CZY ZAMIAST UL. 23 LUTEGO BĘDĄ DWIE NOWE ULICE?
Ustawa o dekomunizacji ulic wchodzi w ostatnią fazę. Jeszcze w grudniu wojewoda wielkopolski podejmie decyzję o nowej nazwie dla dotychczasowej ul. 23 Lutego. Wielu poznaniaków cieszy się z tego, widząc w tej nazwie pamiątkę „wyzwolenia” naszego miasta przez Armię Czerwoną, inni podpisują petycję, by pozostawić jej nazwę, bo symbolizuje zakończenie niemieckiej okupacji i daninę krwi, jaką w lutym złożyli żołnierze walczący o zdobycie cytadeli.
Szczęśliwie nie muszę ważyć racji leżących na obu szalach, a jako że zmiana nazwy nastąpi, zapoznać chciałbym czytelników z koncepcją nazewniczą, którą wraz z Fundacją Kochania Poznania przekazałem wojewodzie wielkopolskiemu w odpowiedzi na jego zaproszenie do składania wniosków. Zważywszy na kontekst historyczny oraz układ siatki ulic, zaproponowaliśmy, żeby dotychczasową ul. 23 Lutego podzielić na dwie ulice:
•ul. Pocztową – pomiędzy ul. Masztalerską a Al. Marcinkowskiego
•ul. Raczyńskich – pomiędzy Al. Marcinkowskiego a pl. Cyryla Ratajskiego
Ulica Pocztowa
Byłby to powrót do historycznej nazwy, jaką ta ulica uzyskała w 1920 roku, kiedy władze miejskie dokonywały spolszczenia topografii naszego miasta. Warto przy tej okazji wspomnieć, że polskie władze uwzględniły wówczas w swej decyzji utrwaloną tradycję nazewniczą, bo dla większości mieszkańców Poznania ta ulica (a zwłaszcza ten jej fragment) już od dziesięcioleci był określany potocznie jako „ulica pocztowa”.
Wiązało się to z faktem, że na początku XIX wieku u zbiegu obecnych ul. 23 Lutego (wówczas Friedrichstrasse) i Al. Marcinkowskiego (wówczas Wilhelmstrasse) powstała poczta pruska. Najważniejszym jej elementem była stacja dyliżansów, które w ciągu 26 godzin pokonywały trasę z Poznania do Berlina. Na tej właśnie stacji pocztowej wysiadł w 1831 roku Adam Mickiewicz, z tej stacji odjechał w 1848 roku Juliusz Słowacki. Poczta funkcjonuje tutaj nieprzerwanie po dziś dzień od ponad dwóch wieków i samo w sobie jest to tradycją wartą poznania i zapisania w miejskiej topografii.
Dla kronikarskiego porządku trzeba dodać, że nazwa (ul. Pocztowa) była tak oczywista i udana, że nawet Niemcy w okresie okupacji hitlerowskiej nie zdecydowali się powrócić do określenia z czasów pruskich (Friedrichstrasse), a tylko zniemczyli polską nazwę na Poststrasse. Ulicą Pocztową była ona na powrót w 1945 roku, kiedy władze polskie znów zainstalowały się w Poznaniu, a dopiero rok później zmieniono ją na ul. 23 Lutego. Po niemal siedemdziesięciu latach jesteśmy świadkami dożywania przez tę nazwę swoich dni, a skoro odejść musi do lamusa, to nie powinniśmy szukać nowych propozycji, tym bardziej w sytuacji, gdy dysponujemy nazwą tak doskonale wpisującą się w miejską przestrzeń ‒ nazwą, która z pewnością nie będzie budziła negatywnych reakcji poznaniaków i przyjmie się w naturalny sposób.
Ulica Raczyńskich
Tak moim zdaniem powinien nazywać się odcinek obecnej ul. 23 Lutego biegnący pomiędzy Alejami Marcinkowskiego a placem Cyryla Ratajskiego. Jako że pomysł taki nie pojawił się dotąd w publicznej debacie, zobowiązany się czuję do przedstawienia argumentów, które za nim przemawiają.
Nie było w dziejach Poznania rodziny, której miasto zawdzięcza tak wiele jak Raczyńskim. Hrabia Edward i jego żona Konstancja sfinansowali powstanie Biblioteki Raczyńskich, której księgozbiór do dziś stanowi wielką dumę naszego miasta i miejsce promieniujące kulturą na całą Wielkopolskę. Im zawdzięczamy Złotą Kaplicę pierwszych Piastów oraz pomniki Mieszka I i Bolesława Chrobrego w katedrze poznańskiej. Oni ufundowali pierwszy miejski wodociąg, którym czysta woda ze wzgórz winiarskich płynęła do Poznania, a jego mieszkańcy mogli ją czerpać bezpłatnie. Przypomina o tym studzienka Priessnitza z Konstancją Raczyńską upozowaną na grecką boginię Higeę, stojąca na placu Wolności, a ufundowana przez ich wnuka Rogera Raczyńskiego. Kolekcja malarstwa zgromadzona przez hrabiego Atanazego Raczyńskiego stanowi fundament i dumę naszego Muzeum Narodowego, natomiast zbiory malarstwa gromadzone przez Aleksandra Raczyńskiego podziwiać możemy w oddziale Muzeum Narodowego, który znajduje się w pałacu Raczyńskich w Rogalinie.
Trudno doprawdy znaleźć rodzinę, która zrobiłaby więcej dla naszego miasta. Trudno też znaleźć rodzinę, wobec której poznaniacy byliby tak niewdzięczni. Władze miejskie odmówiły nazwania chodnika biegnącego wzdłuż obecnej ul. Paderewskiego ścieżką hrabiny Raczyńskiej, nawet gdy hrabia deklarował sfinansowanie kosztów remontu tej ulicy. Zamiast wdzięczności za jego ogromny wkład osobisty i finansowy w powstanie mauzoleum pierwszych Piastów w katedrze poznańskiej, rozpętano przeciwko niemu kampanię nienawiści, która wrażliwego hrabiego Edwarda pchnęła do samobójczej śmierci.
Szczególną przykrość sprawia mi fakt, że nawet pruskie władze Poznania ‒ które bardzo drażnił patriotyzm Raczyńskich ‒ potrafiły uhonorować ich zasługi dla miasta i w 1905 roku odcinkowi obecnej ul. Garbary, biegnącemu od placu Bernardyńskiego do Bramy Dębińskiej (obecnie ul. Królowej Jadwigi), nadały nazwę Raczynskistrasse. Lokalizacja ta wiązała się z faktem, że ta właśnie droga prowadziła do siedziby rodowej Raczyńskich w Rogalinie. W XIX wieku i na początku XX wieku była to bardzo ważna i prestiżowa arteria, bo za Bramą Dębińską, wzdłuż obecnej Drogi Dębińskiej, rozłożone były ogródki rozrywkowe, stanowiące główny cel weekendowych wycieczek poznaniaków, co ułatwiała im biegnąca tamtędy linia kolejki wąskotorowej ‒ ta sama, która obecnie funkcjonuje jako Maltanka i wozi dzieci do nowego ogrodu zoologicznego.
Nazwa Raczynskistrasse w okresie II Rzeczpospolitej została oczywiście utrzymana, a zmiana polegała jedynie na jej spolszczeniu na ul. Raczyńskich. W czasie okupacji Niemcy powrócili do jej niemieckiego brzmienia, po wojnie zaś znów była to ulica Raczyńskich. Poznańskich Medyceuszy pozbawiono tego patronatu dopiero w 1951 roku, bo władze komunistyczne nie mogły tolerować hrabiów patronujących ulicom robotniczego Poznania, zwłaszcza gdy ich potomek – Edward Bernard Raczyński – pełnił ważne funkcje w rządzie emigracyjnym.
Po zmianie systemu politycznego w 1989 roku nie przywrócono już historycznej nazwy temu odcinkowi Garbar. Nie znaleziono także reprezentacyjnego placu, ulicy czy alei, w której nazwie uhonorowano by tych wielkich dobrodziejów Poznania.
