DĘBIECKI MANHATTAN - RYNEK DLA MIESZKAŃCÓW
Nie zabiła go Biedronka istniejąca w pobliżu. Ci sami ludzie handlują od lat, zmiany zapowiadała spółka „Targowiska”, a wszystko wygląda jak dawniej.
Dębiecki rynek to galeria pomysłów i mozaika produktów. Oaza wolnego handlu, której nie zabił sieciowy dyskont czy era zmieniających się potrzeb kupujących. – Handlujemy artykułami spożywczymi. Znajdziemy tu warzywa, owoce. Kawałek dalej, niech pan spojrzy, jest stragan z akcesoriami do butów i z informacją o dobrym szewcu. Jeszcze dalej mobilny sklep mięsny przyjeżdżający z mniejszej miejscowości, na koniec kupi pan jajka i kwiaty. - Przyjeżdża tu ktoś sprzedawać tylko jajka? - Dopytałem. – To są jaja od kury co widziała niebo – odpowiedziała pani Elżbieta handlująca tekstyliami, nie kryjąc uśmiechu. Od tego momentu wiedziałem, że jeszcze czegoś się dowiem.
Od listopada 2013 roku ryneczek funkcjonuje pod kuratelą spółki „Targowiska”, zarządzającej w naszym mieście słynnym „Bema”, Rynkiem Łazarskim, Jeżyckim czy tym na placu Wielkopolskim. Wszystkie wymienione powyżej mają mniej więcej jednolity kształt i pokrycie dachowe z logo spółki, kupcy za dzierżawę odprowadzają pieniądze właśnie do zarządu tejże. - Ujednolicenie ma poprawić estetykę i zapewnić bezpieczeństwo, można też wykupić abonament choćby na jeden dzień sprzedaży – podpowiadał podczas zimowej rozmowy pan Kubiaczyk, odpowiadający za „Bema”, ale założenie zdaję się dotyczy wszystkich miejsc handlowych.
Problem
- Minęło już sporo czasu od kiedy kupcy odprowadzają pieniądze do spółki „Targowiska”. Realnych zmian nie widać, a obawa przed podwyżkami jest. Dębiecki rynek to jeden z najtańszych w Poznaniu. Proszę pamiętać, że to nie tylko miejsce handlowe. Można tu przyjść, porozmawiać i spotkać znajomych. Niektórzy mieszkańcy nie mają gdzie iść, a to miejsce spełnia rolę katalizatora. Tu się przychodzi, by nie siedzieć w domu przed telewizorem – podsumował dobitnie Jarosław Sadek z Rady Osiedla Dębiec. Dotychczas kupcy odprowadzali koszty za wynajem do kasy spółdzielni mieszkaniowej, teraz jest inaczej i w nagrodę za to, powierzchnia rynku ma zostać odpowiednio zorganizowana, ma się pojawić prąd (na niektórych stoiskach był i jest), a także bieżąca woda – informuje nieoficjalnie przedstawiciel spółki zarządzającej terenem.
Będą zmiany, ale ludzie pamiętają to co było. Zatrzymałem na rynku młodego człowieka. Pytam się uprzejmie, czy robi tu zakupy, czy tylko przechodzi. – Akurat przechodzą do jednego z ostatnich straganów – odpowiada. – Przyjechałem odwiedzić babcię pomyślałem, że kupię coś w miejscu gdzie ona zawsze robiła zakupy, a teraz nie zawsze ma siłę przyjść. – Czyli wiesz konkretnie do kogo idziesz? – Wystarczy zmrużyć oczy i można sobie przypomnieć wszystko. Tu gdzie pani sprzedaje jajka są one zawsze, na początku rynku był kiedyś gość z płytami cd, jego kolega obok handlował „małą elektroniką”. Z tej samej strony, ale za rogiem ten sam pan od wielu lat handluje jabłkami, tylko u niego się kupowało i nie specjalnie ktoś więcej jabłkami handlował. Tak było i w jakiejś części tak jest teraz – podpowiada Michał, student trzeciego roku politologii. Jakaś refleksja dotycząca tego co widzisz, a tego co pamiętasz? – Tak. Nie mogę sobie przypomnieć gdzie babcia kupowała „ciepłe lody” i wszyscy sprzedający są jakby nieco starsi, a mam nieodparte wrażenie, że to te same twarze co dziesięć lat temu. – Zakończył z nostalgią w głosie rozmówca. O ile sam pamiętam to „ciepłe lody” były poza rynkiem. Pewności nie mam, więc liczę na pomoc czytelników.
„Manhattan” to serce Dębca. Zupa z tych warzyw smakuje inaczej, Jajka na miękko też. Chcesz spotkać sąsiadów to jest idealne miejsce by ich znaleźć. Kiedyś tętniące życiem miejsce miało drugą odnogę – Za przejazdem kolejowym był drugi rynek. Po zmianie ustroju sprzedawano tam wprost z samochodów rzeczy przywiezione z zagranicy. Potem był rynek, teraz nic nie ma. Wie pan że w latach osiemdziesiątych i wcześniej bardzo wiele osób przyjeżdżało na ten dworzec i rynek by kupić kurczaki? – Kurczaki? - Nie kryję zaskoczenia – Takie maleńkie, potem podróżowały one MPK na peryferyjne dzielnice gdzie ludzie hodowali przy domach kury. Tak było – odpowiada z pewnością w głosie pani w słusznym wieku.
Nasz czytelnik wskazał na jeszcze jeden problem. Dostęp do ryneczku i kościoła Świętej Trójcy, szczególnie dla mieszkańców ulicy Opolskiej jest w soboty i niedziele utrudniony bo zawieszone są kursy autobusu linii 49. Parafia Świętej Trójcy prosiła o uruchomienie dodatkowych połączeń autobusu linii nr 49. - Chodziło o kursy sobotnio - niedzielne. Parafia argumentowała, że ludzie mieszkający w części Dębca w obrębie ul. Opolskiej mają problemy z przedostaniem się na ryneczek (mnóstwo ludzi robi tam zakupy) oraz utrudnienia w dotarciu do Kościoła na niedzielne nabożeństwa – podpowiedział czytelnik. – Wysyłano pisma do ZTM w tej sprawie, tłumaczyliśmy, że chodzi o kursy w godzinach od 6 do 14. – ZTM odpowiedziało, że być może będzie to możliwe po przebudowie przejazdu kolejowego. Trochę późno, biorąc pod uwagę, że przez obecną organizację ruchu owe problemy właśnie wystąpiły.
Kto pragnie poczuć zapach wspomnień i porozmawiać z życzliwymi handlowcami niech przyjeżdża. Wystarczy się zatrzymać i popatrzeć. Biedronka tuż obok wcale nie przeszkadza. Tu się przychodzi nie tylko po „sprawunki”.
Fotografie: M.Szefer/miastopoznaj.pl