GENERAŁKI NAJDŁUŻSZEJ WOJNY NOWOCZESNEJ EUROPY
Najdłuższą Wojną Nowoczesnej Europy nazywana jest – trwająca ponad stulecie – walka Wielkopolan i Wielkopolanek o zachowanie polskiej tożsamości, zrzucenie pruskiego jarzma i odzyskanie niepodległości. Uczestnictwo poznaniaków w kolejnych polskich zrywach narodowowyzwoleńczych (1830-1831, 1846, 1848, 1863) kończyło się klęskami, przymusową emigracją, pozbawieniem majątków, utratą z wielkim trudem przez lata zdobywanych praw i przywilejów, nasileniem germanizacji.
Wielkopolanki od początku wspierały działania niepodległościowe prowadzone przez swoich mężów, ojców i braci, a przykłady Klaudyny Potockiej, Emilii Sczanieckiej czy Jadwigi Zamoyskiej aż nadto dosadnie świadczą o ich odwadze i oddaniu sprawom narodowym. Na ziemiach polskich pod pruskim zaborem, a w Poznańskiem w szczególności, wydarzyło się jednak coś, co sprawiło, że od połowy XIX wieku jego mieszkańcy zaczęli podążać zupełnie inną, najtrudniejszą chyba i najbardziej stromą drogą, wiodącą ich ku wolnej Polsce.
Znacznie łatwiej było polskim mieszkańcom Galicji, znajdującej się pod zaborem austro-węgierskim, którzy cieszyli się największą swobodą. Polacy pełnili tam funkcje państwowe, rządowe, byli ministrami, a jeden nawet premierem. Od połowy XIX wieku koncepcja samodzielności narodowej była tam coraz słabsza, a polscy politycy dążyli raczej do tego, by Polacy stali się trzecim narodem tworzącym trialistyczną monarchię austro-węgiersko-polską. W Galicji ukazywała się polska prasa o wszelkich zabarwieniach, wydawano książki i czasopisma, działały partie polityczne, organizacje społeczne, Polacy posiadali majątki ziemskie i byli pionierami przemysłu.
Swobody ludności polskiej pod zaborem rosyjskim były znacznie mniejsze, jednak w Warszawie funkcjonował uniwersytet, ukazywała się prasa, wydawano literaturę, toczyło się polskie życie naukowe, społeczne, kulturalne oraz polityczne. Prowincja nadwiślańska była jednym z najszybciej rozwijających się regionów Rosji. Carskie władze policyjne mocno ograniczały swoje działania antypolskie, bo powodowały one natychmiastowe akcje odwetowe, łącznie z zamachami bombowymi i strzelaninami.
Pod zaborem pruskim nie było możliwości rozwijania polskiego potencjału naukowego, kulturalnego ani tym bardziej politycznego. Niemiecki zaborca był szczególnie bezwzględny w tępieniu wszelkich przejawów życia narodowego oraz religijnego. Skalę różnicy najlepiej obrazuje fakt, że podczas gdy w Galicji działały dwa polskie uniwersytety: w Krakowie i Lwowie, to w Wielkopolsce trafiało się do więzienia za uczenie czytania z polskiego elementarza. Doskonale zorganizowane, zmilitaryzowane państwo pruskie ograniczało wszelkie możliwości prowadzenia polskiego życia narodowego.
Poznaniacy już w pierwszej połowie XIX wieku zmuszeni zostali do konkurowania w nierównej walce z niemieckimi i żydowskimi mieszkańcami naszej prowincji, którzy mieli wsparcie państwa, miejscowej administracji oraz szeregu instytucji stworzonych do skutecznego skolonizowania i zniemczenia ziem polskich, traktowanych jako niemieckie kresy wschodnie. Do dziś dumni jesteśmy z przedsięwzięć zrealizowanych wówczas przez naszych przodków, których namacalnymi pamiątkami są gmachy: Bazaru Poznańskiego, Biblioteki Raczyńskich, Ziemstwa Kredytowego, Teatru Polskiego czy Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk.
Nasi rodacy – za przewodem i przykładem Karola Marcinkowskiego – rozwinęli w Poznaniu pracę u podstaw. Wielkopolscy organicznicy – choć nierzadko sami pochodzili z elit – prowadzili działalność z ducha egalitarystyczną, podnosili poziom ogółu społeczeństwa, czemu służyły kolejne fundacje, spółdzielnie, czytelnie, spółki zarobkowe, związki czy stowarzyszenia. Wszystkie te działania były bardzo potrzebne, tworzyły silne podstawy pod przyszłą samodzielność, jednak żadne z nich do niej by nie doprowadziło.
