M.PIEKARCZYK: JESTEM INNYM JEZUSEM NIŻ PRZED LATY!
Zespół TSA już dziś wystąpi w klubie Blue Note. Ich wokalistę Marka Piekarczyka Poznaniacy będą mogli podziwiać również 5 listopada w tytułowej roli musicalu Jesus Christ Superstar. Nam juror The Voice of Poland opowiedział o swojej życiowej roli, atmosferze w TSA oraz dlaczego warto nosić długie włosy.
Marek Mikulski: TSA w Poznaniu, z czym do nas przyjeżdżacie?
Marek Piekarczyk: Przyjeżdżamy z naszym programem koncertowym, który ustalamy zawsze przed koncertem, więc nie wiadomo co zagramy.
Jaka atmosfera panuje w zespole? Bo z Pana książki "Zwierzenia kontestatora" wyłania się obraz ludzi, którzy się tak naprawdę nie lubią.
Łączy nas muzyka i nasze wspólne kompozycje. Nie musimy się kochać, żeby wspólnie coś dobrego stworzyć - jak wiele małżeństw - wystarczy, że nie walczymy ze sobą i już jest świetnie.
Z książki wiem, że swoje piosenki traktuje Pan jak dzieci. Czy są taki, które z biegiem lat znudziły Pana, stały się nieznośnymi szlagierami?
Piosenki, które śpiewam, wciąż budzą emocje i są aktualne. Tylko niektórych czasem unikam bo nie pasują do aktualnego nastroju czy sytuacji. Nie ma mowy o jakiejkolwiek nudzie.
Oprócz koncertu w niedzielę, zobaczymy Marka Piekarczyka w roli Jezusa 5 listopada. Lubi Pan te rolę?
To moja życiowa rola. Marzyłem o tym kiedyś i robię to zawsze z największym zaangażowaniem. Jezus, którego próbuję zagrać wymaga najwyższej uwagi i poświęcenia.
Nie jest Pan za stary na Chrystusa?
Proszę pozwolić, że zignoruję to pytanie i udam, że go nie było...
Pana Jezus, gdy jest Pan już dojrzałym mężczyzną różni się od tego z lat '80?
Człowiek dojrzewa wiele lat, tak samo moje zrozumienie i podejście do roli Jezusa kształtował czas. Teraz jest to nieco inny Jezus niż przed laty, co jest zrozumiałe.
Co zostało z Marka Piekarczyka hipisa dzisiaj?
Jestem tylko starszy i bardziej doświadczony. Staram się nie być zgorzkniałym Starszym Panem i nie jest to trudne, bo wciąż mam dużo marzeń i wiarę w to co wierzyłem w wieku 17 lat. Moje ideały się nie zestarzały i wciąż są aktualne. Nie mam w sobie goryczy i rozczarowania, bo brak we mnie oczekiwań, więc stać mnie na wierność dawnym ideałom.
W rozmowie z Leszkiem Gnoińskim dużo mówi Pan o tym, że zawsze był outsiderem, społeczeństwo Pana nie akceptowało. Ma Pan żal do Polaków, tak ogólnie?
Nie mam żalu. To obce słowo dla mnie. W utworze "51" było słowo "Żal" ale zamieniłem je na "smutek", który jest szlachetniejszym i piękniejszym słowem.
Też mam długie włosy, od dzieciństwa wielokrotnie gnojono mnie tylko ze względu na fryzurę, a to już były lata dziewięćdziesiąte i dwutysięczne. Czy ludzie w tym kraju kiedyś znormalnieją?
Jeśli jesteś kontestatorem to Twoja inność pomaga Ci wyrażać publicznie swoją odmienność. Jak Ludzie zobojętnieją na takie zjawiska, to straci sens Twoja kontestacja czy bunt. Dopóki bunt jest zauważalny dopóty działa...
Jakie plany na przyszłość?
Jest mnóstwo nowych planów ale mamy takie powiedzonko: „Jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to opowiedz o swoich planach”. Niektórzy mówią też: „Pozazdrościć apetytu”.