POZNAŃSKIE STUDENTKI PRZEJDĄ 1000 KM PIESZO!
Dwie studentki Uniwersytetu Ekonomicznego wpadły na szalony pomysł. Chcą w te wakacje pokonać piechotą drogę do Santiago de Compostela. Ruszają 12 lipca. Czy im się uda?
Koniec Świata
Piesze wyprawy do Santiago de Compostela nie są w Europie niczym nowym. Już w średniowieczu miejsce to było celem wielu pątników. Szli tam szlachcice i prości chłopi, przestępcy i prawi obywatele swoich miast. Wszystko za sprawą świętego Jakuba Większego, jednego z dwunastu apostołów Chrystusa. To na miejsce jego spoczynku dotrzeć chcieli chrześcijanie całej Europy.
Jakub nie jest specjalnie obecny w zbiorowej pamięci polskich katolików. Nie wyparł się Jezusa, jak Piotr. Nie sprzedał mesjasza, jak Judasz. Trudno odnaleźć go w „Pasji” Mela Gibsona. Jednak ewangelista Jan opisuje go jako czołowego członka tej grupy, który miał niejednokrotnie stawać na jej czele. Nie ma tajemnicy w tym, że Jan był młodszym bratem Jakuba. Bracia razem ze świętym Piotrem byli jednymi z pierwszych uczniów Chrystusa. Należeli do uprzywilejowanej części apostołów, którym dane było oglądać wskrzeszenie córki Jaira, przemienienia na górze Tabor oraz modlitwy w Ogrójcu.
Po śmierci Chrystusa, Jakub próbował z marnym skutkiem nawracać ludzi w dalekiej Hiszpanii. Po jakimś czasie wrócił do Judei, gdzie odgrywał pierwszoplanową rolę w nowopowstałej religii. To właśnie on został pierwszym biskupem Jerozolimy.
Prawdopodobnie te niezbyt udane próby głoszenia dobrej nowiny na Półwyspie Iberyjskim sprawiły, że w Hiszpanii i Portugalii jego kult do dziś cieszy się ogromną popularnością. Jakub zginął jako pierwszy z 12 apostołów. Rozkaz ścięcia mu głowy wydał wnuk Heroda Wielkiego. Szczątki świętego prawdopodobnie trafiły do Hiszpanii w VII wieku, przeniesione z Jerozolimy. Od tamtego czasu Santiago de Compostela, miasto w północno-wschodniej Hiszpanii, stało się jednym z trzech najważniejszych celów pielgrzymek, zaraz obok Rzymu i Ziemi Świętej.
Charakterystycznym symbolem tej trasy jest muszla przegrzebka, zwana też muszlą świętego Jakuba. Jej podobizna jest używana jako znak szlaku prowadzącego do Santiago de Compostela. Pierwotnie była ona symbolem ukończenia pielgrzymki, a pątnik otrzymywał ją gdy dotarł na przylądek Finisterre, który w średniowieczu uważany był za koniec świata. Właśnie tam idą Ania z Martą!
Muzeum Fiedlera
Był gorący czerwcowy poranek. Stałem na przystanku Dębiec w oczekiwaniu na autobus 651, który miał mnie zawieźć do Puszczykowa. Tam właśnie umówiłem się z dziewczynami na spotkanie. Kierowca prowadził swój pojazd tak wolno, że czasami zdawało mi się, iż ciągnie wóz na własnych plecach. To złudzenie powolności potęgował żar lejący się z nieba. Pechowo wybrałem miejsce z którego słoneczko nie chciało uciec nawet na chwilę.
Pół godziny później szedłem ulicą Arkadego Fiedlera wprost do kawiarni otwartej przy muzeum tego wspaniałego podróżnika. Na rogu obok wejściu do miejsca spotkania zobaczyłem Anie. Nie miałem wątpliwości, że to ona, choć widzieliśmy się pierwszy raz w życiu. Zauważyłem, że ma ze sobą laptopa, co oznaczało, iż Marta też będzie na tym spotkaniu. Nie oznacza to wcale, że Marta jest jakimś programem komputerowym. W tej chwili po prostu przebywa w Holandii w ramach programu Erasmus. Do Polski wróci tuż przed startem ich wyprawy, który nastąpi 12 lipca.
Ania jest drobną szatynką średniego wzrostu. Po chwili spędzonej z nią w kawiarni nie miałem wątpliwości, że w ich duecie, to ona odpowiada za planowanie. Na stoliku w kawiarnianym ogródku rozłożyła minicentrum dowodzenia, czyli swojego laptopa. Dzięki temu mogliśmy połączyć się z Martą.
- Jestem bardzo zorganizowaną osobą, lubię gdy wszystko toczy się według określonego planu. – podkreśla Ania.
Jej przyjaciółka jest całkowitym przeciwieństwem tej tezy. Marta, zawsze szeroko uśmiechnięta blondynka w okularach z prostokątnymi oprawkami, to wulkan energii. Planowanie jest ostatnią rzeczą na jaką ma ochotę. Dla przykładu, gdy pytam dziewczyny jak zamierzają dotrzeć z lotniska w Bordeaux na początek trasy Camino del Norte, czyli północnego szlaku prowadzącego do Santiago de Compostela, Marta wzrusza ramionami.
- Jakoś się tam dostaniemy. – rzuca nonszalancko.
- Pamiętaj, obiecałaś mi, że się tym zajmiesz. – strofuje przyjaciółkę w rozbawieniu Ania.
Najważniejsza jest droga
- Widzisz, chyba na tym polega nasza moc przyjaźni, że jesteśmy do siebie zupełnie niepodobne. To Ania trzyma rękę na pulsie. Planuje nie tylko trasy ale zajmuje się całym zapleczem wyprawy. Ile powinnyśmy mieć bagażu, jak powinnyśmy iść. Ona nawet szuka teraz takiej sieci komórkowej, która da nam w Hiszpanii najlepsze połączenie z internetem! – wychwala przyjaciółkę Marta.
Ona natomiast, wnosi do tej drużyny doświadczenie zdobyte przez wiele lat w harcerstwie. To daje dziewczynom pewność, że wyjdą nawet z najcięższych pogodowych opresji.
- Dla mnie miesięczna wyprawa jest czymś całkiem normalnym. Dawniej co roku wyjeżdżałam na obozy harcerskie, które też trwały średnio miesiąc. Znam sposoby i potrafię przygotować się na różne wypadki. – podkreśla Marta.
Tak jak już wspomniałem, dziewczyny nie wyruszą z Polski. 12 lipca lecą do Bordeaux we Francji. Stamtąd tylko Marcie znanym sposobem muszą pokonać 200 kilometrów aby wkroczyć na początek szlaku północnego, czyli Camino del Norte w Irun.
Podróżniczki z Poznania wybrały rzadziej uczęszczany przez turystów szlak. To zwiększa ich szanse na to, by nie iść w tłumie setek innych pielgrzymów, którzy również postanowili zmierzyć się z trasą do Santiago del Compostela.
- Dla nas liczy się przede wszystkim droga, a nie cel. – przekonuje Ania – Sam fakt, że odważyłyśmy się spełnić nasze wspólne marzenie, jest wystarczającym paliwem napędzającym nas do ukończenia tej trasy. Wspaniale jest spełniać swoje marzenia! – dodaje.
- Warto poświęcić swój czas i wysiłek by się spełnić, by być szczęśliwym. Chciałybyśmy, by ludzie właśnie takie wnioski wyciągnęli z naszej wyprawy. – dopowiada Marta.
Liceum informatyczne
Prawdopodobnie nigdy nie byłoby tej wyprawy, gdyby nie to, że dziewczyny dawno temu trafiły do tej samej klasy w szkole średniej. W przeciwieństwie do wielu scenariuszy filmowych, nie zaprzyjaźniły się już pierwszego dnia.
- Poznałyśmy się lepiej, gdy okazało się, że choć jesteśmy w klasie informatycznej, to ta informatyka nie bardzo nas interesuje. – opowiada Marta – W drugiej klasie zaczęłyśmy szukać innych przedmiotów, które mogłybyśmy zdawać na maturze. No i padło na geografię. Razem chodziłyśmy na dodatkowe zajęcia z tego przedmiotu. A ponieważ zawsze między regularnym planem lekcji a tą rozszerzoną geografią była godzina przerwy, to tę godzinę spędzałyśmy razem. I tak to się zaczęło. – dodaje.
Na swoją pierwszą wspólną podróż dziewczyny wybrały Rysy. Cel był bardzo ambitny, a do tego ograniczenie czasowe wręcz niewiarygodne!
- Miałyśmy dwa dni od przyjazdu do powrotu. Wysiadłyśmy z pociągu i zaczęłyśmy lecieć w te góry. – śmieje się Ania - Na szczęście udało nam się wejść, a potem zejść bez większych przeszkód, choć tych mniejszych było bardzo wiele. To była chyba nasza pierwsza wspólna podróż, nie licząc wycieczek klasowych oczywiście. – wspomina.
Ambicje dziewczyn powalają na kolana. Każda z nich udostępniła na ich wspólnym blogu*, swoją listę marzeń. Marta chce odwiedzić wszystkie kraje Europy, chciałaby wybrać się w Himalaje i przejechać 10 tysięcy kilometrów na stopa. Ania natomiast woli skoczyć ze spadochronem, zdobyć koronę gór polskich, przejechać rowerem wschodnią granicę naszego kraju szlakiem Green Velo i założyć własną firmę. To tylko niektóre z wielu pragnień jakie można wyczytać z ich list.
Te dwie wspaniałe kobiety mają w sobie tyle energii, że gdyby można ją przerobić na prąd, to z pewnością nie zabrakłoby go ani w Puszczykowie, ani nawet w Poznaniu. Kto wie, może całemu światu dały by radę.
Czy pokonają Santiago de Compostela? Myślę, że będzie to dla nich bułka z masłem, o której chętnie opowiedzą nam już we wrześniu!
*Możecie śledzić postępy w wyprawie Ani i Marty na ich blogu: https://drogainspiracji.wordpress.com/ i profilu FB: https://www.facebook.com/drogainspiracji/ lub dołączyć do ich wydarzenia na FB:
https://www.facebook.com/events/432951777090959/