KRZESŁA, KRATY, SZNURY I TRUCIZNA...CZY NA PEWNO TYLKO DLA WINNYCH?
...a pytanie o karę śmierci wciąż aktualne!
Większość oskarżonych siedzących przed sądem lub ławą przysięgłych broni się i zapewnia o swojej niewinności, niestety nie zawsze zostają wysłuchani. Nikt nie wierzy osobie podejrzanej. Pewnie jest to zrozumiałe i słuszne, jeśli oskarżony nie ma alibi, ale ma motyw, a do tego są świadkowie, którzy widzieli go na miejscu zdarzenia. Najczęściej wymiar sprawiedliwości nie myśli się w wydawaniu wyroków, ale…niestety istnieją takie sprawy, które powinny mieć zupełnie inne zakończenie. Źle przeprowadzone rozprawy i okrutne pomyłki można znaleźć zarówno w czasach przeszłych, jak i w dzisiejszych. Czasem pomyłki bywają ekstremalne, kiedy wykonano wyrok śmierci na niewinnej osobie. Przykładem jest sprawa Colina Campbella Rossa z 1921 roku. Był złodziejem oskarżonym w Australii za gwałt i morderstwo dwuletniej dziewczynki. Nikt nie uwierzył w jego niewinność. Wykonano na nim okrutną karę śmierci. Powieszono go, a pętla została wykonana tak, aby zaciskała się jak najwolniej. W 2006 roku po raz drugi zbadano jego sprawę, okazało się, że Ross był niewinny. Został pośmiertnie uniewinniony po… 86 latach.
Kolejną tego typu sprawą była rozprawa sądowa Larry’ego Griffina. W 1980 roku został oskarżony o zastrzelenie dziewiętnastoletniego dealera narkotyków, świadkiem składającym obciążające zeznania był inny przestępca liczący na zmniejszenie swojej kary. Dlatego mimo że nie widział na miejscu zdarzenia Larrego, złożył zeznania przeciwko niemu. Poza tym wpływ na niesprawiedliwy osąd miało też powołanie niedoświadczonego adwokata, który w linii obrony nie wykorzystał nawet alibi Griffina. Błędem w sprawie było również to, że sędziowie nie przyjrzeli się zeznaniom karanego wcześniej świadka, który zeznał, że Griffin strzelał z pistoletu prawą ręką, mimo że był leworęczny. Nikt nie przywiązywał uwagi do zeznań pozostałych świadków, którzy wskazywali na zupełnie innego sprawcę. Oskarżony został skazany na śmierć poprzez wstrzyknięcie do żył trucizny.
Te dwie sprawy świadczą o okrutnych pomyłkach, które wpływają na życie wielu ludzi. Nie należy zapominać o rodzinach skazanych, które nigdy nie odzyskają swoich bliskich, a które przez lata narażone były na szykanowanie i odtrącenie społeczne.
Wśród błędnie skazanych znajdowały się także dzieci i niepełnosprawni umysłowo lub fizycznie ludzie. Smutnym przykładem jest czternastoletni Georg Sitnney. Oskarżony był o morderstwo dwóch dziewczynek w Karolinie Południowej. Sitnney był najmłodszym straconym w XX wieku w USA. Ława przysięgłych decyzję o karze śmierci podjęła ponoć dosłownie w kilka minut. Kara śmierci została wykonana, narzędziem było krzesło elektryczne. Chłopiec był tak mały, że pasy były za szerokie i w czasie wykonywania wyroku musiał siedzieć na książce telefonicznej.
Eksperci kryminalistyki podejrzewają, że w dzisiejszych czasach, co roku, około 300 niewinnych osób trafia do polskich więzień. Oczywiście współcześnie nowe technologie przyniosły skuteczniejsze rozwiązania medyczne, nowe technologie przydają się pracownikom medycyny sądowej. Kiedyś skazani uznawani byli za winnych, jeśli odciski ich palców miały 12 punktów zgodnych z odciskami znalezionymi na miejscu zbrodni. Zdarzały się jednak okropne pomyłki, kiedy skazywano ludzi na śmierć, a później okazywało się, że inny podejrzany ma linie zgodne w większej ilości punktów niż skazany. Dlatego naukowcy dalej szukają nowych lepszych rozwiązań. Mimo wszystko trzeba myśleć pozytywnie, ponieważ liczba pomyłek dzięki technologii zdecydowanie maleje.
Nie będę oceniać, nie odpowiem na pytanie czy kara śmierci jest potrzebna, czy nie, ale pewnie gdyby jej nie wykonano w opisanych przeze mnie przypadkach, to jakieś Archiwum X mogłoby raz jeszcze zweryfikować sprawę, a skazanych uwolnić od kary i uniewinnić.
NATALIA PIECHOWIAK
XXV Liceum Ogólnokształcące
im. Generałowej Jadwigi Zamoyskiej
w Poznaniu
---------------------
Artykuł powstał w ramach współpracy portalu Miastopoznaj.pl oraz Liceów Ogólnokształcących z Wielkopolski w ramach projektu "Akademia Młodego Dziennikarza".