ARSENAŁ STRASZY JAK POZNAŃSKIE ALFY?
O historii Arsenału, konfrontacji z upływającym czasem i pomysłami. Jednym odpowiada, innym nie. Są tam wystawy malarzy i fotoplastykon. Kto pamięta co to jest?
Rok 1945 oznaczał dla Poznania czas odbudowy. Od więzi społecznych, przez handel, po budynki. Brakowało mieszkań, obiektów usługowych, a serce miasta jakim był Stary Rynek wymagała kompletnej odbudowy. O ile materiałów ikonograficznych traktujących o kamienicach okalających rynek nie brakowało, o tyle nie potrafiono odtworzyć samego środka Rynku. Zapraszamy więc na wycieczkę uliczką w sercu miasta. Pomiędzy Galerią Arsenał, a Wielkopolskim Muzeum Wojskowym.
Przestarzała nowoczesność?
Dwa budynki w centrum miasta zaskakują turystów. Mieszkańców raczej nie, bo większość z nas jest przyzwyczajona do tego, że Galeria Arsenał i Muzeum Wojskowe po prostu są, inne w formie, ładne lub nie, ale są. Pisał o tym Filip Springer - Poznańskie Stare Miasto w czasie wojny zostało zniszczone niemal w połowie. Misję jego odbudowy otrzymał architekt Zbigniew Zieliński. Odbudowa okazała się jednak tak naprawdę budową. Zieliński i jego pracownicy skleili Stary Rynek i przylegające do niego uliczki z wiedzy historycznej, dobrych chęci, ciężkiej pracy i własnej wyobraźni. Na początku lat 50. efekt ich pracy musiał oszałamiać, prawdziwość scenografii miała zaś drugorzędne znaczenie. Problemem pozostawała wyrwa w samym środku Starego Rynku. Nikt nie wiedział, jak wyglądały znajdujące się tam niegdyś Sukiennice i Arsenał. Z ogłoszonego konkursu architektonicznego i połączonej pracy dwóch wyróżnionych w nim zespołów wyłoniła się architektura modernistyczna w formie, ale nawiązująca do historycznego układu Rynku. – Cały tekst można przeczytać na stronach Gazety Wyborczej.
O powstaniu tych budynków piszą także pracownicy Galerii Arsenał. - 1959-1962 w zachodniej części zabudowy wewnętrznej Starego Rynku powstał nowoczesny pawilon na miejscu arsenału miejskiego według projektu Jana Cieślińskiego i Zbigniewa Zielińskiego. W dawnym budynku, wzniesionym w drugiej połowie XVI wieku, mieściły się wcześniej jatki chlebowe i kramy z płótnem, a od XVII wieku zaczęto go użytkować jako arsenał miejski, przebudowany zresztą w XIX wieku, a zniszczony w 1945 roku. Dzięki inicjatywie poznańskiego środowiska plastycznego nowo wybudowany pawilon przekazany został na cele wystawiennicze. – Przeczytamy, bez zbędnego szukania w zakładce „o galerii” wchodząc na stronę internetową Arsenału.
Budowę zakończono w 1962 roku. Wówczas też doszło rozczłonkowania Centralnego Biura Wystaw Artystycznych. Galeria artystyczna przeszła pod kuratelę miasta i stała Biurem Wystaw Artystycznych – Arsenał
Najwięcej dyskusji nie budziło jednak to co wewnątrz, lecz raczej cechy architektoniczne obiektów. Właściwie powinienem użyć czasu teraźniejszego, bo na przestrzeni ostatnich lat dyskusji „co z Arsenałem?” Jest więcej. Pozwolę sobie wykorzystać wypowiedź Marcina Stachowiaka, prowadzącego bloga Modernistyczny Poznań - Arsenał bardzo mi się podoba, jest świetnie zaprojektowany i wprowadza trochę świeżego powietrza na pięknym poznańskim Rynku, który dzięki niemu nie jest wyłącznie skansenem. Z drugiej strony, warto by było o niego bardziej zadbać, trochę odnowić i wyeksponować purystyczną elewację, a nie zawieszać na niej idiotyczny reklamy. – Przeczytamy w krótkim podsumowaniu.
Wracając jednak do roli, jaką pełnił i pełni ten ponad pięćdziesięcioletni budynek na środku Starego Rynku.
Przypomnijmy, że ta niewielka uliczka przy której jest Galeria to trakt Jana Baptysty Quadro, modernistyczny budynek o którego przyszłości dyskutuje się niekiedy w przestrzeni publicznej jest nowoczesny jeśli weźmiemy pod uwagę osiągnięcia budownictwa minionej epoki. Dziś nieco straszy, nie wynika to jednak z formy, a raczej z tego jak jest utrzymany. – Wystarczyłoby wyczyścić elewację, przywrócić oryginalny wizerunek i to miejsce mogłoby się stać jasnym punktem wycieczek po Rynku. Gdyby więcej osób miało świadomość, że obiekty te powstały na miejscu zgliszcz, może umiałoby docenić ten rodzaj architektury – to tylko jedna z opinii niedzielnych spacerowiczów. Inne też bywają ciekawe. – Wolę stary Arsenał, niż próby wciskania nowoczesnej architektury, stylizowanej na historyczną. To jak się to kończy pokazała galeria MM – podpowiada kolejny zapytany.
Warto zajrzeć do środka
Aby dyskusja nie dotyczyła tylko zewnętrznych cech architektury, należy wspomnieć o wnętrzu. Niekiedy w życiu tak jest, że najpierw patrzymy na cechy widoczne na pierwszy rzut oka, nie dając szansy na by zaprezentować to co znajduje się w sercu. Tymczasem w Galerii Miejskiej Arsenał dzieje się całkiem sporo. – Stałą cechą naszej ekspozycji jest fotoplastykon – podpowiada pracownik Galerii.
Antoni Rut właściciel urządzenia, przygotował wystawę o której należy napisać dwa zdania. - Koncerty lat osiemdziesiątych. były jednym z niewielu aspektów „wolności” po traumie stanu wojennego w Polsce. Tłumnie odwiedzane festiwale i koncerty pokroju Metalmanii czy Rock Areny dawały nie tylko możliwość zobaczenia na żywo i usłyszenia najlepszych zespołów rockowych oraz metalowych znakomicie rozwijającej się wówczas polskiej sceny muzycznej, ale w niektórych przypadkach pozwalało na zasmakowanie „ducha Zachodu” w postaci tak świetnych twórców jak na przykład Iron Maiden – podpowiada właściciel stereoaparatu.
Od najbliższego piątku będzie można zobaczyć więcej. – W tej chwili trwają montaże ekspozycji. Będziemy mogli oglądać trzydzieści prac związanych z okładkami dla płyt. Wybrano je ze 182 nadesłanych prac. Oprócz tego pojawi się jeszcze inna wystawa. Będą to prace malarskie Łukasza Murzyna i Agnieszki Bartak – Lisikiewicz. – zachęcają pracownicy Galerii Miejskiej.
Arsenał żyje. Może kolejek by się do niego dostać nie zobaczymy ale z pewnością warto zajrzeć do jego wnętrz. Można okrążyć budynek, zmrużyć oczy i wyobrazić sobie jak mógłby wyglądać gdyby został wyczyszczony czy po prostu zadbany.
Drodzy czytelnicy. Od tej chwili podczas spotykania się na rynku ze znajomymi, umawiajmy się z nimi nie pod Pręgierzem, a pod Galerią Miejską Arsenał.