BALONY, STEROWCE, AEROPLANY, CZYLI POCZĄTKI LOTNICTWA W POZNANIU
Pierwszy lot człowieka balonem odbył się w 1783 r. Marzenia o powietrznych podróżach stały się realne. Trudno powiedzieć, kiedy pierwsze balony, sterowce i aeroplany pojawiły się nad Poznaniem, ale początki zorganizowanych lotów, mających charakter rekreacyjno-sportowy, sięgają roku 1903.
Marzenia o wzniesieniu się w powietrze są tak stare, jak ludzka cywilizacja. Wyrazem tych marzeń, był znany chyba wszystkim grecki mit o Ikarze. Machiny latające projektował i konstruował sam wielki Leonardo da Vinci. Co prawda, żadna z jego maszyn nie wzniosła się w powietrze, ale ziarno zostało zasiane. Kolejne pokolenia wynalazców, niepoprawnych marzycieli, śmiałków, ale i naukowców, łamało sobie głowy i inne kończyny, nad pokonaniem przyciągania ziemskiego i wzniesieniem się w przestworza. Udało się to wreszcie w XVIII stuleciu, dzięki wynalezieniu balonu, napełnionego gorącym powietrzem.
Jak już wspomniałem, pierwszy lot człowieka balonem na rozgrzane powietrze, odbył się 15 października 1783 r., a dokonali tego czynu bracia Joseph i Jacques Montgolfier. Wcześniej wysłali oni w przestworza owcę, kaczkę i koguta. 10 maja 1789 r. w Warszawie, król Stanisław August Poniatowski, obserwował pierwszy w Polsce lot balonem. Pilotował go Francuz, Jean Pierre Blanchard, który cztery lata wcześniej przeleciał balonem nad Kanałem La Manche, a ponadto wynalazł spadochron. W 1790 r. Blanchard ponownie wzniósł się balonem nad Polską. Towarzyszył mu pisarz, Jan Potocki, autor Rękopisu znalezionego w Saragossie i pierwszy mąż Konstancji Potockiej (jej drugim mężem był Edward Raczyński). Potocki uznawany jest za pierwszego polskiego aeronautę. Niestety, balon miał pewną wadę, a mianowicie, nie miał własnego napędu i ciężko było nim sterować. Problem ten rozwiązał w 1851 r. Francuz, Henri Jules Giffard. Wynalazł on bowiem specjalny rodzaj maszyny parowej, która mogła służyć do napędzania balonów. W 1852 r. skonstruowany przez niego napędzany parą statek powietrzny, nazwany wkrótce sterowcem, wzniósł się w przetworzą. Z czasem, maszynę parową zastąpiono silnikiem elektrycznym ze śmigłem i sterem, zamocowanymi w gondoli podwieszonej pod czaszą balonu. Giffard uznawany jest za wynalazcę sterowca, choć największe zasługi na tym polu należy przypisać niemieckiemu inżynierowi Ferdinandowi von Zeppelinowi, który udoskonalił wynalazek Giffarda, budując sterowiec o solidnej konstrukcji szkieletowej, zamiast powłoki wypełnionej gazem. Statek powietrzny Zeppelina wykonał swój pierwszy lot w 1900 r. Konstrukcja Zeppelina okazała się na tyle udana, że wkrótce sterowce zaczęto powszechnie nazywać „zeppelinami”. Wykorzystywano je jako środek transportu oraz do celów wojskowych, aż do drugiej połowy lat trzydziestych XX w., kiedy to zostały wyparte przez samoloty.
Budowa maszyny latającej, zwanej aeroplanem, była naturalną konsekwencją postępów w dziedzinie aeronautyki, dokonywanym dzięki konstruktorom balonów i sterowców. Prace nad skonstruowaniem pierwszych aeroplanów były jednak bardziej skomplikowane, niż w przypadku tych pierwszych. Udało się to dopiero braciom Wright: Orville’owi i Wilbur’owi. 14 grudnia 1903 r. skonstruowana przez nich maszyna wzbiła się w powietrze na 12 sekund. Był to krok milowy w dziejach ludzkości.
