5 STAWÓW DO PODUSZKI
Pierwszy raz byłem Dolinie Pięciu Stawów jak miałem kilka lat. Od tego czasu dotarłem tam jeszcze wiele razy. Dziś pandemia ogranicza możliwość podróży, na szczęście jest książka.
„Pięć Stawów. Dom bez adresu” to listopadowa nowość na rynku wydawniczym. Zawiera wspomnienia i historie związane z tatrzańskim schroniskiem. Opowieści o dawnych czasach, turystach, którzy co jakiś czas odwiedzali dolinę czy tygodniach spędzanych zimą samotnie przez właścicieli. Są też i wspomnienia bardziej współczesne, ze smutnym wnioskiem: Uogólniając, przeciętny turysta dziś idzie w góry zrobić selfie i zaliczyć szczyt, kiedyś szedł po to by obcować z przyrodą i „być” w górach.
Największą zaletą lektury są jej bohaterowie – ludzie który dzielą się opowieściami, wspomnieniami, opisują swoją miłość do Tatr. Dość powiedzieć, że dzisiejsi pracownicy schroniska w „Piątce” pracują tam po kilkanaście, kilkadziesiąt lat. I na stronach książki dzielą się swoimi przeżyciami w tak plastyczny sposób, że czytając co chwilę miałem wrażenie, że tam jestem.
Tęsknię za Tatrami, ale przy tej książce jakoś raźniej. Polecam!