PREMIER OSTRZEGA: BĘDZIEMY MUSIELI WPROWADZIĆ NOWE OBOSTRZENIA
Premier Mateusz Morawiecki zaapelował w poniedziałek o przestrzeganie przepisów epidemicznych. "Jeśli dojdzie do kolejnego wzrostu liczby zakażeń będziemy musieli wprowadzić nowe obostrzenia, a nie kolejne poluzowania; na razie wzrost liczby nowych zachorowań nie jest dramatyczny" - mówił w poniedziałek szef rządu.
Premier był pytany na konferencji prasowej, czy z uwagi na 5-proc. wzrost zakażeń, o którym mówił w poniedziałek minister zdrowia oraz na weekendowe incydenty w Zakopanem rząd rozważa skrócenie dwutygodniowego okresu poluzowanie obostrzeń epidemicznych.
"Nie planujemy teraz skracania tego okresu, tylko apelujemy o rozsądek" - odpowiedział Morawiecki.
Odwołując się do szczegółowych raportów ws. nakładanych mandatów mówił, że osób, które łamały przepisy "w ośrodkach gastronomicznych i noclegowych jest mniej niż w poprzednim okresie". "Więc nie ma tutaj jakiegoś wielkiego powodu do niepokoju, ale obrazki są oczywiście bardzo niepokojące, są niedobre, dlatego proszę raz jeszcze wszystkich, żeby trzymać się przepisów" - apelował szef rządu.
Przypomniał o zachowywaniu dystans, nieotwieraniu lokali gastronomicznych czy przestrzeganiu limitów, jeśli chodzi o działania hoteli. "W przeciwnym razie, jeśli rzeczywiście dojdzie do wzrostu zakażeń będziemy musieli za te 10 dni zamiast dokonywać kolejnego luzowania, to wprowadzić nowe obostrzenia. Na razie jednak ten wzrost liczby zakażeń nie jest jakiś dramatyczny" - powiedział premier.
W miniony weekend do Zakopanego, w związku z poluzowaniem obostrzeń epidemicznych, przyjechało bardzo wielu turystów. Dodatkowo w weekend nałożyły się walentynki i konkurs skoków narciarskich na Wielkiej Krokwi. Od piątku policja w powiecie tatrzańskim interweniowała 200 razy. Po sobotnich zawodach na Wielkiej Krokwi, na Krupówkach było kilka tysięcy turystów.
Wielu z nich przesadziło z alkoholem i wszczynało awantury. Policja odnotowała minionej doby 65 wykroczeń związanych z nieprzestrzeganiem obowiązku zakładania maseczek; 45 z nich zakończyło się mandatami karnymi, a w dwudziestu przypadkach sprawy zostały skierowane do sądu. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa