CZY MALKONTENCTWO TO JUŻ NASZ SPORT NARODOWY?
Uważa się, że Japończycy to naród bardzo pracowity, Rosjanie to pijacy, a ich cechą przewodnią jest rozrywkowość, Włosi to uroczy podrywacze, a Anglicy i Amerykanie to naród, który uczy pozytywnego myślenia. A Polska? Z czego słynie nasz kraj?
Na to pytanie odpowiedział w jednym z wywiadów marszałek Sejmu Radosław Sikorski: „Malkontenctwo to nasza narodowa specjalność”. Cóż, trudno się z tym nie zgodzić. W końcu nikt nie umie na wszystko narzekać tak, jak my - Polacy. W naszym państwie każdy powód jest dobry, by sobie ponarzekać. Nie sposób wybrać jednej rzeczy, na którą skarżylibyśmy się najczęściej, gdyż krytykujemy praktycznie wszystko. Drogi są dziurawe, płace zbyt niskie, zupa za słona, ceny za wysokie, ZUS złodziejski, bogaci są zbyt bogaci, a biedni zbyt biedni. Narzekanie na polityków stało się polskim sportem narodowym.
Z polskiego zrzędzenia zrobiliśmy prawdziwe dzieło sztuki, doczekało się ono nawet kilku opracowań i opisu w pracach naukowych. Rodzi się pytanie, dlaczego Polacy tak na wszystko narzekają? Według badań narzekamy, bo mamy nadzieję na poprawę swojego stanu emocjonalnego, chcemy tym sposobem polepszyć sobie humor. Paradoks sytuacji polega jednak na tym, że nieważne, ile byśmy narzekali, humor i tak przeważnie pozostaje zły. Gdyby narzekanie faktycznie polepszało nasze samopoczucie, to zważywszy na częstotliwość skarżenia się Polaków, bylibyśmy narodem pogodnym niczym skowronki.
Według dr Marka Drogosza ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej: „Specyfika polskiego narzekania wiąże się głównie z negatywnym postrzeganiem osób trzecich”. Często ludzie narzekają, by ukryć własny sukcesu przed oczyma zawistnych im ludzi. Bywa też tak, że pod pretekstem niezadowolenia z otaczającej rzeczywistości, ludzie kryją niezadowolenie z samego siebie. Przez umniejszanie cudzej wartości łatwiej jest znieść własny, niekorzystny obraz samego siebie. Gdy typowy Polak zauważy, że komuś się lepiej powodzi, że ten ktoś jest ”bogatszy czy mądrzejszy”, nie myśli o tym, ile pracy, zapału musiał włożyć, lecz o tym, ilu ludzi musiał okraść, ile podatków nie zapłacić, by to wszystko osiągnąć.
Zdaniem naukowców biadolenie i wieczne krytykowanie wszystkiego łączy i integruje ze sobą ludzi. Dzieje się tak chociażby podczas spotkań towarzyskich, lubimy sobie wtedy ponarzekać. Mówienie miłych rzeczy nie jest już takie ciekawe ani emocjonujące. Przyglądając się wnikliwie malkontentom, zazwyczaj można zauważyć, że mają oni więcej powodów do zadowolenia niż narzekania. Dlaczego więc decydujemy się nosić maski nieżyczliwych sobie ponuraków? Czy malkontenctwo musi być naszą sztandarową cechą?
Zastanówmy się razem, czy warto narzekać, czy nie lepiej przyjąć pozytywny sposób myślenia? Jestem za opcją drugą. Cieszmy i chwalmy się tym, co mamy. Zarażajmy znajomych serdecznym myśleniem o sobie i innych, a będzie lepiej.
Karolina Blada vel Kaja
XXV Liceum Ogólnokształcące
im. Generałowej Jadwigi Zamoyskiej w Poznaniu
-------------------------
Tekst powstał w ramach Akademii Młodego Dziennikarza, cyklu portalu miastopoznaj.pl oraz wielkopolskich liceów. Kolejne artykuły co tydzień w poniedziałek.