HISTORYCZNE PRZEPYCHANKI
Na antenie Radia Merkury dyskutowano zażarcie o przyszłości budynku Wydziału Historycznego. Były osoby z kręgu Niezależnego Zrzeszenia Studentów, profesor Historii Sztuki i oraz przedstawiciele lokalnego świata polityki.
Kością niezgody okazał się brak przedstawiciela uczelni, który mógłby na temat przyszłości Collegium cokolwiek powiedzieć. Dyskutowali zatem. Filip Kaczmarek, Jan Skuratowicz, Ewa Jemielity, Natalia Okraska i Remigiusz Stępak. Przypominam. Nie pojawił się nikt z otoczenia rektora, do studia na ulicy Berwińskiego nie przyjechała nawet rzecznik uczelni.
Rozpoczął profesor Skuratowicz z Instytutu Historii Sztuki – Mój Instytut powiedział nie. Naszym głównym tematem nauczania jest związek z miastem. Humanistyka musi być blisko miasta, nie na wsi. Mieliśmy przejść do „Koszarowca” na Alei Niepodległości. Zostajemy więc w mieście, ale nie wiemy gdzie będziemy prowadzić zajęcia.
Remigiusz Stępak z NZS odpowiedział na sprawę banneru – NZS go nie wywiesił. To narzędzie na zwrócenie uwagi. W mediach i sieci zaczęto głośno dyskutować o przyszłości budynku. Studenci się zainteresowali przyszłością gmachu.
- Czy władze uczelni powinny podjąć dyskusję ze studentami? – pytała redaktor Gulczyńska. – Niestety jesteśmy pomijani w dyskusji. Samorząd Studencki odciął się od dyskusji o przyszłości budynki, czym dał wyraz uległości wobec Uniwersytetu. – Odpowiedziała Natalia Okraska z Porozumienia Akademickiego. Na spotkaniu organizowanym przez NZS i Porozumienie Akademickie, które odbyło się w Teatrze Ósmego Dnia przybył przedstawiciel uczelni. – Pojawił się prorektor Lisiecki, człowiek powtarzający, że jesteśmy otwarci i wysłuchamy. Nie padło wówczas nic innego – mówił przedstawiciel NZS.
Ewa Jemielity prowadziła jednak wieczorną polityczną grę – Rada Miasta powinna przypomnieć Uniwersytetowi, że pomaga uczelniom w rozwoju miejskim.- Następnie głos zabrał Filip Kaczmarek – Powiedzenie o tym co się zrobiło nie musi być szantażem. W szczytowym okresie studentów w mieście było 140 tysięcy. To było dobre dla miasta. Poznań wspierał szkolnictwo wyższe.
- Kilka dni po objęciu stanowiska wiceprezydent Mariusz Wiśniewski zapowiedział twardą walkę w obronie uczelni. W czwartek (wczoraj) odbyło się spotkanie na linii: Rektor – Kanclerz – Zastępca prezydenta. Twarda polityka przyniesie skutek?- Pytała Agnieszka Gulczyńska.
Filip Kaczmarek – W latach dziewięćdziesiątych Historycy Sztuki także mieli własne zdanie i je utrzymali. Studenci także protestowali, znów przeciw komercjalizacji budynku, które wtedy nazywano uwłaszczeniem nomenklatury. Podmioty, w imieniu partii miały prowadzić tam działalność gospodarczą. To, że odbywa się debata publiczna powinna wymusić na Uniwersytecie dyskusje. Powinny się pojawić konkretne propozycje, połączone ze wskazaniem źródeł finansowania – mówił.
Profesor Jan Skuratowicz na pytanie: Czy walczący o przyszłość tego budynku nie są zakładnikami swego rodzaju symboliki związanej z zajęciem obiektu i roli jaką pełnił wcześniej? – odpowiedział:
– Od momentu decyzji o przeniesieniu nikt z nami nie rozmawiał, było dużo czasu na rozmowy. Można umieścić tam inne wydziały. Anglistyka ma się przenosić do budynku Collegium Chemicum, czyli obiektu zarażonego wszelkiego rodzaju oparami. Przecież tam by było bezpiecznie należałoby wiele elementów wyburzyć. Powtarzam. Miasto powinno wywrzeć nacisk na władzę uczelni. Kiedy byłem radnym pierwszej kadencji, podniosłem rękę by Akademia Wychowania Fizycznego otrzymała obiekt w mieście. Dalej losy potoczyły się tak, że uczelnia sprzedała budynek. Jeśli coś zostało dane na cele społeczne to powinno zostać utrzymane w tej formie – zakończył profesor.
