CZY ZNAMY STANY? AMERYKAŃSKIE BEZDROŻA OCZAMI NASZYCH FOTOGRAFÓW
Anka Gregorczyk i Łukasz Szamałek przez trochę ponad miesiąc pokonali ok.12 tys. km drogami i autostradami amerykańskimi. To, co zaobserwowali po drodze i czego doświadczyli uwiecznili na fotografiach, które można oglądać w galerii FOTSPOT przy ul. Wrocławskiej. Zaprezentowane zdjęcia to tylko część zapisu drogi. Niemniej ukazują nie tylko bezdroża i amerykańskie przedmieścia, ale i stosunek Amerykanów do symboli narodowych czy system wartości. A to dopiero początek drogi. Niektóre fotografie wywołują znaki zapytania. I refleksję: Jakie Stany znamy z filmów, a jakie są naprawdę.
Marta Poprawa: Zdjęcia, które możemy zobaczyć na wystawie w galerii FOTSPOT powstały podczas dwóch wyjazdów w czasie których przemierzyliście USA wzdłuż i wszerz. Jakie były Wasze założenia przed wyjazdem? Co wiedzieliście na pewno, a z czym improwizowaliście?
Anka Gregorczyk : Naszym założeniem było przejechać Stany mniej więcej wzdłuż północnej granicy. W planach mieliśmy tak naprawdę tylko kilka miejsc: Detroit, Chicago, Yellowstone i Seattle. Wszystko co było po drodze było efektem spontanicznych decyzji i przypadkowych spotkań. A to zobaczyliśmy ciekawą nazwę miejscowości i postanowiliśmy się tam zatrzymać, trafiliśmy też na zlot zabytkowych aut dzięki wielkiej reklamie obok autostrady. Czasem decydowaliśmy się spać w samochodzie. Ale całościowo plan domykał jedynie krętą trasę między Wschodnim a Zachodnim wybrzeżem, naszym azymutem była żelazna data wylotu z Seattle.
M. P: Czy mając swoje wyobrażenie o Stanach, a potem na miejscu weryfikując je, mieliście wrażenie, że coś Was zaskoczyło, zdziwiło, że zupełnie nie jest tak, jak zakładaliście?
Łukasz Szamałek: Nie. Gdziekolwiek bym nie był, to raczej przyjmuje rzeczy takimi, jakimi są. Mogą mnie interesować lub nie, w USA wiele rzeczy jest dla mnie interesujących. Jestem otwarty na różne sposoby na dorobienie historii do niczego, w czym Amerykanie są specjalistami, czy też tworzeniu sprzeczności ze swoich symboli. Nie ma u mnie dużych zapasów zdziwienia.
Anka: Stany Zjednoczone kojarzyły mi się z bogactwem wrażeń, autostradami, przestrzenią i dziką naturą. Kojarzyłam je też z rdzennymi mieszkańcami Ameryki, końmi na wolności, dobrą muzyką. W Stanach czułam się tam dziwnie znajomo. Rozczarowało mnie jednak jedno, hasła kojarzące się od zawsze ze Stanami, po pewnym czasie okazywały się często bardziej sloganami niż ideami. Co do wrażeń: spodziewałam się nieskrepowanej wolności, szacunku dla tej wartości i totalnej otwartości. Natrafiliśmy jednak na tablice straszące użyciem broni po przekroczeniu granicy prywatnego terenu, sporo zasieków na polach i ogrom śladów po wypadkach samochodowych w formie przydrożnych białych krzyży. Takim momentem przełomowym dla mnie, była droga przez stan Montana. Była długa i pusta autostrada, były wzgórza i wielkie przestrzenie... ale prawie wszędzie były też ploty, czasem zasieki, a jedyne konie jakie widzieliśmy na wolności, okazały się być instalacją artystyczną złożoną z 39 stalowych koni z naturalnymi końskimi ogonami - The Bleu Horses – symbolizowała przeszłość i nieskrępowaną wolność... To smutne, że wolności stawia się pomniki by o niej pamiętać. Tego się po Stanach nie spodziewałam. I chyba dlatego na główne zdjęcie wystawy, wybraliśmy właśnie zdjęcie tych stalowych niebieskich koni.
fot. M.Zakrzewski
M.P.: Pokonaliście ponad 11 tys. km w przeciągu 22 dni. To zawrotne tempo i kawał drogi. Jakie amerykańskie kontrasty udało się Wam po drodze zaobserwować?
Anka: Jednym z przykładów tego, jacy są Amerykanie, nie wszyscy, jest to, w jaki sposób traktowani są rdzenni mieszkańcy Ameryki. Dziś wielu Native Americans (nie powinno się nazywać ich Indianami) nawet po tylu latach od konfliktów żyje w rezerwatach. Smutne jest to, że ich sytuacja zbliżona jest do sytuacji bizonów, świętych zwierząt dla Native Americans, a dość przeszkadzających swego czasu budowaniu kolei, a potem poszerzaniu pastwisk dla bydła. Gdy doszło do sytuacji, w której gatunek został zagrożony wyginięciem, nadano mu status „ssaka narodowego”. Pomimo ochrony prawnej, niektórzy potrafią ich skóry wykorzystywać jako wycieraczki przed drzwiami mieszkania. Wolność przez Amerykanów postrzegana jest głównie przez pryzmat prawa posiadania. To trochę źle zabrzmi z mojej strony, ale wielu Amerykanów nie interesuje się zbyt wieloma rzeczami i nie ma zbyt szerokiego pojęcia o świecie. Gdy mówiliśmy niektórym osobom, że przyjechaliśmy z Polski pytano nas ile kilometrów pokonaliśmy już samochodem, bo chyba dalej niż z Bostonu musieliśmy przyjechać. Nigdy nie wiedziałam jak odpowiedzieć na takie pytania i grzecznie uśmiechałam się mówiąc, że mieszkamy na innym kontynencie.
