FUNDAMENTEM TRAKTU KRÓLEWSKO-CESARSKIEGO MA BYĆ OPOWIEŚĆ
Na wczorajszym posiedzeniu Komisji Kultury i Nauki oraz Komisji Rewitalizacji radni dyskutowali m.in. o TRAKCIE Królewsko-Cesarskim. - Warto go dostosować do nowoczesnej instytucji i formy, jaką ma Brama Poznania. Obecnie nie wpisuje się on w ideę interpretacji dziedzictwa, nie jest narracyjny. Stąd decyzja, aby podjąć działania z jego redefinicją – przekonywał na spotkaniu Robert Mirzyński, dyrektor Centrum Turystyki Kulturowej Trakt.
Dyrektor podkreślał także, iż odkąd istnieje Brama Poznania zmienił się ruch turystyczny. - W przeciągu 12 miesięcy, z perspektywy Bramy Śródkę i Ostrów Tumski odwiedziło ponad 170 turystów, z czego na różnego rodzaju wydarzenia biletowane przyszło blisko 100 tysięcy osób. Ważne jest zatem budowanie wzajemnej relacji między TRAKTEM a Bramą Poznania – przekonuje. - Po analizie doszliśmy do wniosku, że warto skrócić szlak; zacząć na Ostrowie Tumskim i Śródce, a zakończyć na dzielnicy zamkowej, wówczas ta nazwa stanie się bardziej spójna – dodaje.
- Uważamy, że Jeżyce, Wilda i Łazarz są ważnymi miejscami dla historii Poznania i warto stworzyć szlaki dzielnicowe. Ich centrum byłyby rynki: łazarski, wildecki oraz jeżycki. Jest to bowiem ciekawa specyfika naszego miasta i małych społeczności dzielnicowych. W ten sposób chcemy wpisać się też w dalsze działania rewitalizacyjne – podkreśla Robert Mirzyński. - Tak, jak zmieniła się Śródka dzięki Bramie Poznania, tak uważamy, że mamy szansę przyczynić się do zmian rewitalizacyjnych tych trzech dzielnic – uzupełnia.
„ Nie chcemy ograniczyć się do głównej osi szlaku miejskiego, tylko rozbudować go”
Główna oś TRAKTU Królewsko- Cesarskiego miałaby przebiegać od Bramy Poznania do placu im. A. Mickiewicza. W sumie składałaby się z trzech stref. - Wynika to z postulatu, który pojawił się przy analizach turystycznych dokonywanych przez PLOT. - Turysta przyjeżdża do Poznania na jeden dzień, rzadko kiedy zatrzymuje się na dłużej. Dlaczego tak się dzieje? Być może nie ma odpowiedniej propozycji. Pomyśleliśmy sobie, że podzielenie TRAKTU na trzy części, pozwoli spędzić w Poznaniu weekend, prezentując poszczególne trzy obszary. Nie chcemy ograniczyć się do głównej osi szlaku miejskiego, tylko rozbudować go – przekonuje dyrektor Mirzyński.
Fundamentem będzie opowieść, która ma dotyczyć Ostrowa Tumskiego, Starego Miasta i Śródmiasta. O rozbudowywaniu narracji opowiedział Bartosz Małolepszy, główny specjalista ds. turystyki Centrum Turystyki Kulturowej TRAKT. - Chodzi nam o większe odwołanie się do epok, będziemy starali się udowodnić, że ta odległa przeszłość ma tak naprawdę wiele wspólnego ze współcześnie żyjącymi ludźmi. Chcemy te pojęcie odczarować i nadać mu inne znaczenie. Trzeba w tym wszystkim pamiętać, że postacie królów i cesarzy były znaczące w dziejach Poznania, szczególnie do wieku XIII, natomiast najważniejszym bohaterem zbiorowym są mieszkańcy, którzy pojawiają się w naszej opowieści – stwierdza Małolepszy.
- Biorąc pod uwagę te tysiąc lat historii, doszliśmy do wniosku, że patrząc wstecz obserwujemy, iż w tym mieście ciągle coś się dzieje. Pojawiają się nowe wydarzenia, których inicjatorem są mieszkańcy miasta mający określone cele i marzenia. Ta opowieść, aby być aktualna musi być próbą spojrzenia na przeszłość przez perspektywę własnych potrzeb. Wówczas to, co działo się kiedyś, tak bardzo odległe, poprzez wspólne doświadczenia staje się nam bliskie – przekonuje spec. ds. turystyki.
