mogileńskiej stanowią zachodnią granicę drugiego co do wielkości kompleksu leśnego stanowiącego naturalną ostoję dzikiej zwierzyny, w tym dzików – przekonywał usprawiedliwiająco. - Zakład Lasów Poznańskich, monitorujący liczbę zwierzyny w podległych leśnictwach, szacuje, że w tych lasach stale przebywa ok. 80 dzików, ich zdaniem zapewnia prowadzenie właściwej gospodarki leśnej oraz zachowanie równowagi w ekosystemie tego terenu – wyjaśnia wiceprezydent. Czy w tej sytuacji można zrozumieć ludzi, obawiających się o swoje zdrowie? Przecież mowa tu o zachowaniu proporcji w przyrodzie. Tak przynajmniej do tej pory można ów wypowiedź zrozumieć. W szczególności, że jak zapewnia Wiśniewski, Wydział Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa od marca 2014 roku współpracuje z administratorem cmentarza i podejmuje skuteczne działania w zakresie likwidacji zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi ze strony dzikich zwierząt. Czyli, że można spać, a właściwie spacerować spokojnie?
Jak w amerykańskim kampusie
Losem zwierząt i ludzi (kolejność nieprzypadkowa) zainteresował się także swego czasu inny radny Prawa i Sprawiedliwości – Michał Boruczkowski. Sporządził w tej sprawie dwie interpelacje, złożone niemal w tym samym czasie. Pierwsza dotyczyła infrastruktury dla zwierząt, druga zaś skromnie, bo poidełek dla ludzi. Warto również zauważyć, że w przypadku pierwszego pisma radny dopomina się o poidła dla zwierząt. Ludziom wystarczą, jak widać, mniejsze zbiorniki. - Zarówno w miejscach rekreacyjnych, jak i takich, gdzie występują większe skupiska ludzi, dla zapewnienia mieszkańcom dostępu do świeżej, pitnej wody, coraz popularniejsze staje się instalowanie w przestrzeni miejskiej poidełek dla ludzi – tłumaczy Boruczkowski. - Przybierają one kształt umywaleczek z puszczonym do góry na niewielką wysokość strumieniem wody ( co często polscy widzowie mogą oglądać w filmach i serialach amerykańskich opowiadających o życiu na kampusach), małych fontann czy kurków – czytamy. Trudno jednak stwierdzić czy każdy poznaniak kojarzy filmy o amerykańskich kampusach.
Nasz fyrtel jest jednak nieco 'amerykańsky', bowiem np. na Starym Rynku są zamontowane zdroje uliczne pod nazwą „lwie źródła”. Podobne znajdują się również na terenie Starego ZOO, a dwa inne poidełka z kolei są w Liceum Ogólnokształcącym nr 5 oraz w Szkole Podstawowej nr 19.
Więcej koziołków
Losem zwierząt, tyle że tych mechanicznych zainteresowała się również Maria Lisiecka- Pawełczak z Platformy Obywatelskiej. - Uważam, że koziołki powinny pojawiać się dwa razy dziennie (o godzinie 12.00 i 18.00), a w weekendy trzy razy dziennie (o godzinie 12.00, 15.00 i 18.00). Koziołki to turystyczna atrakcja miasta, podobnie jak hejnał w Krakowie czy praski zegar astronomiczny. Ratusz z koziołkami jest symbolem miasta i nieodłącznym elementem wycieczek. Koziołki trykające się częściej mogłyby wzbogacić oraz urozmaicić wymiar atrakcyjności miasta – przekonuje radna PO.
W odpowiedzi udzielonej przez Prezydenta Jacka Jaśkowiaka wynika, że nie jest to zależne od miasta, gdyż zarówno budynek Ratusza, jak i mechanizm zegarowy z koziołkami stanowią mienie Skarbu Państwa. Radna jednak nie dała za wygraną i złożyła drugą interpelacje, ws. zwrotu Ratusza.
Tyle od radnych. Jakie pomysły mają parlamentarzyści?
Oni również są bardzo pomysłowi, jeśli chodzi o interpelacje. Choć nie aż tak, jak poznańscy radni. Tematyka interpelacji, choć czasem słuszna, bywa zaskakująca i wywołuje uśmiech. Sposób ich sformułowania też zasługuje na uwagę.
Personel wykwalifikowany
Poseł PO, Arkady Fiedler ze szczególną uwagą patrzy na grupy zawodowe. Jedna z interpelacji wystosowanych przez posła dotyczyła kolejarzy, a dokładnie „ luki pokoleniowej w zawodach kolejarskich i przyszłości szkolnictwa zawodowego związanego z zawodem kolejarza”. Słusznie, zważywszy, że ktoś przecież musi wozić nas Pendolino. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego: „uprzejmie informuje, że przepisy ministra edukacji narodowej regulujące kształcenie zawodowe stwarzają podstawy funkcjonowania szkolnictwa zawodowego związanego z branżą kolejarską. Nowa klasyfikacja zawodów (…) przewiduje możliwość kształcenia w następujących zawodach: technik transportu kolejowego, technik automatyk sterowania ruchem kolejowym, technik elektroenergetyk transportu szynowego, technik dróg i mostów kolejowych, technik logistyk oraz na poziomie zasadniczej szkoły zawodowej w zawodzie monter nawierzchni kolejowej.” Minister Kudrycka dodaje również, że ilość absolwentów szkół kolejarskich zależna jest od zapotrzebowania rynku regionalnego czy lokalnego i wynika z ustawowej roli samorządów powiatowych. Chyba można spać spokojnie. Dopóki nie „grożą” nam sieci autostrad, koleją jeździć będziemy.
Druga grupa, o którą upomina się poseł Fiedler to pielęgniarki. W interpelacji wystosowanej do Ministerstwa Zdrowia poseł zapytuje o decyzję resortu nakładającej na szpitale obowiązek zatrudniania pielęgniarek operacyjnych przy zabiegach usuwania zaćmy. Miło. Każdy z nas chyba wolałby, aby przy jego zabiegu była wystarczająca liczba wykwalifikowanego personelu. A z drugiej strony nasuwa się pytanie czy faktycznie trzeba wysyłać interpelacje, aby tak było? Jak uzasadnia poseł: „ nie jest do końca znany powód, dla którego tylko w okulistyce instrumentariuszki nie mogą uczestniczyć w operacjach. Powód faktycznie znany nie jest. W odpowiedzi na interpelację z Ministerstwa Zdrowia czytamy, że „pielęgniarkę instrumentariuszkę˝ zastąpiono ˝pielęgniarką specjalistką pielęgniarstwa operacyjnego˝. Ktoś przejrzał na oczy.
Parówki to podstawa
Z kolei dla posła Tomasza Górskiego ważna stała się produkcja parówek . W tej sprawie złożył interpelację do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Chodzi dokładnie o MOM. Pod tym tajemniczym skrótem kryje się mięso oddzielane mechanicznie, czyli skóra, tłuszcz, kupry itd. Zdania wprowadzające do interpelacji brzmią „Parówka jest bardzo popularna na polskich stołach. Przyciąga klientów głownie atrakcyjną ceną.” W odpowiedzi na interpelację, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi wyjaśnia, że są przepisy prawne, które dokładnie regulują, co może, a co nie może wchodzić w ich skład. Cóż, nie ma nigdzie zapisu dotyczącego obowiązku jedzenia parówek. A one same muszą być bliskie sercu, a raczej żołądkowi posła Górskiego.
Autorzy: Anna Kowalewska, Marta Poprawa