CO DALEJ Z OGRÓDKIEM JORDANOWSKIM PRZY SOLNEJ?
Na ostatnim posiedzeniu Komisji Kultury i Nauki, radni dyskutowali o dalszych losach Uniwersytetu Artystycznego w kontekście jego budynków i dalszej rozbudowy. Jednym z ważnych punktów obrad był Ogródek Jordanowski. - W niedalekiej przyszłości, chcemy zagospodarować ten teren, który nie ma być tylko i wyłącznie przeznaczony do dydaktyki, ale ma spełniać rodzaj otwartej przestrzeni dla miasta – tłumaczy rektor prof. Marcin Berdyszak.
Temat został poruszony w celu omówienia zabytkowego obiektu Komendantury Wojskowej a planach Uczelni Artystycznej. Wśród radnych koncepcja ingerencji w Ogródek Jordanowski wywołała mieszane uczucia. Starał się jej bronić architekt Michał Pawłowski. - Mamy taki nieśmiały pomysł, aby ten niegdyś wspaniały obiekt przywrócić miastu. Nieskromnie uważam, że jest to nasza szansa. W tej nowej perspektywie, o której mówimy pojawią się środki, które wiemy, że moglibyśmy przeznaczyć na ten cel – wyjaśnia. - Jednocześnie uważamy, że to miejsce szczególne, zarówno w historii Poznania, jak i ważne urbanistycznie, zasługuje na lepszą oprawę architektoniczną. Warto też podkreślić, że urbanistycznie to miejsce kończące al. Marcinkowskiego, która przez ostatnich kilka lat przechodzi swój renesans. To stwarza okazję do tego, aby ta ulica stała się salonem kultury w naszym mieście. Nie tylko dlatego, że nasza uczelnia mieści się przy tej wspaniałej osi urbanistycznej, ale także dlatego, że jest tam Muzeum Narodowe czy Biblioteka Raczyńskich. Chcielibyśmy, aby za kilka lat w tym miejscu powstał nowy gmach, w nowym sensie technicznym – dodaje.
- Bazując na tych dokumentach, które mamy na temat formy architektonicznej, chcemy, aby budynek zyskał prawdopodobnie taki wygląd jak dawniej. Zdecydowanie widzimy tu potencjał dla działań kulturalnych, zarówno w samym budynku, jak i otoczeniu – podsumowuje.
Budynek „A”
Patrząc na budynek „A” Uniwersytetu Artystycznego, mieszczący się przy al. Marcinkowskiego, można pokusić się o pochwałę. Zyskał on nowe powierzchnie, część jest jednak wciąż w planach. - To pierwszy krok w kierunku cywilizowania przestrzeni naszej uczelni. Ta działka, która sąsiaduje z nami na tyłach tego budynku byłaby tym drugim krokiem. Mamy aspirację być uczelnią, która prezentuje w zakresie artystycznym europejski standard i mamy nadzieję, że infrastruktura naszej uczelni też za tym podąży – przekonuje rektor.
Podczas spotkania, radni mieli możliwość zwiedzenia poszczególnych pomieszczeń budynku „A” m.in. dziedzińca w nowej odsłonie czy przestrzeni warsztatowej. - To możliwości realizacyjne, aspekty graficzne, scenografia, film. Mamy nadzieję, że studenci będą mogli niedługo z tej przestrzeni korzystać – sugeruje Berdyszak.
Nowy dziedziniec. Fot. https://www.facebook.com/UAP.Poznan
K. Kretkowska: „Zostawcie Ogródek Jordanowski w spokoju!”
Najwięcej uwagi poświęcono jednak budynkowi „D” Uniwersytetu Artystycznego. Dość krytycznie do jego obecnego stanu odniosła się radna Katarzyna Kretkowska (ZL). - Budynek, który należy do Miasta, został wydzierżawiony na potrzeby uczelni. Wówczas można było usłyszeć Państwa wizje, jak to zostanie podniesiony na duchu i materialnie, jak zagospodarujecie rzeźbami 1/3 ogródka. W efekcie mieliście Państwo dbać o budynek. Ogródek, na szczęście pozostał ogródkiem, ale pojawiły się dwie maszkary (budynki), które zniechęcają mnie do tego, aby jakąkolwiek współpracę, w tym miejscu, kontynuować z uczelnią artystyczną – przyznaje.
- Czy to jakiś dowcip? Poznaniacy mają na ten temat określone zdanie i ja także. Te maszkary poszły na Wasze konto, nawet jeżeli postawił je ktoś inny – dodaje, zaznaczając, iż przestrzega przed jakąkolwiek ingerencją w Ogródek Jordanowski. - Już kiedyś była podobna akcja, jedna z sieci chciała tu stawiać hotel. Wówczas była pełna mobilizacja społeczna, zebrano kilka tysięcy podpisów. Jesteśmy w śródmieściu, gdzie jest mało takich miejsc. Zostawcie ten Ogródek Jordanowski w spokoju – apeluje.
Władze uczelni podkreślają jednak, że nie mają intencji, aby tę przestrzeń niszczyć. Rektor dodatkowo zaznacza, iż o sąsiednią działkę walka trwała przez sześć lat. - W końcu udało się to wszystko nabyć, przygotowywana jest zatem perspektywa rozwoju. Przygotowaliśmy się do tego, aby rozbudowa miała swoją kontynuację – deklaruje.
