CZY W SZKOŁACH POWINNY BYĆ LEKCJE RELIGII?
- Tradycja polska jest taka, że religia zawsze była w szkole, z wyjątkiem około 40 lat czasów komunistycznych. Wyrzucanie religii ze szkoły jest wracaniem do tych czasów - powiedział w TVN24 ks. Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski.
Sam chodziłem do szkoły w czasach gdy religia już w niej się pojawiła. Nie pamiętam czasów wcześniejszych, chociaż swoją pierwszą styczność z religią pamiętam jak przez mgłę podczas spotkań w salce przy kościele, na które prowadzili mnie rodzice. A potem – to już zajęcia albo z katechetką albo księdzem. Wspomnienia są różne – podstawówkę niewiele pamiętam, w gimnazjum mieliśmy księdza, z którym nie dało się prowadzić dyskusji, natomiast w liceum przez dwa lata religia była przedmiotem, na który chodziłem z przyjemnością – ksiądz, który ją prowadził by otwarty na pytania, dyskusję, nawet jak zdarzało mi się z nim nie zgadzać.
Dzisiaj słyszę z jednej strony głos Kościoła (chociażby cytat powyżej) ale i jednocześnie ten docierający od pomysłodawców nowej ustawy - To wypełnienie zapisów zawartych w konstytucji, która mówi o tym, że jesteśmy państwem świeckim. Chcemy, aby religia w szkole została – to zgodne z konkordatem – ale chcemy, żeby była finansowana przez kościoły i związki wyznaniowe. To da nam od 1 do 2 mld zł rocznie oszczędności, co będzie można spożytkować na inne cele.
Są też głosy idące jeszcze dalej i mówiące, że religia w ogóle powinna być nauczana poza szkołami. I nie są to głosy odosobnione.
Osobiście nie mam nic przeciwko religii w szkole, pod warunkiem, że na tych samych zasadach uczeń mógłby uczestniczyć w zajęciach np. z etyki. I rodzice mieć wybór na które zajęcia chcą zapisać dziecko. Ale uwaga – to powinna być faktyczna możliwość – chociażby poprzez organizację zajęć w tym samym czasie i możliwość faktycznego wyboru. Tworzenie lekcji etyki w piątek o 18.00 nie jest uczciwym postawieniem sprawy.
Oczywistym powinna być możliwość wyboru i akceptacja. Przecież np. Świadkowie Jehowi nie chodzą na lekcje religii i nikt z tego nie robi problemu. Takie samo więc prawo powinien mieć każdy uczeń, nawet ten, który jest wychowany w rodzinie katolickiej. Słyszę opowieści od rodziców dzieci, którzy nieraz – nawet w dużym mieście takim jak Poznań – wypisując dziecko z religii spotykają się ze zdziwieniem, pytaniami a nawet ostracyzmem. I dotyczy to także dzieci, które nagle słyszą od swoich rówieśników, że ksiądz im powiedział, że te, które nie chodzą na religię są złe.
Zachęcałbym Kościół właśnie do próby takiego podejścia do sprawy. Dania możliwości ludziom wyboru na jakie zajęcia będą uczęszczać ich dzieci. Nie wytykania tych, którzy w religii nie uczestniczą. W takim momencie jest szansa na konsensus i pozostawienie religii w szkołach. Usztywniając swoje stanowisko i nie dostrzegając potrzeby zmian Kościół doprowadzi do sytuacji, że za kilka-kilkanaście lat religia zniknie ze szkół.