Kluczowe było włączenie się w akcję niepodległościową, a może lepiej – w wychowanie ku wolności – wielkopolskich kobiet. To właśnie te panie, które w serii szkiców publikowanych przez Fundację Kochania Poznania nazwane zostały „matkami chrzestnymi Powstania Wielkopolskiego”, sprawiły, że powstanie mogło wybuchnąć. Prowadząc przez lata tajne, polskie komplety, stworzyły one armię młodych patriotek i patriotów, którzy czuli się Polakami i doskonale wiedzieli, jakie są ich obowiązki. W trakcie nauk wyposażeni zostali również w poznański (a może właśnie kobiecy) gen pragmatyczności, który pozwalał realnie oceniać rzeczywistość, twardo stąpać po ziemi, wytyczać zadania możliwe do realizacji i powoli, krok po kroku przygotowywać się do zrealizowania zamierzonych celów.
Władze pruskie zakładały, że – po dziesięcioleciach konsekwentnej polityki Kulturkampfu i germanizacji – pokolenie poznanianek i poznaniaków urodzonych pod koniec XIX wieku będzie już grupą wynarodowionych poddanych cesarza niemieckiego. Oczekiwano ludzi wstydzących się swego polskiego pochodzenia, nieznających swojej przeszłości, literatury ani kultury, których najważniejszym celem będzie całkowite wtopienie w społeczeństwo pruskie, zapomnienie o przeszłości i odcięcie się od swoich polskich korzeni.
Aniela Tułodziecka, Janina Omańkowska, Helena Rzepecka, Zofia Sokolnicka i setki, jeśli nie tysiące innych kobiet, których nazwiska umknęły dziejom, to prawdziwe bohaterki Najdłuższej Wojny Nowoczesnej Europy. One właśnie wypowiedziały wojnę najlepiej zorganizowanemu, nowoczesnemu i potężnemu państwu pruskiemu, podejmując walkę o uratowanie polskich dusz najmłodszych poznaniaków. Założone przez nie stowarzyszenie o niewinnej i bezpretensjonalnej nazwie – Towarzystwo Wzajemnego Wspierania się Przyjaciółek i Opieki nad Dziećmi WARTA – rok po roku organizowało kolejne tajne komplety, przez które przechodziło ponad tysiąc dzieci rocznie. Tylko tam mogły poznać język polski, narodową literaturę, dzieje ojczyste, a przede wszystkim zrozumieć, że są Polakami i mogą być z tego dumni.
To właśnie te niezwykłe bohaterki przejęły wartę po Kościuszce i jego następcach, a zeszły z niej dopiero wtedy, gdy Wielkopolska była wolna i znalazła się w granicach odrodzonej Polski. Kiedy zaś walka była zakończona, powróciły do swych codziennych zajęć i aktywności. Nie uważały, że to, czego dokonały swoją upartą, rzetelną, przemyślną, niezłomną, wieloletnią pracą, było czymś niezwykłym bądź wyjątkowym. Traktowały to jako swój obywatelski obowiązek, z którego należało się wywiązać. Gdyby ktoś im wówczas powiedział, że powinny (a powinny!) pisać pamiętniki i wspomnienia o swych dokonaniach, zgłaszać się po odznaczenia i ordery, to pewnie… ze śmiechem popukałyby się w czoło.
Szkice biograficzne matek chrzestnych Powstania Wielkopolskiego to opowieści o kobietach, które łamały konwenanse społeczne, a swoich przekonań broniły wbrew przepisom prawa, tradycjom rodzinnym czy nakazom religijnym. Trudno się zgodzić z określaniem ich jako „kapłanek ducha narodowego”, bo kręte drogi ich życia istotnie oddalały je od kościelnych kadzideł. Były raczej „matkami chrzestnymi”, które potrafiły stworzyć niezwykłą strukturę, nieomal mafijną, a pajęcze sieci ich podziemnego państwa kobiet pozwoliły odnieść wielkie zwycięstwo przy minimalnych ofiarach.
Powstanie Wielkopolskie trwało zaledwie kilka tygodni i odniosło spektakularny sukces. Historycy podkreślają, że właściwie nie miało ono zorganizowanego dowództwa, nie miało sztabu, a generałowie przybyli do Poznania, gdy było już po walkach. Trudno wyjaśnić, dlaczego zapomina się, że powstanie – a dokładniej powstańcy ‒ było przygotowywane przez długie dziesięciolecia, zaś prawdziwymi przywódczyniami tego zrywu były właśnie kobiety, które wyszkoliły armię dzielnych, młodych ludzi. To oni, uczestnicy tajnych kompletów, 27 grudnia stanęli do walki, a lata nauk sprawiły, że byli nie do pokonania.
Kiedy po raz kolejny świętowali będziemy poznański „Trzeci Dzień Świąt Bożego Narodzenia”, czyli datę wybuchu Powstania Wielkopolskiego, pamiętajmy o kobietach, które były cichymi autorkami tego sukcesu. Pamiętajmy o generałkach Najdłuższej Wojny Nowoczesnej Europy, czyli matkach chrzestnych Powstania Wielkopolskiego.
Paweł Cieliczko
autor: Paweł Cieliczko
grafika: Agnieszka Zaprzalska
Mecenasem projektu „Matki chrzestne Powstania Wielkopolskiego” jest: