Moje wspomnienie o biskupie Tadeuszu Pieronku
To był znowu ten kościelny paradoks, paradoks, który często mnie spotykał, że choć sam uważam się za kościelnego konserwatystę, to zwykle życzliwości i otwartości doświadczyłem więcej duchownych nie konserwatywnych. I jeśli staram się od nich coś zaczerpnąć, to staram się żeby być otwartym bez stąpania po krawędzi katolickiej ortodoksji która im, także bp Pieronkowi, czasem się zdarzała. Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie…
Zmarł biskup Tadeusz Pieronek. Osobiście nigdy z nim dłużej nie rozmawiałem, chociaż parę razy się spotkaliśmy. Był jednak kimś istotnym na mojej drodze postrzegane Kościoła, mojego w Nim bycia, choć na początku powiedzieć, że się z nim nie zgadzałem to nic nie powiedzieć. Najpierw, jako młody tradycjonalista, zwolennik mszy trydenckiej, uważałem biskupa Pieronka za ucieleśnienie tego, z czym się nie zgadzałem. Biskup Pieronek występował przeciwko klerykalizacji i wykazywały jej szkodliwość, a ja postrzegałem ją jako wyraz żywotności Kościoła właśnie. Dalej biskup Pieronek wskazywał na niezdrowe relacje Kościoła z państwem, a ja znów – widziałem w tym wyraz tejże właśnie żywotności. I z czasem, gdy dorastałem, nie we wszystkim, ale w tych i wielu innych sprawach, przyznałem biskupowi Pieronkowi rację. Ale nawet w tym czasie, kiedy mu tej racji nie przyznawałem, to jedno musiałem powiedzieć – nigdy nie wykroczył poza ramy kościelnej ortodoksji. Tego zarzucić mu nigdy nie mogłem. I wreszcie sprawa druga, dla mnie, najistotniejsza. Otóż jakie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się od moich krakowskich przyjaciół, że to biskup Pieronek właśnie, jako pierwszy polski biskup, zgodził się celebrować mszę trydencką i udzielić sakramentu bierzmowania w tej formie. A potem jeszcze zgodził się na udzielenie święceń kapłańskich w Krakowie w starym rycie. Właśnie on! Człowiek, którego kilkanaście lat wcześniej najmniej bym o to podejrzewała. Człowiek który wydawał mi się zaprzeczeniem – ujmijmy to tak – wszelkiej trydenckości. A jednak, nadzwyczajną formę rytu rzymskiego lubił, chętnie w niej odprawiał i pokazywał otwartość na nią i na przywiązanych do niej wiernych. Otwartość, której bardzo często brakowało innym, dużo bardziej konserwatywnym od biskupa Pieronka hierarchom. To był znowu ten kościelny paradoks, paradoks, który często mnie spotykał, że choć sam uważam się za kościelnego konserwatystę, to zwykle życzliwości i otwartości doświadczyłem więcej duchownych nie konserwatywnych. I jeśli staram się od nich coś zaczerpnąć, to staram się żeby być otwartym bez stąpania po krawędzi katolickiej ortodoksji która im, także bp Pieronkowi, czasem się zdarzała. Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie…
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki