DWA ŚWIATY
Szpital Okulistyczny przy Długiej – na wejściu półkoliste schody. Częściowo jeszcze stare, piękne gmaszysko. Częściowo już odnowione, niekoniecznie z zachowaniem architektonicznych detali. Poradnia Leczenia Jaskry. Duży Format z 5 maja. Czytam Wojciecha Tochmana: Agnosta pedia. Pani premier Beacie Szydło.
Na korytarzu topnieje tłum pacjentów. Późna godzina jak na pracę poradni. Prawie biegiem przemykają lekarze, lekarki, pielęgniarze, pielęgniarki, rejestratorki. Jeszcze pół godziny temu hałas, ciągłe odgłosy zamykanych drzwi od poszczególnych gabinetów lekarskich, zabiegowych, od toalety "WC dla personelu". Teraz ostatni wywoływani pacjenci mieszają się na korytarzu, wymieniają wrażeniami. Obok na krześle położyłam świeży bukiet konwalii. Kupiłam przed momentem na rynku, po sąsiedzku przy szpitalu. Odurzający zapach drobnych, białych dzwoneczków oswaja czas oczekiwania na badanie. Mogę się skupić.
"Tutaj: daleko od morza, miasta, szosy, od domów i ludzkiego życia, o kilka minut spacerem za białym cmentarzem parafialnym, ścieżką, za zardzewiałą siatką, kolczastym drutem, brama zamknięta na trzy kłódki, trzeba ją przeskoczyć, za dwustuletnimi drzewami oliwnymi, które stoją w rzędach jak kamienne posągi, śniade, pomarszczone korpusy, w skwarze i ciszy, niemal strażnicy wiecznego odpoczywania, wstydu, zapomnienia".
- Ciastko? Poczęstuje się pan ciastkiem? Trzeba coś zjeść, tyle godzin czekania. Syn też. Proszę - namawia starsza kobieta oczekująca na swoją kolej.
"Agnosto Koritsi. Nieznana Dziewczynka, lat 5, nr 135, 19/11/2015. Tak zapisano jej życie i śmierć ... Agnosto Agori, Nieznany Chłopiec, lat 3, nr 15. Trochę więcej cyfr ma na tym swoim tycim grobie, bo jest i numer protokołu - 176. Pochowany 22/11/2015, znaleziony 29/10/2015. Skąd przybył i z kim? Jaki był? Grzeczny czy urwis? Lubił ciągnąć psa za uszy? Albo koty za ogony?... I tak dalej. Agnosta pedia. Sporo ich tutaj leży. Ile dzieci uciekających przed wojną, terrorem i biedą już utonęło? Nikt nie wie."
- Smakowało? Pożywił się pan trochę? No trzeba chociaż coś zjeść. Syn też zadowolony.
"W Mori, za dodatkowym ogrodzeniem, Europa więzi dzieci, które przypłynęły do niej bez opieki. To znaczy opieka może i była ( matka, ojciec ) ale utonęła. Nie ma tu edukacji najwyraźniej nie ma pomysłu, co z tymi dziećmi czynić dalej".
- Swoje dzieci Pani odchowała teraz może pani chorować.
– Odchowałam. Syn dorosły, 34 lata. Wykształcony, dobrą pracę ma.
Miejsca obok zajęły dwie kobiety w dojrzałym wieku. Rozmowa o życiu toczy się dalej.
"Plastikowe namioty, okna małe, prądu nie ma, wiatraka ani klimatyzacji. Czyste umywalnie, do jedzenia ryż z soczewicą albo makaron, podstawowa opieka medyczna - idzie wytrzymać. Tylko jak długo? Wszyscy na kupie, swoi i obcy, dorośli bez pracy, dzieci bez nauki. Za to z pociskami w ciele, z odłamkami w kręgosłupie. Dzieci okaleczone, sparaliżowane. Nie powinny narzekać? Jedzą ryż z soczewicą, jabłka, pomarańcze, a mogłyby gryźć korzenie oliwne."
Coraz ciszej jakby prawie noc. Wielokrotne zakraplanie oczu jest częścią badania. Nie można prowadzić samochodu. Można jeszcze wysilić wzrok, czytać.
" Gdzie jest mama numeru 8/218? Tata? Tutaj leżą? Na tym osranym przez koty klepisku? To jest jedyna wina tych dzieci. Nie powinny jednak za tym kolczasty drutem narzekać."