NA TŁUSTY CZWARTEK... FAWORKI!
I nastał ten dzień! Tak, zdecydowanie należy on do łasuchów. Czy jest ktoś komu dzisiaj nie cieknie ślinka na myśl o słodkościach, z jakimi związana jest ta tradycja? Tłusty czwartek to jednak nie tylko pączki. Co powiedzie na inny przysmak... chruściki?
- Najbardziej smakowały mi wypiekane w jednej z cukierni w moim rodzinnym Toruniu. Nie trudno odgadnąć, o którą piekarnię chodzi, gdyż można ją poznać po kilometrowej kolejce. Ostatnio jednak zaczęłam przyrządzać różne wypieki w domu, w tym także chruściki. Uwielbiam je, są zdecydowanie lepsze od pączków. I chyba tak nie tuczą, mam przynajmniej taką nadzieję – przekonuje Urszula, mieszkanka Starego Miasta.
Teraz w czasach zdrowego odżywiania niektórych trudno namówić na słodki grzech, także w tym dniu. Jednak i dla takich osób stworzono alternatywę. Przykładowo można skosztować chruścików na mące orkiszowej i ksylitolu. - Ciasto należy podzielić na mniejsze kawałki i każdy rozwałkować na bardzo cienki płat, czym cieńszy tym lepiej. Następnie z ciasta wykrawamy nożem pasy, które następnie dzielimy na krótsze kawałki. Każy nacinamy pośrodku. Potem przez te nacięcie w środku przewlekamy koniec ciasta, aby uzyskać odpowiedni kształt – podpowiada Katarzyna Malec, która uwielbia wypiekać dla rodziny i przyjaciół. - Po przygotowaniu wszystkich kawałków ciasta należy rozgrzać w garnku olej i podgrzać go do ok. 180 stopni Celcjusza. Następnie faworki smażymy z obu stron na złoty kolor, a po usmażeniu odsączamy na ręczniku kuchennym – uzupełnia.
Dla osób dbających o linie mała podpowiedź, gęstą śmietanę można zastąpić jogurtem naturalnym. - W smaku są równie dobre, kruche i delikatne. Smak zdecydowanie zbliżony do faworka tradycyjnego – tłumaczy Katarzyna.
Chruściki drożdżowe?
Być może brzmią nie zbyt tradycyjnie, ale sama odkąd pamiętam zajadałam się nimi u babci.
- O tym przepisie dowiedziałam się przypadkiem. Spotkałam raz znajomą na rynku w Swarzędzu i ona podpowiedziała, że właśnie w taki sposób przyrządza faworki. To było dość dawno temu. Wypróbowaliśmy, wszystkim zasmakowało i tak już pozostało – wyjaśnia Bolesława Kowalewska, moja babcia. - Wycina się je tak samo jak zwykłe faworki. Nie ma przy tym wiele pracy. A nie wszystkim przecież smakują twarde, tradycyjne faworki. Te nasze świeżo upieczone są pulchne i miękkie – dodaje.
Zatem u nas to taka można by rzec rodzinna tradycja, serwowana nie tylko od święta. Posypane najczęściej (a właściwie to zawsze) cukrem pudrem smakują wybornie. I jak tu potem liczyć kalorie? :)
A Wasz ulubiony przysmak na dziś? Jakieś propozycję? Chętnie wypróbujemy, wszak trochę jeszcze z tego dnia zostało...