Dla uczelni artystycznej ważna jest technologia
Katarzyna Kretkowska podpowiada inne lokum. - A czy nie możecie zakupić Wydziału Historycznego, który przeniósł się na Morasko? Stary gmach znajduje się nieopodal, w centrum, a nam jako Miastu zależy na tym, aby był wykorzystywany – podkreśla.
- Dla uczelni artystycznej technologia jest niezwykle ważna. Poza tym bardzo nam zależy na tym aby dydaktykę scentralizować, czyli aby znajdowała się w jednym miejscu. Aby student mógł w obrębie jednego budynku poruszać się między różnymi warsztatami i mieć pewną swobodę twórczą – usłyszała w odpowiedzi. - Najlepszą promocją miasta jest kultura, inne miejscowości zdają sobie z tego sprawę i bardzo dobrze to wykorzystują. Nam także zależy na dobrych relacjach – dopowiada Pawłowski.
Co Miasto może na tym stracić?
Wątpliwości ma także radny Przemysław Alexandrowicz (PiS). - Jak w starym żydowskim kawale, co możemy na tym stracić? - zapytał. Władze Uniwersytetu wolały jednak odpowiedzieć w nieco inny sposób. - Chcemy powiedzieć raczej, co uczelnia może dać Miastu. Nami można się chwalić, nas trzeba wykorzystać. My możemy w tym pomóc, ilość rzeczy, które robimy jest taka, że spokojnie byłaby to działalność kulturalna średniej wielkości miasta. Druga rzeczą są wydarzenia, które odbywają się na terenie naszego miasta. Gospodarzem każdej imprezy, która dzieje się poza terenem naszej uczelni jest właśnie Miasto, problem w tym, aby ono chciało uznać je jako swoje – brzmi odpowiedź.
- Pomysł jest ciekawy, trzeba by go jeszcze zrealizować tak, aby przestrzeń zieleńca naruszyć w minimalny sposób, ponieważ to jest jedyny plac zabaw dla dzieci na Starym Mieście. Mieszkańców tu jest coraz mniej, ale my nad tym ubolewamy, nie zależy nam na tym, aby to pogłębiać. Ponadto nie chcemy budować konfliktu społecznego z radą osiedla Stare Miasto, której trudno w tym momencie nie przyznać racji – stwierdza Alexandrowicz.
Michał Grześ, również z Prawa i Sprawiedliwości przywołał pewne wspomnienia. - Pamiętam, jak prawie 20 lat temu Akademia wymuszała na Radzie Miasta przekazanie budynku „D”. Ja byłem dosyć sceptyczny, choć wówczas padały argumenty, że ten budynek niszczeje, szpeci Poznań, a jak Akademia go przejmie, to zamieni to miejsce w piękny kawał naszego miasta – przypomina. - Obecnie jest następna próba obietnicy, że jak damy wam ziemię, to zrobicie z tego cacuszko. Być może, ale co jeśli nie? Czy macie fundusze, czy możecie zagwarantować, że to powstanie, czy dostaniecie grunt, a to będzie przez kolejnych 20 lat niszczało – dopytuje.
Do sprawy odniósł się rektor. - Wówczas wewnątrz budynku nie uwzględniono elewacji, bo budynek się sypie – informuje.
J. Frankiewicz: „Czy jedynym uzasadnieniem dla odbudowy budynku w niepełnym kształcie jest plac zabaw dla dzieci?”
Radna Joanna Frankiewicz (PRO) powróciła do zagadnienia związanego z Ogródkiem Jordanowskim. - Uważam, że fajnie byłoby pokusić się o zbudowanie tego w całości, myślę, że ten zakątek stałby się ozdobą miasta. W celu polemiki z takimi argumentami, żeby nie naruszać zieleni, odpowiadam: mamy niedaleko Cytadelę, gdzie tej zieleni jest mnóstwo - przekonuje. - Myślę, że dla polepszenia krajobrazu budowa tego domknięcia byłaby rewelacyjna. Czy jedynym uzasadnieniem dla odbudowy budynku w niepełnym kształcie jest plac zabaw dla dzieci? Z całym szacunkiem, ale ten argument wydaje mi się śmieszny. To nieporównywalna skala z pięknem tego historycznego budynku – uzupełnia.
To oburzyło z kolei Artura Różańskiego (PiS). - Dla ludzi w centrum jest to ważne. Ogólnie uważam, że koncepcja przywrócenia tego wyglądu jest dobra, ale na tyle, na ile jest to możliwe, należy zachować Ogródek. Nie można mówić, że dzieci i ich potrzeby są nieważne – dodaje.
Głos w sprawie zabrał architekt Michał Pawłowski. - Te inwestycje nie są w kolizji, powierzchnia jest na tyle duża, że można myśleć o nadaniu nowego kształtu placu zabaw. To jest jednak kwestia rozmowy o szczegółach. Jeżeli mówimy o ingerencji w tę przestrzeń, to ewentualnie myślimy o zmianach w sferze wejścia do Ogródka Jordanowskiego – przekonuje.
Natomiast według Joanny Bielawskiej-Pałczyńskiej, Dyrektor Miejskiego Biura Konserwatora Zabytków lepiej mówić o budowie, aniżeli o odbudowie. - Należy sobie odpowiedzieć na pytanie czy my dzisiaj, w XXI wieku, jesteśmy w stanie odbudowywać zabytki i czy jest to nam potrzebne? Na pewno nie tą technologią, nie w tej lokalizacji. Uważam, że rozsądniej byłoby postawić budynek podobnej skali, z elewacją, która będzie komponować się z tym historycznym budynkiem, mieszczącym się za – twierdzi Bieławska-Pałczyńska.