P. Alexandrowicz: „W tym obrazie zamazany jest główny dramatyzm”
Z ideą TRAKTU Królewsko- Cesarskiego nie do końca zgadza się radny Przemysław Alexandrowicz (PiS). - Powiem coś, co mówiłem 12 czy nawet 13 lat temu, kiedy rodziła się idea tego szlaku. Wówczas nie przekonałem radnych, ale nadal pozostaję przy swoim zdaniu – rozpoczyna swą wypowiedź. - W tym obrazie zamazany jest główny dramatyzm, podobnie jak w lansowanym kiedyś ujęciu, że Poznań to miasto trzech kultur. Nie mówi się o tym, że dwie kultury ostro ze sobą walczyły, po czym jedna wtargnęła tu siłą, zostawszy następnie wygnana, a powróciwszy wymordowała doszczętnie tą trzecią. Różne rzeczy możemy mówić o Warszawie, patrzymy na nią krytycznie, ale oni nie wpadli na Trakt Królewsko- Carski. Jakoś im to przez myśl nie przeszło – zauważa Alexandrowicz. - Dla mnie w nazwie TRAKT Królewsko- Cesarski, zawsze będzie wybrzmiewała nutka upokarzającej zależności. Cesarze, królowie pruscy podbili Poznań, okupowali przez 125 lat i wydzierali poczucie antypolskości, burzyli zabytki, palili kościoły. Wiem, że państwa nie przekonam, ale nikt mnie nie nakłoni do akceptacji TRAKTU Królewsko- Cesarskiego – podsumowuje.
- Czyli jak rozumiem w TRAKCIE ma pojawić się więcej martyrologii narodu Polskiego? - dopytuje Grzegorz Jura. - Więcej królów, mniej cesarzy – odpowiada Przemysław Alexandrowicz.
Z tym zdaniem nie zgadza się Wojciech Kręglewski (PO). - Ta teza nie jest jednoznaczna, w historii pojawiły się też elementy współpracy obu żywiołów; niemieckiego i polskiego. Nie można tego rysować w sposób przedstawiający wyłącznie złe strony, bo wówczas doprowadza się do sytuacji niezaleczenia ran. Uważam, że w sytuacjach konfliktowych te elementy niepotrzebnie wyprowadza się do przodu, wskazując na to, że nie można ze sobą współdziałać tylko dlatego, że mamy bardzo złą historię – uważa radny.
Według Tomasza Lipińskiego (PO) w idei TRAKTU Królewsko- Cesarskiego nie chodzi o to, aby gloryfikować czas zaborów. - Okres cesarski ewidentnie odcisnął swoje piętno na Poznaniu, nie chodzi tylko o tzw. dzielnice cesarską, ale także o polskie inicjatywy typu Biblioteka Raczyńskich czy Teatr Polski, które wówczas powstawały. Poza tym nie mamy się czego wstydzić, Poznań wyszedł z tego zwycięsko, z czego jesteśmy dumni. Moim zdaniem nie można tego wymazać z historii naszego miasta – twierdzi Lipiński.
„Tu zaczęła się Polska!”
Na inną rzecz zwrócił natomiast uwagę wiceprzewodniczący Rady Miasta Michał Grześ. - Uważam, że za mało eksponujemy to, co najlepiej by się sprzedało. Jeżeli chcemy rywalizować z Krakowem, Warszawą czy Gdańskiem, to tylko i wyłącznie hasłem: tu się Polska zaczęła. Ja w ogóle dziwię się, że tego zdania, które wypowiedział papież Jan Paweł II nie ma na elewacji budynku Bramy Poznania. Powinno się je wypisać w różnych językach świata, aby z daleka wyraźnie było widać, że to właśnie tutaj zaczęła się Polska – przekonuje. - Nie wiem czy turyści mają ochotę chodzić po rynku łazarskim, bo to jednak jest egzotyka. Jedyną rzeczą, która może ich tak naprawdę zainteresować jest właśnie to, o czym mówię. I nie rozumiem, dlaczego tego nie zauważamy – podsumowuje radny Grześ (PiS).
- Bardzo podoba mi się ten pomysł – przyznaje Tomasz Lipiński, podkreślając, iż elewacji budynku brakuje przysłowiowej kropki nad i. - Zapisanie tego zdania w różnych językach byłoby idealnym dopełnieniem – uzasadnia.
Być może jest to kolejny pomysł na przyciągnięcie turystów nie tylko z Polski, ale i z zagranicy. W końcu to naszy powód do dumy!