PRZEWODNICZĄCY RADY MIASTA TŁUMACZY DLACZEGO GŁOSOWAŁ ZA SKWEREM MARII I LECHA KACZYŃSKICH
Emocje, które nam teraz towarzyszą, pokazują, jak bardzo pozamykaliśmy się w bańkach, otoczeni ludźmi podobnie myślącymi, wspierając się nawzajem w wykrzykiwaniu wojowniczych haseł, innym nie mając niczego do zaproponowania. Ktoś powie, że jestem naiwny. Pewnie tak, ale być może odrobina naiwności jest nam potrzebna, żebyśmy byli otwarci i życzliwi nie tylko w deklaracjach? - pisze w mediach społecznościowych przewodniczący Rady Miasta Poznania Grzegorz Ganowicz, odwołując się do dyskusji dotyczącej głosowania nad skwerem Marii i Lecha Kaczyńskich.
Jak komentuje przewodniczący - Przecież zawsze, gdy pojawiała się propozycja nazwania w Poznaniu ulicy imieniem Lecha Kaczyńskiego byłem przeciwny. Uważałem i nadal uważam, że nie powinniśmy w tym celu zmieniać nazw istniejących ulic. Ale wspominałem też, że nie wykluczam, że jest możliwe znalezienie w Poznaniu miejsca, któremu moglibyśmy nadać imię prezydenta, który zginął w katastrofie w czasie wykonywania swoich obowiązków. Pamiętam tamte dni i osobiste emocje, które mi wtedy towarzyszyły. Sugerowałem, że lepiej byłoby nazwać takie miejsce imieniem pary prezydenckiej. Uznałem, że miejsce zaproponowane w projekcie uchwały, skwer za pomnikiem, jest dopuszczalne. Zadbałem, żeby granice skweru nie obejmowały terenu zajmowanego przez pomnik Armii Poznań i zaproponowałem, żeby pozostałą część tego terenu nazwać w sposób jednoznaczny związany z Armią Poznań i generałem T. Kutrzebą. I tak się stanie, w biurze Rady Miasta czeka na uchwalenie (niebawem) projekt uchwały w sprawie nazwania całości terenu, na którym stoi pomnik skwerem Bitwy nad Bzurą.
- Lech Kaczyński nie jest prezydentem, na którego głosowałem i głosowałbym w przyszłości. Ale nie mylę go też z Jarosławem Kaczyńskim, nie utożsamiam go z tzw. Zjednoczoną Prawicą, która tyle zła w Polsce od 6 lat czyni. Zakładam nawet, że gdyby Maria i Lech żyli, nie dopuściłby do szaleństw Jarosława - dodaje.
Cały spis można znaleźć tutaj.