ANKA SASNAL: PRZEBIJAMY WRZODY NA POLSKIM BIAŁYM KATOLICKIM CIELE
Wczoraj swoją premierę miał nowy film Anki i Wilhelma Sasnalów „Słońce, to słońce mnie oślepiło”. Nam Anka Sasnal opowiedziała, dlaczego nie podoba jej się Polska i dlaczego ich najnowszy film, to niemal manifest polityczny.
Marek Mikulski: Dwa lata temu po premierze „Huby”, w zupełnie innej sytuacji politycznej i społecznej mówiła mi Pani, że myślicie o filmie nad polskim morzem. Już wtedy planowaliście zrobić film o lęku Polaków przed „obcym” o innym kolorze skóry?
Anka Sasnal: Dwa lata temu jeszcze nie miałam scenariusza ale wiedziałam, że chcę zrobić film inspirowany książką „Obcy” Alberta Camus. Chcieliśmy, żeby nasz obraz wiązał się z fabułą książki, a równocześnie był osadzony w obecnej rzeczywistości. W bohaterze Camus doszukiwaliśmy się współczesnego bohatera. Dwa lata temu problem dotyczący osób przybywających do Europy nie był w zasadzie poruszany ani dyskutowany. Nie było takich lęków, takich sytuacji, takiego wypierania się, ani takiej rzeczywistości jaką mamy teraz. Wtedy pytanie „co by było gdyby i tutaj dotarli ludzie uciekający przed wojną, uchodźcy" wydawało się nam pytaniem bardziej metaforycznym. Jednak, w trakcie pisania scenariusza okazało się, że rzeczywistość nas dogoniła, a nawet wyprzedziła. Dość dramatyczne wydaje mi się, iż w Polsce, zanim w ogóle padło pytanie dotyczące przyjęcia tych „obcych”, już pojawiła się odpowiedź „nie”.
Krytycy mówią, że za dużo w tym filmie publicystyki a za mało obrazów.
Wszyscy się przyzwyczaili, że my pracujemy obrazami, które są na tyle metaforyczne, iż można uciec od tematu. Tak było z filmem „Z daleka widok jest piękny”, gdzie wszyscy mocno analizowali formalną jego stronę. No więc powiedzmy, że to jest publicystyczny obraz.
Drugim tematem, bardzo wyraźnym w filmie, jest kościół katolicki. Sposób przedstawienia postaci księdza i zachowanie społeczności katolickiej na pogrzebie matki głównego bohatera wymusza pytanie, czy waszym zamiarem było wręcz antykatolickie ukazanie tej wiary?
Obcość bohatera „Słońce, to słońce mnie oślepiło”, wynika w pewnym sensie z postawy kościoła katolickiego. Kościół katolicki to wspólnota prawdziwych Polaków, która rości sobie prawo do wydawania opinii w sprawach, w których Kościół po prostu nie powinien zabierać głosu. Wyklucza, oskarża i mami podobnie jak politycy wizją państwa silnego bo katolickiego, czyli wyznaniowego. Taka gra w prawdziwego Polaka, którą uprawia i państwo, i Kościół - kilka pytań i okazuje się, że nie ma tutaj dla Ciebie miejsca. Główny bohater zderza się przy okazji śmierci swojej matki z takimi, obywatelami chociaż to dziś złe słowo, „prawdziwymi Polakami” z „prawdziwym narodem”, który swoją wolą wymusza na Mularzu (nazwisko głównego bohatera, przyp. red.) podjęcie pewnych decyzji.
To prowadzi nas do kolejnego wątku w tym filmie, samotności głównego bohatera.
Ten film opowiada o samotności i obcości na bardzo wielu poziomach. Dla głównego bohatera jego samotność i życie na obrzeżach rzeczywistości, brak zaangażowania, wydają się być bezpiecznym schronieniem. Dzięki temu nie musi uczestniczyć w tej rzeczywistości, która go nie interesuje, z resztą ona go nie chce i nie akceptuje. Z drugiej strony, spotykając drugiego człowieka, jeszcze bardziej „obcego” niż on sam, nie potrafi przyjąć ciężaru odpowiedzialności za tą drugą osobę, poniekąd znieczulony własną samotnością. Głównego bohatera prześladuje lęk przed koniecznością zaangażowania .Dokonując morderstwa i zdając sobie sprawę z konsekwencji, główny bohater dokonuje pewnego rodzaju aktu uwolnienia od życia po tej stronie. Więzienie, jest w pewnym sensie obietnicą samotności. Samotności bez zobowiązań, bezkarnej samotności, nie wiążącej się już ani z bezsilnością ani bezradnością.
Czy Polacy mają problem z tolerancją…
(śmiech) Mamy olbrzymi problem z tolerancją! Nie lubię tego słowa. Tolerancja zakłada pewną wyższość osoby tolerującej nad tolerowaną. Rasizm, agresja i ksenofobia grają tu większą rolę niż nam się do tej pory wydawało. O uchodźcach mówi się często, jako o nadciągającej fali, którą trzeba powstrzymać. Myślę, że prawdziwą falą, która zalewa właśnie teraz Europę jest fala rasizmu i ksenofobii. Ta jest zdecydowanie większa i silniejsza. Wydaje mi się również, że w Polsce, w świecie polityki, nie wspominając nawet o kościele katolickim, nie próbuje się nawet tego powstrzymywać.
Z niektórych środowisk politycznych i kościelnych idzie nawet sygnał pewnego przyzwolenia.
Teraz okazało się, że to wypłynęło i wciąż płynie wartkim strumieniem zalewając całą Polskę. Czy dwa lata temu przyszłoby Panu do głowy, że gdzieś może odbywać się msza z okazji rocznicy ONR za zgodą władz kościoła i pełną oprawą? Faszyści w kościele, ale to już też było! Polski nacjonalizm jest głęboki, zakorzeniony, jest historią, tradycją i marzeniem.
Oczami wyobraźni widzę reakcję prawicowych mediów na Wasz film, dlatego nie mogę o to nie zapytać, czy Sasnalom Polska się nie podoba?
Taka jaką jest teraz bardzo się nie podoba!
Do jakiej refleksji chciałaby Pani doprowadzić widzów?
Zatrzasnęliśmy bramy raju i czekamy na barbarzyńców, a z drugiej strony sami w tym raju czujemy się zbyt często obcy. Najważniejsze jest pytanie o obcość i jej powody. I nie chodzi tylko o Polskę.
Dlaczego swoimi filmami tak drapiecie Polskie rany?
A Pan myśli, że Polskę to boli? Zresztą, to nie są rany, bo tymi to się Polska lubi pochwalić. To raczej wrzody, są takie do przebicia na polskim białym katolickim ciele.
Więc wywołując wilka z lasu zapytam, czy już jest plan na nowy film? Tylko niech Pani nie mówi, że planujecie film o polskich górach.
(śmiech) Nie, gór obydwoje nie lubimy, więc to byłaby perwersja. Mówiliśmy tu o kościele katolickim i ja chciałabym pogrzebać w tej duszy polskiego kościoła. Jeśli ona jeszcze istnieje.