Balon braci Montgolfier
Poznańskie Towarzystwo Żeglugi Powietrznej
Zapewne mieszkańcy Poznania widywali balony i sterowce, ale początki zainteresowania żeglugą powietrzną na szerszą skalę, datują się od lipca 1903 r. Wówczas to Berlińskie Towarzystwo Żeglugi Powietrznej, istniejące już od 1882 r., zorganizowało w Poznaniu cztery loty, ze stolicy Wielkopolski, do Berlina. Balony startowały z placu Działowego. Pokaz ten spotkał się z zainteresowaniem szerokiej publiczności oraz oficerów miejscowego garnizonu. Podporucznik Zawada z 6. Pułku Grenadierów, który przeszedł szkolenie na pilota balonowego w Oddziale Aeronautów w Berlinie, wraz z przyjacielem, podporucznikiem Dunstem z 47. Pułku Piechoty, zebrali wokół siebie grono entuzjastów i już w grudniu 1903 r. powołali do życia Poznańskie Towarzystwo Żeglugi Powietrznej, włączone do Niemieckiego Związku Aeronautów. Na jego czele stanął kapitan Hernack z 20. Pułku Artylerii Polowej, który wcześniej uczył aeronautyki. Wyżej wspomniani oficerowie zdążyli zorganizować Towarzystwo, ale wkrótce musieli opuścić Poznań. Zawada i Dunst zostali przeniesieni do niemieckich wojsk kolonialnych w Afryce, a Hernacka oddelegowano do sztabu generalnego. Wybrano więc nowe władze Towarzystwa. Wspomnę tylko, że funkcję sekretarza pełnił znany poznański architekt, Paul Pitt. Aby zapewnić sobie przychylność władz najwyższych, w 1910 r. wybrano hrabiego Hugona Ewalda von Kirchbacha, naczelnego dowódcę V Korpusu Armii oraz Wilhelma von Waldowa, naczelnego prezesa Prowincji Poznańskiej, na członków honorowych Towarzystwa.
Balony nad Poznaniem
Początkowo balony startowały z placu Działowego, ale teren był zbyt mały. Niejednokrotnie zdarzały się kolizje, balony zawadzały o drzewa i okoliczne budynki. Oczywiście, trudno sobie wyobrazić Towarzystwo Żeglugi Powietrznej bez balonów. Przez pierwsze lata istnienia Towarzystwa wypożyczano je z Berlina, ale już w 1906 r. Towarzystwo kupiło własny balon o pojemności 1500 m3 gazu, który nazwano „Posen”. W 1909 r. oddano do użytku nową przystań dla balonów, znajdującą się na placu wojskowym za Bramą Dębińską, w pobliżu kościoła Bożego Ciała. Balon „Posen” odbył wiele lotów, a niejednokrotnie jego pilotem był wspomniany architekt Pitt, sekretarz Towarzystwa. Pitt okazał się lepszym architektem, niż pilotem, gdyż pilotowany przez niego balon często się rozbijał, bez szkody wszakże dla pasażerów.
W 1909 r. członek Towarzystwa, fabrykant Adolf Gumnior, odbył podróż poślubną wraz ze swą świeżo poślubioną małżonką, Elsą. „Posen” wzniósł się na wysokość 2400 m, po czym wiatr go zniósł i wylądował w Kutnie, w ówczesnym zaborze rosyjskim. Pasażerowie na wszelki wypadek zabrali ze sobą paszporty, bo w przeszłości, często zdarzało się balonowi lądować za granicą, ale tym razem państwo Gumnior zostali aresztowani. Na szczęście dla nich, przesłuchano ich i wypuszczono.
W 1912 r. Towarzystwo zakupiło nowy balon o pojemności 1680 m3 gazu. Nadano mu imię „Witting”, na część nadburmistrza Poznania w latach 1891 – 1902, Richarda Wittinga. Matką chrzestną balonu została żona ówczesnego nadburmistrza, Ernsta Wilmsa. Oba balony wykonywały bardzo dalekie loty, docierając nawet nad Danię. Brały też udział w turniejach balonowych, osiągając niezłe wyniki, m.in. w słynnych zawodach załogowych Gordona Bennetta w Berlinie w 1908 r. Wielokrotnie były też wykorzystywane w manewrach armii niemieckiej.
Sterowce i aeroplany nad Poznaniem
Aeroplany i sterowce
Nie tylko jednak balony zdobywały niebo nad Poznaniem. Od 26 do 28 czerwca 1910 r. poznaniacy mieli okazję po raz pierwszy oglądać starty aeroplanów. Odbywały się one na Łęgach Dębińskich, a miejscem ich startu był dawny tor wyścigów konnych. Zorganizowało je Berlińskie Towarzystwo „Iharos” (Ikar) na zaproszenie Towarzystwa Żeglugi Powietrznej. Na Łęgi przybyły tłumy mieszkańców Poznania, ale początkowo, wskutek złej pogody, loty nie zachwyciły zgromadzonej publiczności. Samoloty wzbijały się na niewielkie wysokości i szybko lądowały. Dopiero w trakcie kolejnych dni imprezy, udało się wznieść maszyny na wyższy pułap.