Ewa Jemielity – Podejrzewam, że Uniwersytet chciał przenieść wydział na Morasko i wynająć, bądź sprzedać budynek przy św. Marcinie. Protest ich zaskoczył i dlatego dostrzegamy wahanie i poszukiwanie innych pomysłów. Ten budynek może być miejscem ekspozycji Makiety Miasta Poznania – mówiła radna.
Remigiusz Stępak – Budynek jest nie tyle symbolem, co szansą na powrót życia do miasta.- Redaktor Gulczyńska – Zaproponujcie coś?
– Część obiektu miałaby przeznaczenie dydaktyczne. Kwestia muzeum Enigmy jest mglista. Podejrzewam, że po prostu od tak rzucona w eter. Można tam stworzyć Centrum Inicjatyw Społecznych i zebrać tam wszystkie tułające się po mieście organizacje. Uniwersytet nie ma woli dyskusji – sugerował przedstawiciel NZS.
- Może konieczne jest działanie oddolne jak w latach dziewięćdziesiątych? - pytała prowadząca.
Filip Kaczmarek – Sama debata jest wywieraniem presji. Coś się jednak dzieje. Instytucje samorządowe powinny być bardziej aktywne. Domagajmy się konkretyzacji pomysłów!
Czy Mariusz Wiśniewski ma w szufladzie gotowy projekt?
– Z tego co wiem to takiego planu nie ma. – Odpowiedział Kaczmarek. Ewa Jemielity błyskawicznie wykorzystała niekonsekwencję szefa PO. – Pan jest troszeczkę za, ale przeciw. Wymyślcie co ma tam być i znajdźcie pomysł na finansowanie. Na Taczaka rewitalizacja się nie udała. Komisja rewitalizacja nie działa – podsumowała radna PiS.
Wtrącił profesor Skuratowicz i szum w studiu antenowym błyskawicznie ucichł – Odpowiedź jest bardzo prosta. Właściciel powinien zwrócić się do zawodowców. Czekamy na propozycje pana Rektora. Czekamy na pytanie. Drodzy państwo jak Wy to widzicie? Instytut Historii Sztuki jest jednym z najlepszych w tym kraju i jednym z lepszych w tej części Europy. My spotykając się z władzami rektorskimi za każdym razem słyszymy coś innego. Jestem gotowy wystąpić. Mogę się narazić. Uważam, że coś dla tej uczelni zrobiłem i burza mózgów może zostać zorganizowana błyskawicznie. Pomysł się narodzi.
- We władzach Uniwersytetu nie ma woli współpracy. Wszelkie inne działania niż komercjalizacja budynku są wymuszane na władzach uczelni – podsumowała Natalia Okraska.
- Pragnę tylko przypomnieć, że przed wojną, po Powstaniu Wielkopolskim, uczelnia dostała od miasta ogromny majątek. Decyzje polityczne i społeczne pozwoliły na to, że budynek przy ulicy Słowackiego został przekazany uczelni przez bogatego kupca, a Collegium Minus, przez władze. My teraz próbujemy to zlikwidować – zakończył Historyk Sztuki.
Czy poznaniacy mogą się czuć oszukani przez władze uczelni? - pytała Agnieszka Gulczyńska.
- Pierwotny projekt powstał po 68 roku. Większość uczelni powiedziała nie. UAM zaczął budować tam wydziały eksperymentalne, bo lepiej jest studiować fizykę i chemię tam, dalej od centrum miasta – podsumował profesor.
- Poza wyprowadzeniem tam wydziałów miała powstać także baza dla studentów. Wydziały ścisłe które potrzebują sprzętu powinny tam być. Humanistyka potrzebuje miasta, a miasto jej – uzupełniła Natalia Okraska.
Relację zakończę polityczną przepychanką która na moment zdawała się przyćmić sedno sprawy. Radna Prawa i Sprawiedliwości celowała komentarzami w błędnie prowadzoną jej zdaniem, politykę rewitalizacji. Filip Kaczmarek z Platformy Obywatelskiej, odpowiadał zaciekle.
- Projekt rewitalizacji stworzony przez PO jest cudem, które ma ożywić centrum miasta. Tymczasem na Starym Rynku dominują kluby go – go! - sugerowała radna. Filip Kaczmarek odpowiedział. – To są kluby PiS-u. My zajmujemy się innymi sprawami.
Dyskutowano zaciekle, ale jakby w jednym kierunku. Bo przypomnijmy, że do studia Radia Merkury nie dotarł przedstawiciel uczelni. Nie poznaliśmy zatem najnowszego stanowiska Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza. Może czytelnicy mają konkretne propozycje co w tym obiekcie powinno powstać?
Przeczytaj poprzedni artykuł!
KARTA PRORODZINA – DRUGIE PODEJŚCIE