M.P.: Przygotowując wystawę, jaki mieliście zamysł, co chcieliście pokazać?
Łukasz: Niektóre moje zdjęcia pokazują miejsca, które nie są niezwykłe, ale są filmowe. Ta pustka drogi, którą prezentujemy na filmie w jednej z sal, w naszym zamyśle ma pokazać jak Amerykanie widzą swoje bezdroża, jak kojarzą się dla nich one z wolnością. Dla nich wolność , to wsiąść do dodge’a i mieć 1000 km do przejechania. Tę pustkę można tam poczuć.
Anka: Nasza wystawa jest mimo wszystko bardzo osobistą opowieścią o drodze, dlatego nie zobaczy się na niej zbyt wielu klasycznych amerykańskich widokówek, a za każdą historia stoi głębsza refleksja i fakty, które pozwolą szerzej spojrzeć na zdjęcia. Wśród wielu fotografów panuje przekonanie, że dobry obraz musi bronić się sam, że potrzeba opisu czy podpisu oznacza słabość zdjęć. Moim zadaniem jako fotografa, który doświadcza świata nieznanego innym jest nie tylko pokazać spojrzenie na ten świat, ale i przedstawić go nieco i przybliżyć jego historię. Faktów z przeszłości często nie pokażemy na zdjęciach dokumentujących chwilę obecną. Niektóre sytuacje potrzebują zdjęć do opisania złożoności problemów, a niektóre zdjęcia potrzebują historii by zrozumieć ich symboliczne znaczenie. Tak jak np. historia zdjęć, które można zobaczyć na naszej wystawie z Muzeum Indian Równin w Centrum Dzikiego Zachodu Buffalo Billa w Cody.
fot. W.Antczak
M.P.: Tytuł wystawy „Open Road” jest dosyć pojemny. Na wystawie większość zdjęć przedstawia jednak właśnie te drogi, pustkowia, a przecież droga może wieść również do miast. A z tych ostatnich zdjęć jest kilka. To celowe?
Łukasz: Tak, założyliśmy, że to będą fotografie z bezdroży. Te miasta są dla nas tak różne w porównaniu z tym, co znajduje się pomiędzy nimi, że nie znajdujemy wspólnego mianownika. Jest kilka zdjęć z Nowego Jorku, Detroit, Seatlle, są to jednak wyizolowane krajobrazy miejskie, ale nawiązują do innych zdjęć.
Anka: Chętnie o naszych fotografiach i drodze opowiemy. Nasza wystawa jest dostępna od środy do piątku od 17 do 20 i w soboty od 12 do 16 do 18 lipca. Zapraszamy nie tylko na zdjęcia, ale i krótki filmowy mix amerykańskiego kina drogi. Chętnie porozmawiamy z każdym, kto nas odwiedzi, jestem na wystawie praktycznie każdego dnia otwarcia. Zapraszamy serdecznie również na spotkanie w najbliższy wtorek o godz. 18 do naszej tymczasowej Galerii FOTSPOT przy ul. Wrocławskiej 9/5 !
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anna Gregorczyk jest artystką fotografem ZPAF, stypendystką w dziedzinie kultury, laureatką polskich i zagranicznych nagród fotograficznych.
Łukasz Szamałek jest fotografem nagradzanym na polskich i zagranicznych konkursach fotograficznych. Jest absolwentem programu mentorskiego SPUTNIK PHOTOS.
Wystawa „Open Road” wchodzi w skład cyklu wydarzeń organizowanych przez galerię FOTSPOT w ramach programu Kulturalny Stary Rynek. W ramach serii podróży fotograficznych „Fotograf w drodze” zaprezentowane zostaną jeszcze dwie kolejne wystawy: "Szeroka droga" ukaże przestrzeń wzdłuż polskich dróg, z kolei „Egzotykę” otaczającą nas na co dzień pokażą autorzy kolejnej wystawy.
FOTSPOT zorganizuje również cykl Fotospacerów Staromiejskich pod pieczą Marka Zakrzewskiego, nauczyciela fotografii, absolwenta UAP w Poznaniu. W spacerach będzie mogło brać każdorazowo udział do 10 osób, a wybrane fotografie zostaną wydane na limitowanych pocztówkach rozdawanych na Starym Rynku podczas "koziołków" w wybrane niedziele.
Szczegóły dotyczące wydarzeń dostępne są pod adresem: http://fotspot-poznan.blogspot.com/
Portal miastopoznaj.pl jest patronem medialnym tych wydarzeń.
fot. W.Antczak