Zasłonę milczenia należy opuścić na fakt, że w 1972 roku Edwarda Raczyńskiego uczyniono patronem peryferyjnej uliczki na Podolanach. Do dziś jest ona obrazą hrabiego i wstydem dla Poznania, bo nadal jest to w zasadzie nie ulica, a droga gruntowa, na której, kiedy popada deszcz, samochody i ludzie grzęzną w błocie.
Przywracanie dzisiaj patronatu Raczyńskich fragmentowi ul. Garbary nie ma już sensu, bo pamięć o wskazanych uwikłaniach zanikła, a wiązałoby się to tylko z mnóstwem komplikacji dla mieszkańców, przedsiębiorstw i instytucji. Wypadałoby zaś nazwać ich nazwiskiem inne, ważne miejsce w przestrzeni miejskiej Poznania, żeby naprawić wielkie zaniedbanie poznaniaków i – chociaż w taki symboliczny sposób – spłacić wielki dług, jaki zaciągnęliśmy u Raczyńskich. W centrum Poznania nie pojawią się już nowe, istotne ulice. Obecne zmiany wydają się być ostatnimi, jakie nastąpią, jest to więc wyjątkowa okazja, żeby uhonorować w Poznaniu ludzi, którzy dla Poznania zrobili tak wiele.
Proponowana przeze mnie lokalizacja – w postaci odcinka obecnej ul. 23 Lutego – doskonale predestynowana jest do przyjęcia patronatu Raczyńskich. Z jednej strony ulicę zamyka bowiem promenada nosząca imię Karola Marcinkowskiego, uważanego powszechnie za najbardziej zasłużonego poznaniaka w dziejach miasta. Na drugim jej skraju znajduje się zaś plac, któremu patronuje Cyryl Ratajski, najbardziej zasłużony prezydent Poznania. Raczyńscy – najwięksi darczyńcy Poznania – są ludźmi, którzy najlepiej połączyliby najwybitniejszego poznańskiego społecznika z najwybitniejszym prezydentem Poznania. To sąsiedztwo jest dla nich po prostu stworzone.
Nazwanie tej ulicy imieniem Raczyńskich byłoby też spełnieniem wielkiego marzenia hrabiego Edwarda i hrabiny Konstancji, którzy chcieli, by w Poznaniu powstały Nowe Ateny – centrum kultury, sztuki i nauki. W tym celu starali się wykupić teren pomiędzy obecnymi Al. Marcinkowskiego i ul. Nowowiejskiego oraz pl. Wolności i ul. 23 Lutego. Udało się zrealizować tylko część tego wielkiego projektu i przy pl. Wolności powstała Biblioteka Raczyńskich, a tuż obok niej galeria malarstwa Atanazego Raczyńskiego (w miejscu, gdzie obecnie jest nowe skrzydło Biblioteki Raczyńskich). Fakt, że obecnie znaczną część ul. 23 Lutego zajmują budynki Uniwersytetu Artystycznego, znakomicie wpisuje się w ideę, jak towarzyszyła Raczyńskim, gdy chcieli uczynić Poznań centrum kultury polskiej.
Raczyńscy jako patroni tej ulicy mają jeszcze jeden walor. Trudno znaleźć kogokolwiek, kto by podważał ich wielkie zasługi i oddanie dla naszego miasta. Nawet zwolennicy społeczeństwa bezklasowego docenić muszą fakt, że swój majątek hrabiowie przeznaczali dla dobra ogółu. Skoro przepisy wyższego rzędu sprawiają, że musimy zmienić w Poznaniu nazwy kilku ulic, to uczyńmy to tak, by te zmiany nie były powodem politycznych wojen i medialnych wojenek, ale żeby wyszły wszystkim na dobre.
Jesteśmy przecież poznaniakami, posiadamy genetyczną czy nabytą umiejętność radzenia sobie w najtrudniejszych okolicznościach. Nie traktujmy więc planowanych zmian jako zagrożenia i zamachu na nasze wartości, ale potraktujmy je jako… szanse, bo przynieść one mogą wielkie korzyści dla naszego miasta i naszej społeczności.
Paweł Cieliczko
PS Przy okazji zapraszam do poczytania o patronach poznańskich ulic na stronie projektu Ulicznik Poznański - www.facebook.com/ulicznikpoznanski