Do Poznania docierały także wieści o sterowcach konstruowanych przez hrabiego Zeppelina. W maju 1910 r. magistrat zaprosił Zeppelina do Poznania. Hrabia planował wtedy wielką podróż sterowcem z Wiednia do Drezna. Poproszono inżyniera, aby nadłożył nieco drogi i przyleciał do Poznania, ten jednak odmówił, tłumacząc się zbyt wielką odległością, której sterowce mogłyby nie podołać. Hrabia odmówił też prośbie magistratu, aby przylecieć sterowcem na Wystawę Wschodnioniemiecką do Poznania w 1911 r.
W marcu 1910 r. Towarzystwo Żeglugi Powietrznej, przy wsparciu magistratu Poznania oraz Towarzystwa Wschodnioniemieckiego Przemysłu Lotniczego we Wrocławiu, rozpoczęło starania o sprowadzeniu do miasta sterowca typu Perseval. Starania zostały uwieńczone sukcesem i już w dniach 21-23 czerwca tego samego roku, zapowiedziano loty z pasażerami sterowcem nad Poznaniem. Starty miały odbywać się z tory wyścigów konnych przy Drodze Dębińskiej. Przeloty sterowcem zbiegły się z wizytą cesarza Wilhelma II i cesarzowej Augusty Wiktorii w Poznaniu, w związku z oddaniem do użytku zamku, który właśnie ukończono. Oczywiście, nie był to przypadek. Sterowiec Perseval miał 39 m długości i 7,7 m szerokości, napędzany był silnikami o mocy 25 KM. Poruszał się z prędkością 33 km na godzinę, miał podwieszaną gondolę, w której mieścił się pilot i troje pasażerów. Chętnych na przelot nie brakowało, mimo, że bilet kosztował 50 marek. Przelot sterowca na Poznaniem wywołał niebywały entuzjazm mieszkańców miasta.
Sterowiec Zeppelina
Oczywiście, sterowce nie wyparły balonów z Poznania. W czerwcu 1911 r. Towarzystwo Żeglugi Powietrznej urządziło wyścig balonów z automobilami. Rok później, także w czerwcu, odbył się Poznański Tydzień Lotów i Sportu, zorganizowany przez dawne Towarzystwo Żeglugi Powietrznej, które na początku 1912 r. zmieniło nazwę na Poznańskie Towarzystwo Aerodynamiczne. Podczas Tygodnia Lotów i Sportu, urządzono wyścig ośmiu balonów z automobilami. Oczywiście, nie była to jedyna atrakcja tego tygodnia. Oprócz balonów, niemieckie towarzystwa sportowe zaprezentowały się miejscowej publiczności. Niemieckie Zrzeszenie Sportowe rozegrało mecz piłkarski z poznańskim klubem „Britannia”, członkowie Niemieckiego Klubu Automobilowego oraz Klubu Cyklistów, popisywali się swoimi umiejętnościami. Niemieccy wioślarze, skupieni w kilku poznańskich klubach, przepłynęli kawałek Warty w pięknie udekorowanych łodziach. Pokazy zorganizowali też członkowie niemieckich towarzystw gimnastycznych oraz wielbiciele koni z Towarzystwa Wyścigów Konnych.
10 maja 1914 r. odbył się kolejny wyścig balonu „Posen” z automobilami, a w dniach 21-22 czerwca tego samego roku, zorganizowano w Poznaniu zawody lotnicze, zwane „Lotem Wschodniomarchijskim”. Do Poznania przyleciało wówczas 25 samolotów, jedno- i dwupłatowców. Następnie wystartowały one ze stacji lotniczej na poznańskiej Ławicy i poleciały do Królewca, z międzylądowaniem w Grudziądzu. Była to ostatnia tego typu impreza w Poznaniu przed wybuchem I wojny światowej.
Dzięki entuzjastom sportów powietrznych skupionych w Poznańskim Towarzystwie Żeglugi Powietrznej, poznaniacy mieli możliwość podziwiania pionierów lotnictwa nie ruszając się z rodzinnego miasta. Balony, sterowce i aeroplany wpisały się w poznańską codzienność i zapewne przyczyniły do rozwoju zainteresowania sportami powietrznymi w mieście.
Źródło:
W. Karolczak, Balonem nad Poznaniem. Sporty powietrzne w latach 1903 – 1914, w: Sport, „Kronika Miasta Poznania”, nr 1, 2010.