DLA TYCH DZIECI WARTO!
Rękodzieło, plastyka, muzyka, taniec, to nie jest spis dodatkowych zajęć w prywatnej, elitarnej szkole. Fundacja Małymi Oczami zajmująca się dziećmi z biednych i dysfunkcyjnych rodzin, organizuje zajęcia z arteterapii, pomagania przez sztukę. Ale to tylko jedna z gałęzi ich działalności.
Sztuka pomocy
- Działamy na rzecz dzieci z rodzin ubogich, dysfunkcyjnych i zastępczych. W świetlicy prowadzimy zajęcia z socjoterapii, arteterapii, logopedyczne, artystyczno-plastyczne oraz gry na gitarze. Są również warsztaty artystyczne, bajkowe. Organizujemy też kolonie i zimowiska, by pokazać tym dzieciom, że jest możliwość lepszego życia. Są lepsze perspektywy na przyszłość – Dagmara Bydałek prezes fundacji Małymi Oczami.
Ważnym i wyjątkowym działaniem fundacji jest pomaganie dzieciom za pomocą arteterapii. To rodzaj psychoterapii, która wykorzystuje twórczość w zajęciach terapeutycznych. Mówiąc prościej, jest to leczenie sztuką.
- Zajęcia artystyczne, plastyczne, muzyka. Dzięki arteterapii nasi podopieczni doznają czegoś, z czym nie spotykają się w szkołach a już na pewno nie w domach. Takie działania nastawiają dzieci na pozytywne myślenie – twierdzi Bydałek.
„Od uczestnika arteterapii nie wymaga się specjalnych umiejętności czy talentu artystycznego. Ważny jest sam proces tworzenia, ekspresja emocji, a także wspólne odczytywanie dzieła przez tworzącego i terapeutę. Leczenie sztuką wiąże się ze ściśle psychoterapeutycznym kontekstem działań. To odróżnia arteterapię od terapii zajęciowej czy zajęć plastycznych. W przypadku arteterapii psychoterapeuta nie jest nauczycielem czy krytykiem, ale spełnia rolę przewodnika i towarzysza. Ma zachęcać pacjenta do tworzenia nowych znaczeń i ich interpretacji. Pacjent zaś jest twórcą, który dzieli się własnymi skojarzeniami, interpretacjami i odczuciami. Arteterapia daje chorym szansę lepszego zrozumienia siebie i poznania natury swoich problemów. Terapia przez sztukę może prowadzić do zmiany widzenia własnej osoby.” czytamy na portalu abczdrowie.pl .
Pomoc pomagającym
- Jesteśmy całkowicie samodzielną fundacją, miasto nie wspiera nas żadnymi funduszami. Korzystamy z własnych środków by Małymi Oczami mogła istnieć. Organizujemy zbiórki publiczne by utrzymać lokal w którym znajduje się nasza siedziba. Sprawa utrzymania fundacji to twardy orzech do zgryzienia. Ale dla tych dzieci warto! Dzięki nam wiedzą, że można mieć coś lepszego w życiu – przekonuje prezes fundacji.
Działająca od ponad trzech lat fundacja zapracowała sobie na wielkie przywiązanie swoich podopiecznych. Jak twierdzi Dagmara Bydałek, nawet dzieci, które wyprowadziły się z terenu działań organizacji wracają na ferie i zimowiska. Docelowo fundacja swoją działalnością ma objąć nie tylko tereny należące do Poznania. Niektóre dzieci z okolic znajdujących się poza naszym miastem już uczestniczą w zajęciach organizowanych przez Małymi Oczami. Jednak wielki marzenie pracowników fundacji jest utworzenie oddziałów w innych miastach.
- Wciąż mało jest organizacji, które zajmują się takimi dziećmi jak nasze. Większość organizacji zajmuje się dziećmi z niepełnosprawnościami, dziećmi chorymi. My podjęłyśmy decyzję, że chcemy pomóc tym z rodzin dysfunkcyjnych gdzie są patologie, alkoholizm i inne. Oczywiście są organizacje w Poznaniu, które im pomagają ale zatrzymuje się to na poziomie samej terapii i to w siedzibie takiej organizacji. My wychodzimy ponad to, chcemy pracować z dziećmi na ich ulicach. Nie chcemy, by zostały same ze sobą, lepiej zorganizować im czas tak by nauczyły się kreatywnie spędzać czas – dodaje.
Jednak fundacja potrzebuje przede wszystkim pomocy finansowej i rzeczowej. Słowniki, książki, zabawki, artykuły szkolne, papiernicze. Małymi Oczami potrzebuje też jednej kolorowej drukarki, co pomoże w zajęciach z dziećmi. Apelują, jeśli ktoś chce się pozbyć drukarki, oni chętnie ją przygarną. Potrzeby proste ale równocześnie ratujące małą piękną poznańską fundację!