PIĄTEK, SOBOTA, NIEDZIELA Z KULTURĄ
Tradycyjnie w na weekend garść informacji o tym, co warto zobaczyć, usłyszeć, oraz dokąd pójść. Dla duszy, ciała i wszystkich zmysłów.
Jeszcze dziś i jutro warto zajrzeć do kościoła oo. Dominikanów przy alei Niepodległości. Odbywają się tam koncerty w ramach trwającego Festiwalu Nostalgia. – Choć zwykle oczekujemy od muzycznych wydarzeń powiewu świeżości, nowości i współczesności, oraz pewnego rodzaju zaskoczeń. W przypadku Nostalgii typ artystycznego apetytu jest trochę inny. Organizatorzy powtórnie zapraszają tych samych gości, kompozytorów i wykonawców. Oni, jak i publiczność chętnie wracają do tematów muzycznych poruszonych pięć, czy siedem lat temu – pisze Magdalena Lubocka, na łamach Biuletynu Miejskiego. Koncerty trwają od czwartku, zawsze o 20:30. Wstęp wolny, wejściówki do odbioru w Centrum Informacji Miejskiej.
Na ulicy Grochowe Łąki 5 warto dotrzeć w Sobotę. Od godziny 23 do 5 rano, będzie można usłyszeć Lapaluxa. Stuart Howard trzydziestoletni Brytyjczyk łączy w swojej twórczości elementy muzyki elektronicznej i popu, uzupełnia to wszystko o ciekawy wokal. – Wokale w postaci zsamplowanych wersów lub pomruków czy nucenia, towarzyszą niemal każdemu utworowi . Poddawane ciągłym manipulacjom, krótkie teksty o retro stylistyce, dzięki prostocie tworzą intrygujące, ale wciąż odprężające kompozycje – podsumowuje na łamach Biuletynu, Zuzanna Kubiak. Wszystkich którzy chcę mruczeć, nucić i tańczyć zapraszamy do klubu Project Lab, sobota, godzina 23. Wstęp 15/20 złotych.
Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego zaprasza na premierowy spektakl inspirowany reportażem, dziennikarza Włodzimierza Nowaka. Uzupełniony o materiały archiwalne i prasowe. – Oto opowieść, która mogłaby stać się podstawą scenariusza zasługującego na Oscara. Opowieść o dzieciach, które w wyniku zawirowań historii musiały zmieniać dwukrotnie tożsamość narodową, język oraz… matki. O ludziach, którzy mimo wojennych przeżyć odrzucili uprzedzenia i nauczyli się żyć z bagażem złych i dobrych doświadczeń i o, człowieczeństwie wynoszącym się ponad międzynarodowe animozje – o tym dowiedzieliśmy się z Teatru Nowego. Warto? Tak. Czasem w życiu by zrobić krok w przód, trzeba się najpierw cofnąć. Do przeszłości, do korzeni.
Wspierając narodową kinematografię warto udać się na film. Szczególnie, że notujemy wiele nowości na wysokim poziomie. Kino Muza i Rialto, zapraszają na „Zbliżenia” Magdaleny Piekorz. - Marta (Joanna Orleańska) ma 37 lat. Bez przerwy odzywający się sygnał telefonu: "Martusiu, odbierz tu mama!" nie pozwala jej czuć się swobodnie nawet w najbardziej intymnych chwilach. Lata spędziła ona z matką (Ewa Wiśniewska) pod jednym dachem i ich bliska relacja sprawia, że kobieta nie potrafi rozpocząć życia na własny rachunek. Mimo że prawie każda wizyta u mamy kończy się awanturą, Marta wciąż do niej wraca. Kobiety nie potrafią bez siebie żyć, dłuższa rozłąka jest dla nich cierpieniem. Tej sytuacji próbuje sprostać Jacek, który chce stworzyć z Martą prawdziwy dom... – podsumowuje w swoich materiałach, dystrybutor filmu, Kino Świat. Warto zobaczyć, tym bardziej, że Piekorz wyreżyserowała wcześniej, licznie nagradzane „Pręgi”, nowy film, pochodzi zaś, ze słynnego studia „TOR”.
Na niedzielę, jeśli nie dopisze pogoda, warto wziąć do ręki książkę Piotra Bojarskiego o tytule "Pętla". Czwarty tom przygód Komisarza Kaczmarka, rozwiązującego zagadki przestępstw kryminalnych w przedwojennym Poznaniu. Wydana przez Wydawnictwo Miejskie Posnania powieść, jest realną alternatywą na niepogodę. Oto fragment: Topielec leżał twarzą do dna, kołysząc się na mętnej wodzie. Anemiczne fale Warty wprawiały jego popielaty korpus w makabryczny pląs. Wyglądał dość oryginalnie jak na zaawansowaną jesień – pławił się bowiem w rzece przyodziany tylko w slipy (…) Nad denatem pochylało się trzyosobowe konsylium. Największy z mężczyzn, słusznych rozmiarów jegomość pod czterdziestkę, ubrany w eleganckie spodnie i modny płaszcz od Konkiewicza, czochrał dłonią rozwichrzone baki. Na jego obliczu malowało się zdumienie, pomieszane z niepewnością…
Wśród nich z pewnością był też komisarz Kaczmarek. To minimalna, niewielka część, powieści Bojarskiego. „Pętlę” pewnością warto przeczytać. Ja chyba już znalazłem zajęcie na weekend.