REWOLUCJA O SMAKU BANANOWEJ TARTY
Dużo tu nic nie znaczących pierdół i problemów dotyczących otyłych kobiet wykładających nikomu nie potrzebne przedmioty na nikomu nie potrzebnych kierunkach studiów! „Moja córka komunistka” to trzecia powieść w dorobku Agnieszki Wolny-Hamkało*.
Twoja córka porażka
„Moja córka komunistka to rozgrywająca się od lat siedemdziesiątych XX wieku aż do roku 2017 historia Anny – wrażliwej dziewczyny, wychowywanej przez punkowych bardów swojej epoki i napędzanej przez folkową, magiczną religijność. Jaka osoba wyrośnie z dziewczynki, córki komunistycznego dyrektora i obsesyjnej matki laborantki? Kim będzie i jak w wolnym świecie poradzi sobie kobieta, która imprezowała z generałem Hermaszewskim, przedpołudnia spędzała na planie teatru telewizji, a teraz zajmuje się naukowo jedzeniem? Czy uda jej się wyzwolić z historii, wyrwać z zaklętego kręgu rodzinnych obsesji, pójść samodzielnie własną drogą?”
Opis wydanej przez Foksal powieści brzmi jak niezwykła przygoda. Aż ma się chęć chwycić za te świetnie graficznie skonstruowaną okładkę. Niestety, jak to zwykle bywa, nie wolno oceniać książki po okładce.
Na szczęście „Moja córka komunistka” jest krótka i szybko się czyta. Nasza główna bohaterka, to nieakceptująca swego ciała, życiowa niedorajda. Gdyby w tej swojej nieporadności była jeszcze jakaś groteska, ironia, odrobina humoru, męka czytelnika nie byłaby tak straszna.
Bananowa tarta
Agnieszka Wolny-Hamkało postawiła jednak na scenariusz spełniający warunki do otrzymania Oscara. Mamy więc otyłą babeczkę, która walczy z popkulturą atakując ją po przez „olśniewające” i „genialne” popisy różnego rodzaju performerów. Oczywiście, establishment w ogóle nie rozumie czym jest sztuka przez duże „S”, a już najbardziej nie rozumieją urzędnicy.
Do tego kotła wrzucono jeszcze ograny wątek homoseksualizmu (bo bez niego żadne jury na konkursie nie zainteresuje się fabułą). Ania mimo, że jest nieporadna i słaba, to jednak na uniwersytecie dorabia się niezłej kariery. Chyba to jest ten uniwersalny przekaz, jaki płynie z książki Wolny-Hamkało. Na uniwersytecie kariery robią życiowe pierdoły.
Ale chyba nawet te życiowe pierdoły nie chciałyby przeczytać tej książki. Nurza się ona w sprawach, które na co dzień mało kogo obchodzą. Trudno też jest mi zrozumieć ten nowoczesny bunt inteligenta wobec kultury masowej. Podobnie jak u Kuby Wojtaszczyka w książce „Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć”, tak i tu bunt młodych, inteligentnych ludzi odbywa się pod flagą bananowej tarty i średnio posłodzonej bezglutenowym cukrem latte.
Z jednej strony, nie podoba im się zgniły konsumpcyjny świat, który nas otacza. Z drugiej strony, swoje buntownicze performance’e nagrywają telefonami z jabłuszkiem. W telegraficznym skrócie, „Moja córka komunistka” to książka o buncie zza biurka. Fajnie jest czasem powiedzieć całemu światu „pierdol się!”, ale tylko wtedy, gdy jest się zatrudnionym na pełen etat i w każdej chwili można wrócić do ciepłego domu z opakowaniem pysznych czekoladowych lodów.
Do spełnienia wszystkich wymogów otrzymania Oscara, brakuje w tej książce tylko śmiertelnej choroby. Jest za to facet w hospicjum. Może to za mało na Oscara ale na jakąś literacką nagrodę wystarczy.
Zdrowym silnym osobom, nie wykładającym żywienia na kulturoznawstwie, tę książkę zdecydowanie odradzam!
* Agnieszka Wolny-Hamkało – autorka powieści „Zaćmienie” i „41 utonięć”, szkiców literackich „Inicjał z offu”, książek dla dzieci, między innymi „Nikt nas nie upomni” i sztuk teatralnych – na przykład „Dzień dobry, wszyscy umrzemy”. Wydała także dziewięć tomów wierszy - ostatnio „Panama smile”. Kuratorka Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania. Nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia, Nagrody Mediów Publicznych Cogito i Nagrody Polskiej Sekcji IBBY. Mieszka we Wrocławiu.